Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak

Chrześcijaństwo to nie tylko dusze

Zarówno opowiadanie „Jubileusz, Rok Święty”, jak i opublikowana w tym numerze „Więzi” rozmowa Włodzimierza Boleckiego z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, budzą we mnie mieszane uczucia. Swoją glosę rozpocznę jednak od krótkiej refleksji na temat czegoś, co pozwalam sobie nazwać „filozofią religii” w dziełach G. Herlinga Grudzińskiego. Dopiero na tym tle umieszczę mój zasadniczy znak zapytania, związany z obu tekstami.


„Świat przedstawiony” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest światem religijnym: ludzi przenikniętych bólem istnienia i tęsknotą za świętością, przejrzystych dusz i mrocznych instytucji religijnych. Mimo gorzkiej wiedzy o osobie ludzkiej i jej zachowaniach w sytuacjach ostatecznych, pisarz wierzy, że istnieje w niej pewne „twarde jądro” (F. Kafka) – dusza, której nawet największe zło nie jest w stanie całkowicie zniszczyć.1 Dlatego niejako paradygmatem jego twórczości stała się opowieść Warłama Szałamowa „Protezy” i odpowiedź pisarza-łagiernika dana strażnikowi: „duszy ci nigdy nie oddam”. Na „dnie zła”, tam, gdzie cierpienie przyjmuje postać ekstremalną, objawia się pewna tajemnicza niezłomność człowieczeństwa; zdolność przekraczania tego, co w nas instynktowne, zmysłowe czy wyłącznie rozumne; coś, co pozwala zachować szlachetność pośród szaleństwa i terroru; co każe z honorem dźwigać swój pielgrzymi los pośród codzienności, starzenia się, umierania.

Pielgrzymi los... W opowiadaniach G. Herlinga-Grudzińskiego często powraca figura Pielgrzyma Świętokrzyskiego i związany z nią blisko motyw „okamienienia”. Figura stoi w Nowej Słupi, u podnóża Góry Świętego Krzyża. W czasie młodości - wspomina pisarz - chodziłem po tamtych szlakach bardzo często. Święty Krzyż, Nowa Słupia, Święta Katarzyna były moimi ukochanymi trasami wędrówek.2 Kamienny pielgrzym nie ma twarzy, lecz ma zniekształconą głowę osadzoną wprost na korpusie; czoło i nos zlewają się w niej w jedną pionową linię z brodą, a oczy są niby dwa ciemne otwory w kapturze - jak oczy ślepców, patrzy ponad siebie nie widząc; włosy opadają mu na umieszczone nienaturalnie nisko ramiona, ręce splótł nabożnym gestem na piersiach [...]. Wyżarty przez wiatry i deszcze, ze śladami obtłuczeń, jest posągiem bezgranicznej cierpliwości. I tylko stali przechodnie, którzy omijają go obojętnie jak niezauważalną część przyrody, uprzytamniają tę obecność obcym, że musi być również bezgranicznie samotny.3

Bezgraniczna cierpliwość, bezgraniczna samotność - to już język z pogranicza słowa religijnego. Autor wpisze figurę kamiennego pielgrzyma w najpiękniejsze, a zarazem najbardziej mistyczne postacie bohaterów swoich utworów, autentycznych „nosicieli duszy”: „okamieniałego” łagiernika Warłama Szałamowa, trędowatego z „Wieży”, księdza Zeno... Będzie go dostrzegał podczas wędrówek nad morzem w Neapolu, jak jakieś nie dające się nazwać ani wypowiedzieć doznanie rzeczy ostatecznych, doświadczenie świętości, przekraczanie tego-co-teraz-tutaj w pielgrzymim szlaku ku Świętemu Krzyżowi...

1 2 3 4 5 następna strona

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?