Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Polacy - Żydzi

Ireneusz Cieślik

Ireneusz Cieślik, Co ma struś do antysemityzmu?, zapis wystąpienia w Muzeum Galicja w Krakowie

Tylko w kontekście takiego podejścia do sprawy zrozumiałe jest, dlaczego akurat w przypadku tego przestępstwa lokalni dziennikarze i policjanci tak jednostronnie koncentrują się na intelektualnych przymiotach sprawców. Przecież w przypadku innych przestępstw najczęściej tego nie robią, bo wiedzą, że ma to zwykle znaczenie trzeciorzędne. Czy dziennikarz relacjonujący sprawę jakiegoś zabójstwa będzie w swoim tekście roztrząsał kiepską znajomość anatomii przez sprawcę, bo ten zadał kilkanaście ran nożem, czyli nie za bardzo wiedział, gdzie jest serce? Czy policjant podejmując czynności śledcze w sprawie jakiegoś włamania będzie najpierw rozważał, czy dokonał go idiota, czy przede wszystkim będzie próbował ustalić motyw przestępczego działania (np. czy sprawca miał na celu rabunek, czy też kierował nim zamiar zniszczenia mienia lub zastraszenia jego właściciela)? Gdyby w innych sprawach dziennikarze i policjanci prezentowali nam podobną metodologię jak w tej, to zapewne szybko pożegnaliby się z zawodem.

Czym skutkuje takie podejście do sprawy?

Aby to zobrazować, podam tu jeszcze jeden przykład oparty na założeniu, że obowiązującym aksjomatem stałoby się zdanie: „u nas nie ma pijaństwa”. Wyobraźmy sobie sytuację, że w prasie ukazuje się wówczas tekst na temat wypadku drogowego. Przybyły na miejsce zdarzenia dziennikarz opisuje roztrzaskany o przydrożne drzewo samochód, podaje informację o badaniu, jakie wykazało, iż we krwi kierowcy jest 2,5 promila alkoholu, a także o zeznaniach świadków, którzy mówili, że samochód jechał wcześniej po drodze „wężykiem”. Relacjonujący sprawę dziennikarz dokłada starań, żeby w tekście nie pojawiało się nawet samo słowo „pijaństwo” czy „nietrzeźwość”, natomiast obszernie rozwodzi się na temat kiepskich zdolności narciarskich kierowcy, o czym świadczy beznadziejne podejście do slalomu pomiędzy przydrożnymi drzewami. Cytuje też policjanta z ekipy badającej wypadek: „Naszym głównym zadaniem jest ocena tego zdarzenia pod kątem kondycji zdrowotnej kierowcy, bo nie wydaje mi się, że do wypadku doszło z powodu pijaństwa. Bardziej niż nietrzeźwość realne są zaburzenia zmysłu równowagi i problemy w orientacji przestrzennej”. A na końcu artykułu redaktor zwróciłby się z pytaniem do czytelników: „Trudny do pojęcia brak treningu w slalomie czy raczej objawy nietrzeźwości? Co wy o tym sądzicie?”.

Można się oczywiście śmiać, ale jestem przekonany, że wcale nie byłoby nam do śmiechu, gdybyśmy mieli żyć w takiej rzeczywistości, chociaż w policyjnych statystykach wyglądałaby ona zapewne o niebo lepiej niż obecnie. Myślę jednak, że większość z nas nie ma wątpliwości, że problem pijaństwa nie tylko by wówczas nie zmalał, ale znacznie się nasilił. Takie podejście jest bowiem de facto sprzyjaniem pijaństwu i jego wspieraniem.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Polacy - Żydzi

Ireneusz Cieślik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?