Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Irving Greenberg, Czego nauczyłem się od chrześcijan, WIĘŹ 2007 nr 11-12.

Dlaczego przyłączyłem się do dialogu żydowsko-chrześcijańskiego? W trakcie moich studiów doszedłem do przekonania, że chrześcijańskie nauczanie pogardy i delegitymizacja judaizmu jako religii przekształciły się w antysemityzm. Chrześcijanie postrzegali Żydów jako odizolowaną grupą pariasów – obcych, sprytnych, a czasem nawet nieludzkich. Dzięki temu współczesny laicki rasistowski antysemityzm mógł także skupić się na Żydach i starać się ich zniszczyć. Byłem wstrząśnięty, byłem zły, ale przede wszystkim się bałem. Bałem się o moje dzieci i wnuki. Postanowiłem rozmawiać z chrześcijanami, aby powiedzieć im: przestańcie powtarzać te okropne zdania nienawiści.

Przyłączyłem się więc do dialogu z przyczyn niemających nic wspólnego z dialogiem. Ale kiedy już pojawiłem się na niwie dialogu, spotkałem tam chrześcijan, którzy daleko mnie wyprzedzili. Byli to fascynujący ludzie, zdeterminowani, by oczyścić chrześcijaństwo z nienawiści do ostatniej grudki. W swej pokucie osiągnęli ten poziom samokrytycyzmu, który widoczny jest u proroków biblijnych. W dawnych polemikach z Żydami chrześcijanie nadużywali argumentów z tekstów prorockich. Mówili: nawet wasi prorocy wyrzekli się was. Ale ja byłem świadom, że to właśnie prorocy byli miarą moralnej wielkości narodu żydowskiego. Zrozumiałem więc, że chrześcijaństwo jest naprawdę wielką religią, skoro potrafi wychować takich ludzi zdolnych do samokrytyki.

W dialogu najpierw słuchałem. Potem chrześcijanie zapraszali nas, abyśmy uczestniczyli w ich życiu, chodziliśmy na ich liturgie. Wtedy odkrywałem, jak głęboka była ich duchowość i jak potężna obecność Boga pośród nich. Na przykład, jako Żyda odpychała mnie myśl, że Bóg mógłby się wcielić i w postaci człowieka wyzwolić ludzi z grzechu. Ani tego nie potrzebowałem, ani tego nie przeżywałem w moim doświadczeniu religijnym. Ale zobaczyłem, że to jest właśnie rola, jaką odgrywał Jezus w ich życiu. Było to zbyt prawdziwe, aby było można to odrzucić. Pojąłem więc, że muszę poszerzyć moje kategorie rozumienia teologicznego.

Spotkałem też chrześcijan zdolnych do niewiarygodnego poświęcenia na rzecz innych ludzi. Ich motywacją była właśnie wiara chrześcijańska. W roku 1975 poznałem chrześcijanina, który wcześniej był czołową osobowością telewizji norweskiej. Porzucił swą karierę, postanowił wziąć swój krzyż i iść za Jezusem. Pojechał na Sri Lankę, gdzie z innymi braćmi chrześcijanami utworzyli wioskę, w której zajmowali się dziećmi z uszkodzeniami mózgu. Na Sri Lance rodzice byli tak biedni, że porzucali takie dzieci. Tak więc ta gwiazda telewizji porzuciła życie pełne bogactwa, aby służyć tym dzieciom 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Podcierał dzieci, których mięśnie nie trzymały kału i moczu, karmił je i mył, a jedyną nagrodą, jaką spodziewał się otrzymać, była wdzięczność w oczach tych dzieci.

Muszę wyznać, że przedtem w apologetycznych sporach między Żydami a chrześcijanami przedstawiałem nieraz chrześcijaństwo niekorzystnie. Mówiłem, że chrześcijaństwo stawia nierozumne wymagania, podczas gdy judaizm akceptuje ludzkie potrzeby i rozwija ludzką działalność. Na przykład księża, podejmując celibat, wyrzekają się rodziny i seksualności, wyrzekają się własności i bogactwa, składając przyrzeczenie ubóstwa, podczas gdy moja religia – jakoby bardziej ludzka – zezwala mi jako rabinowi na to, żebym cieszył się rodziną, seksualnością i posiadaniem. Ale wtedy, gdy stałem w tej wiosce w Sri Lance, zadałem sobie pytanie, czy miałbym odwagę poprosić jakiegokolwiek Żyda, by porzucił wszystko i służył tutaj tym najsłabszym dzieciom Boga. Dziś muszę powiedzieć, że są dni, kiedy uważam, że trudniej jest być ojcem i mężem niż żyć w celibacie…

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?