Czytelnia

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Czy potrafimy ze sobą rozmawiać?, Dyskutują: ks. Adam Boniecki MIC, ks. Sławomir Czalej, Marek Jurek, Marcin Przeciszewski, Mieczysław Ryba, WIĘŹ 2005 nr 11.

Są środowiska, które charakteryzują się obronną agresją wobec wizji zagrożenia przez spisek międzynarodowy, przez masonów z Unii Europejskiej, przez postępującą laicyzację w świecie. Są tacy, którzy mówią: nade wszystko trzeba konserwować status quo, którzy się bardzo boją, żeby nie dotykać czegoś, co może kogoś zgorszyć, zranić, bo chcą zachować tych wiernych. Myślę, że wielu odpowiedzialnych za Kościół ma taką skłonność. Są „misjonarze krzyżowcy”, którzy pragną najlepszą – w ich przekonaniu – propozycję narzucić społeczeństwu i w ten sposób je uszczęśliwić, używając wszelkich środków, także bogatych, w tym partii chrześcijańskich. Oni mówią: „to jest w końcu kraj katolicki, mniejszość musi się podporządkować”. I wreszcie jest grupa, którą można podejrzewać o pewien minimalizm, chcąca żyć w prawdzie, postępować według zasad. Są bardzo wstrzemięźliwi w ekspansji, jeśli mają pytania i wątpliwości, to je prezentują, dzielą się nimi, nie bardzo myśląc, co z tego może wyniknąć.

Mieczysław Ryba: Przede wszystkim chciałbym potwierdzić, że Kościół jest jeden i powszechny – to jest jego istota. Warto natomiast się zastanowić, o co w ogóle nam chodzi, sprecyzować nasze stanowisko, dookreślić, kim jesteśmy jako pewne grupy. Trzeba zapytać o ten dialog wewnętrzny w Kościele – co to jest i do czego ma prowadzić? Drugie pytanie brzmi: co nas w istocie różni i jak to rzutuje na nasze funkcjonowanie jako katolików? Postawiłbym tezę, że najbardziej różni nas polityka, czyli odniesienie do świata zewnętrznego. Różne grupy twierdzą, że Kościół w polityce – w sensie gry politycznej – nie powinien uczestniczyć, ale nawet oni sami tej zasady nie respektują. Z płaszczyzny politycznej, gdzie różnice są możliwe i istnieje perspektywa dla rożnych aktywności, przenosimy te różnice do Kościoła i nazywamy to: zamknięty – otwarty. Trzeba dyskutować, jak politykować jako chrześcijanie, oczywiście, zachowując perspektywę wzajemnego szacunku do siebie.

Jest też problem ludowości i elitarności. Spotkania intelektualistów dotyczą dosyć wąskich elit. A powszechność Kościoła obejmuje i elity, i lud. Nie jest to tylko problem współczesny. Historycznie może być definiowany jako problem „Kościoła Lasek” i „Kościoła Niepokalanowa”, a w latach sześćdziesiątych-siedemdziesiątych – kardynała Wyszyńskiego i środowiska krakowskiego. Naturalnie chodzi tu o rozłożenie akcentów w praktyce duszpasterskiej. W Polsce nie było wielkich konfliktów, ale istnieje problem stosunku do tradycji „ludowej”, w której wyraża się wiara konkretnych ludzi – maryjności, pielgrzymek, obyczajowości. Intelektualiści, przedstawiciele „Kościoła elitarnego”, odczuwają dystans wobec tej „ludowości”, podobnie jak przedstawiciele „Kościoła ludowego” wobec intelektualistów.

Ks. Sławomir Czalej: Dawnymi czasy w rodzinie było tak, że pierwszym meblem, jaki chłopak i dziewczyna kupowali na początku swojej drogi małżeńskiej, był stół. Dzisiaj takim pierwszym przedmiotem coraz częściej jest telewizor. Ludzie nie rozmawiają ze sobą, nie dzielą się swoimi problemami – rodzina zaczyna się atomizować. Nie patrzymy sobie w oczy – patrzymy przed siebie. Za kilka lat każdy będzie siedział w swoim pokoju i mąż, zamiast podejść i przytulić żonę, wyśle jej SMS: „Kocham Cię”, z komputera na komputer. Czy my – Kościół w Polsce – nie jesteśmy taką rodziną, która się powoli atomizuje, która ze sobą nie rozmawia i udaje, że się nic nie dzieje?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?