Czytelnia

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Czy potrafimy ze sobą rozmawiać?, Dyskutują: ks. Adam Boniecki MIC, ks. Sławomir Czalej, Marek Jurek, Marcin Przeciszewski, Mieczysław Ryba, WIĘŹ 2005 nr 11.

Dzisiaj w kwestii odniesienia do świata zewnętrznego różni nas głównie stosunek do liberalizmu jako kultury i jako ideologii. Nie chodzi mi o liberałów jako jej wyrazicieli. Do nich trzeba odnosić się z miłością. Tu jest miejsce na dialog. W sensie przypadłościowym w liberalizmie jest oczywiście ziarno prawdy – jak wszędzie, w narodowym socjalizmie też. Czym jednak jest liberalizm w sensie istotowym, czyli wizji człowieka? Czy jest tam prawda, czy jest to wizja istotowo fałszywa? Kwestia polityki, rozumiana jako relacja do świata zewnętrznego, to kwestia stosunku do liberalizmu jako ideologii. Katolicy sobie na to nie odpowiedzieli, może w ogóle takie pytanie nie zostało postawione. A kwestia jest bardzo poważna. Chodzi o relację do strumienia kulturowego, który w tej chwili dominuje w świecie zachodnim. Każdy z nim się zetknie, czy tego chce, czy nie, i wchodzi z nim w zwarcie – na płaszczyźnie medialnej, ściśle politycznej czy jakiejkolwiek innej. Dla mnie to jest istota rzeczy.

Ks. A. Boniecki: Spotykając się z przejawami agresji przeciwko „Tygodnikowi” i sobie, zadaję sobie pytanie, skąd bierze się ta agresywność. Przestudiowawszy setki listów, anonimowych i nie, mam wrażenie, że jest ona przejawem niepewności atakujących, którzy czują się w obowiązku bronić czegoś, co ktoś inny w ich przekonaniu narusza. Ta niepewność wyładowuje się w agresji, którą zresztą przypisuje nieraz atakowanemu.

Natomiast co do problemu liberalizmu i pluralizmu, dopuszczalnego i niedopuszczalnego – jest to na granicy oczywistości, ale dobrze, że zostało przypomniane. Tu może nawet nie byłoby różnic, spór zaczyna się troszkę niżej: po jakie środki mamy sięgać. Czy mamy przeciwstawiać się pochodowi gejów, wyrażając swoją opinię, dezaprobatę, środkami normalnymi, czy też walić w nich kamieniami, jak to miało miejsce w Krakowie? Dobrzy katolicy rzucali kamieniami i jajkami, a schroniła ich pod swój dach redakcja „Tygodnika Powszechnego”. Napisali do nas piękny list z podziękowaniem, którego na wszelki wypadek jednak nie wydrukowaliśmy (śmiech), żeby nie dawać żeru naszym przyjaciołom. Mówimy tu takie wspaniałe rzeczy – obawiam się, żebyśmy nie zagłaskali problemu.

- Wyglądać może na to, że jesteśmy monolitem i tylko trochę się różnimy, w formie, a tymczasem są tu zaangażowane ogromne emocje. Radio Maryja napsuło niejednemu mnóstwo krwi, „Tygodnik Powszechny” też pewnie niejednego wyprowadził z równowagi.

M. Przeciszewski: Jesteśmy monolitem, niezależnie od tych wszystkich płycizn. Rachunek sumienia nie polega tylko na zdaniu sobie sprawy z grzechów, które nas dręczą i prześladują, ale także z dobra, które doświadczamy, którego jesteśmy uczestnikami. Ja naprawdę bardzo się cieszę z tego, że jestem członkiem tego właśnie Kościoła, dlatego że – jak mi się wydaje – jest to jeden z najciekawszych modeli życia kościelnego wśród Kościołów lokalnych w Europie. Jest on bardzo różnorodny, a jednocześnie w sensie wiary – jeden. Słowo „liberalizm” nie odpowiada mi w takim znaczeniu, w jakim wprowadził to pojęcie pan Ryba. Liberalizm społeczno-polityczny nie jest zagrożeniem, rzeczywistym niebezpieczeństwem jest liberalizacja doktryny katolickiej.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Kościół w Polsce

Marcin Przeciszewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?