Czytelnia

Andrzej Friszke

Czy w Polsce możliwe jest pojednanie? , Dyskutują: Mirosław Czech, Bronisław Komorowski, Zbigniew Romaszewski, Zbigniew Siemiątkowski, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Andrzej Friszke, WIĘŹ 2000 nr 4.

Aspekt praktyczny odnosi się do problemu winy i zadośćuczynienia. W ubiegłej kadencji sejmu przyjmowaliśmy wspólnie Konstytucję, która między innymi zakazuje propagowania faszyzmu i komunizmu. Za takim zakazem głosowali również posłowie SLD. Została także przyjęta ustawa o potępieniu zbrodni stalinowskich. Ale gdy doszło do jej praktycznej realizacji, okazało się, że na przykład odebranie uprawnień kombatanckich funkcjonariuszom ministerstwa bezpieczeństwa publicznego i UB z lat 1944-56 jest nie do zaakceptowania przez zdecydowaną większość SLD. Podobnie dzieje się z realizacją różnego rodzaju uprawnień osób, które wówczas były ofiarami tortur i represji. SLD zdał więc wprawdzie egzamin z przywiązania do wartości demokratycznych rozumianych jako przestrzeganie reguł i procedur, ale nic więcej.

Co się stanie, jeśli SLD przejmie władzę w roku 2001, a wcześniej wybory prezydenckie wygra Aleksander Kwaśniewski? Czy oprze się pokusie „wyczyszczenia” wszystkich struktur władzy z „nie swoich” i traktowania przeciwnika politycznego jak wroga? W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” marszałek Borowski oskarża koalicję, zwłaszcza AWS, o wprowadzenie „republiki kolesiów” i zapowiada, że SLD będzie zachowywał się tak samo. Jest to naruszenie podstawowego konsensu, nad którym pracowaliśmy od początku istnienia Trzeciej Rzeczypospolitej — mianowicie budowania etosu pracy dla państwa jako sfery wolnej od gry politycznej. Oczekiwałbym więc od kolegów z SLD wyraźnej deklaracji, że nie doprowadzą do sytuacji, kiedy będzie można powiedzieć, że w Polsce partie polityczne są po to, żeby dla własnych członków zawłaszczać stanowiska sprzątaczy albo woźnych w jakiś instytucjach.

Użyliśmy słowa „pojednanie” w sposób świadomy. Pan poseł Siemiątkowski mówił o dwóch jak można przypuszczać zupełnie obcych rodzinach, ale zaraz po tym użył sformułowania „wspólna Polska”. Wydaje się, że jeżeli będziemy myśleć wyłącznie w kategoriach dwóch rodzin, z których każda ma swoje interesy, swoje środowisko i swoja odrębną przyszłość, miejsce na „wspólną Polskę” niepokojąco się zawęża. Może się też okazać, że zabraknie w ogóle miejsca dla wspólnej racji stanu. Wówczas kompromis polityczny, o którym tyle panowie mówili, także może się zawęzić do wymiany stanowisk w radach nadzorczych, placówkach dyplomatycznych, urzędach i komisjach. Jeżeli „wspólna Polska” ma mieć jakąś realną przyszłość, to trzeba ją oprzeć na pewnej, choćby ograniczonej, wspólnocie pojęć i wartości.

Zresztą pole taktycznego kompromisu też jest dzisiaj ograniczone. Wystarczy przypomnieć, z jak ostrą reakcją spotykają się próby zawierania lokalnych koalicji AWS-SLD. Dlaczego? Wtedy przestajemy nagle mówić o czystej grze interesów obu stron, tylko oceniamy taką koalicję z moralnego punktu widzenia i musimy uznać fakt, że SLD w oczach wielu ludzi nie jest w pełni normalną partią polityczną. Przypomnijmy sobie reakcję dużej części społeczeństwa polskiego na zaproszenie przez Ojca Świętego prezydenta Kwaśniewskiego do papamobilu.

Z. S.: Jeżeli dwie rodziny muszą mieszkać we wspólnym domu, to obszar wspólnego działania łatwo znaleźć — pod warunkiem, że żadna z nich nie będzie miała ambicji wypychania tej drugiej rodziny na bruk. Po mojej stronie takie tendencje też istnieją, choć nigdy nie było ambicji supremacji w tym wspólnym domu — nie uważaliśmy, że ktoś jest lokatorem, który ma prawo najmu, a drugi jest co najwyżej sublokatorem.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?