Czytelnia

Sekularyzacja

Ksawery Knotz OFMCap.

Czy widmo sekularyzacji krąży po Europie?, Dyskutują: Aniela Dylus, Ksawery Knotz OFMCAP, ks. Janusz Mariański, Tadeusz Szawiel, WIĘŹ 2002 nr 3.

A. Dylus: Pierwsza z tez, które chcę wygłosić, mówi że wszędzie toczą się procesy sekularyzacyjne, druga – że toczą się one z różną prędkością, z różnym zasięgiem. A na pytanie o przyczyny tych różnic powtórzę – za prof. Welscherem z Katolickiego Uniwersytetu w Eichstätt – pewną hipotezę: otóż decyduje o tym przede wszystkim typ relacji Kościół-państwo. Im bliżej rozdzielenia Kościoła z państwem, tym procesy sekularyzacyjne toczą się wolniej, z mniejszą siłą niszczycielską. Przykładem pozytywnym byłyby tu Stany Zjednoczone, negatywnym Szwecja. Proszę zwrócić uwagę, że ta hipoteza pasuje także do Polski.

T. Szawiel: Bodajże Casanova zwraca uwagę na to, że teoria modernizacji opierała się na przypadku Europy Zachodniej, zaś dla historii Europy Zachodniej charakterystyczne jest to, że u początku procesów modernizacji stał konflikt Kościoła z państwem, z którym Kościół był wcześniej zrośnięty. I w zależności od tego, jak ten konflikt został rozwiązany, toczyły się losy „narodowych” religijności. Rzeczywiście, Stany Zjednoczone są krajem, który tych obciążeń nigdy nie miał.

Z. Nosowski: Ale Polska nigdy nie będzie drugą Ameryką w tym sensie, że nie będzie – w dającej się przewidywać przyszłości – ani takiego pluralizmu, ani takiego modelu rozdziału.

T. Szawiel: Tak, ale od Ameryki możemy się uczyć obecności religii i Kościoła w sferze publicznej.

Z. Nosowski: Ja mam jednak wrażenie, że świadomość społeczna Polaków zmierza tu w kierunku „amerykanizacji”, bo jest u nas ostry opór przeciwko wtrącaniu się Kościoła w życie polityczne sensu stricto, ale jest też duża akceptacja dla obecności symboli religijnych w życiu publicznym.

T. Szawiel: Tak, na bardzo wysokim poziomie, ponad 80 proc. Problem polega na tym, jak to wykorzystać! Wydaje mi się, że doświadczenia ostatniej dekady pokazują, iż Kościół jako instytucja słabo sobie tutaj radzi, z wielu względów. I jeśli dyskutujemy tutaj nad perspektywami wiary w Polsce, to jest rzeczą ważną skupić się na Kościele jako na instytucji. Zresztą artykuł Sullivana też idzie w tym kierunku.

Myślę że obecny problem polskiego Kościoła polega na tym, że zdefiniował on swoją rolę jako przede wszystkim obrońcy – i działa w sposób defensywny, nie wykorzystuje szans, które stwarza nowy ustrój społeczny i gospodarczy.

A. Dylus: Czy Pańska teza brzmi, że główna odpowiedzialność za niebezpieczeństwa spoczywa na Kościele instytucjonalnym?

T. Szawiel: Z pewnymi zastrzeżeniami zgodziłbym się z takim ujęciem.

J. Mariański: Jest to znana teza, pochodząca od G. Le Brasa, że procesy dechrystianizacyjne są spowodowane przez sam Kościół, przez duchowieństwo: tam, gdzie była zaniedbana praca duszpasterska, tam szerzyły się procesy dechrystianizacyjne. Ta stara teza była jakoś uprawomocniona w odniesieniu do pewnego kontekstu historycznego, zwłaszcza francuskiego, natomiast wydaje mi się, że teraz nie można już tak mówić. Bo to by zakładało, że za Kościół, za religię, za religijność odpowiedzialni są tylko księża i biskupi. Tymczasem w erze aktywizacji laikatu trzeba by już tę odpowiedzialność rozszerzać.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 następna strona

Sekularyzacja

Ksawery Knotz OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?