Czytelnia

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Dlaczego przegraliśmy sprawę białoruską?, WIĘŹ 2006 nr 3.

W granicach odrodzonej Polski znalazło się półtora miliona ludzi mówiących po białorusku lub posługujących się pogranicznymi gwarami Polesia, o których można było powiedzieć, że odczuwają różnie definiowany związek z białoruskością. Słabość białoruskiego poczucia tożsamości stanowiła nie lada pokusę dla każdej polskiej władzy, niezależnie od tego, czy rząd w Warszawie tworzyli narodowcy, czy też ludowcy. Dobrze było mieć o półtora miliona Polaków więcej na Kresach, które wzmocnienia polskości po stuleciach rosyjskiej niewoli pilnie potrzebowały, tym bardziej, jeśli za ich „polskością” przemawiały argumenty historyczne, cywilizacyjne i mentalne. Taki był przynajmniej pogląd przeważającej części polskiej administracji. Pokusa tego sposobu myślenia była o tyle silniejsza, że owe półtora miliona ludzi albo bardziej niż inne mniejszości przypominało zewnętrznie Polaków, albo słabiej niż inni przeciwstawiało się polonizacji.

Podobny mechanizm myślowy zadziałał podczas wprowadzania w życie ustawy oświatowej, której autorem był Stanisław Grabski, brat premiera. Kiedy w 1915 roku obszary białoruskie zajęli Niemcy, stworzyli tam — po raz pierwszy w historii! — sieć szkół ludowych z białoruskim językiem nauczania. Polska administracja, która przejęła te tereny w latach 1919-1920, najpierw zlikwidowała te placówki, potem zaś zastanawiała się, w jakim zakresie należy je przywrócić. Po kongresie wersalskim szkolnictwo mniejszościowe było uznanym w całej Europie sposobem rozwiązywania problemu oświaty w państwie wielokulturowym i nie można było po prostu zanegować potrzeby istnienia białoruskich szkół.

Stanisław Grabski, który podzielał te światłe europejskie poglądy, nie był jednak białoruskim patriotą, lecz polskim narodowcem. Grabski zakładał, że narodu białoruskiego nie ma i nie widać powodu, dla którego państwo polskie miałoby komukolwiek w tworzeniu takiego narodu pomagać. Żywioł białoruski — według Grabskiego — był materiałem do pozyskania (czy też odzyskania) dla polskości, a narzędziami tego procesu powinny być działania podnoszące poziom cywilizacyjny białoruskiej wsi. Wytrwała praca na tym polu miała zachęcić ich mieszkańców do poczucia lojalności i jedności z państwem polskim. Następnym krokiem byłaby ich pełna asymilacja.

W myśl koncepcji ministra Grabskiego państwo nie powinno drastycznie narzucać mniejszości własnych rozwiązań, lecz tylko inspirować procesy dobrowolnej zmiany świadomości. Jednakże finalnym celem takiej strategii miało być przekształcenie się Białorusinów w Polaków, czyli całkowita likwidacja „kwestii białoruskiej” w państwie polskim. Pod tym względem polityka Grabskiego nie różniła się od założeń zwolenników „twardego kursu”, których wielu było w obozie endecji oraz w pewnych kołach wojskowych. Różny miał być tylko czas ich realizacji.

W rządzie Władysława powołany na stanowisko ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego, Stanisław Grabski obarczony został zadaniem opracowania zasad polityki językowej II RP wobec mniejszości. Jeszcze przed objęciem ministerialnej teki Grabski, jako członek tak zwanej Komisji Czterech, był głównym współautorem pakietu ustaw, mających zapewnić polskim Ukraińcom, Białorusinom i Litwinom prawa językowe w urzędach, sądach i szkołach. Choć projekty tych ustaw należy uznać za umiarkowanie liberalne i dające mniejszościom względnie duże możliwości posługiwania się rodzimą mową w życiu publicznym, sejm uchwalił je latem 1924 roku wyłącznie głosami polskimi, przy absencji posłów z Bloku Mniejszości Narodowych. Ci zarzucali projektodawcom, że ich pomysły mają charakter wyłącznie „eksportowy”, zaś rząd wcale nie zamierza wprowadzić ich w życie.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?