Czytelnia

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Dobro dzieci to dobro Kościoła, WIĘŹ 2001 nr 8.

Sprawa wiarygodności Kościoła nigdy nie powinna przesłaniać sprawy jego cierpienia. Oznacza to, że ujawnienie gorzkiej i wstydliwej prawdy z jednej strony niesie Kościołowi ulgę w tym cierpieniu, z drugiej zaś — ostatecznie — bardziej służy sprawie jego wiarygodności, niż szkodzi jego reputacji. My, chrześcijanie — jak napisał święty Paweł (2 Kor 4, 2) — unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka. To „okazywanie prawdy” waży więcej niż — położone na przeciwległej szali — błędy, słabości i grzechy synów i córek naszej wspólnoty.

Ale ostatecznie przecież nie o uwiarygodnienie Kościoła tu chodzi. Skoro krzywda niewinnych dzieci jest chociażby tylko prawdopodobna, to najważniejszym i najpilniejszym zadaniem jest teraz uniemożliwienie dalszego ich krzywdzenia oraz naprawa wyrządzonego zła — w takim stopniu, w jakim jest to możliwe, bo śladów spustoszeń, dokonanych w dziecięcej psychice, całkowicie usunąć się nie da. Minimum to nazwanie tej krzywdy jej właściwym imieniem i jednoznaczne opowiedzenie się po stronie pokrzywdzonych. Zasady postępowania w Kościele nie różnią się od tego, co robią sądy w analogicznych sprawach w demokratycznym państwie — powiedział biskup Tadeusz Pieronek w wywiadzie pod tytułem „Grzech publicznego zgorszenia”, udzielonym „Tygodnikowi Powszechnemu” (24.6). To prawda. Jednak w sprawach, domagających się moralnie jednoznacznych, podstawowych ocen, Kościół ma prawo, a nawet obowiązek zabierać głos bez czekania na wyrok sądowy. Nie po to, by imiennie potępiać kogoś, komu jeszcze nie dowiedziono winy, ale w imię obrony tych wszystkich, którzy takiej obrony najbardziej w Kościele i od Kościoła oczekują.

Krzywdzone przez niektóre osoby duchowne dzieci i ich rodziny — o czym często się zapomina — również należą do Kościoła, są Kościołem! Nie można ich dobra dobru tegoż Kościoła przeciwstawiać. Jeśli ktoś tak czyni, sprowadza pojęcie „dobra Kościoła” do zasady swoistej solidarności instytucjonalnej. Tymczasem prawdziwe dobro Kościoła to — zwłaszcza w takich przypadkach, jak ten z Tylawy — nie jego wizerunek publiczny, nie obrona instytucji, ale dobro tych, których Ewangelia nazywa „owieczkami”, tych najmniejszych, o których mówi Jezus: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili (Mt 25, 45). Dobro Kościoła to dobro dzieci.

Jacek Borkowicz

poprzednia strona 1 2 3 4 5

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?