Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś

Dobroczynność nie wystarczy

Trzydzieści lat temu, w roku 1979, spotkałem się z ojcem Józefem Wrzesińskim1. Będąc rok wcześniej we Francji, poznałem tam przyjaciół, którzy byli związani z Ruchem ATD Czwarty Świat2. Oni dali mój telefon i adres założycielowi ATD, kiedy wybierał się do Polski.

Przyjechał wtedy do naszego kraju, ojczyzny swego ojca, po raz pierwszy w życiu i — jak się okazało — po raz ostatni. Chciał się dowiedzieć, jak traktowani są u nas ludzie najubożsi — w kraju, który po drugiej wojnie światowej był rządzony przez komunistów, głoszących hasło sprawiedliwości społecznej. Okazałem wtedy ojcu Wrzesińskiemu pomoc, na jaką było mnie stać. Poznałem go jako człowieka niesłychanie skromnego, zwyczajnego. Szczerze mówiąc, nie miałem wtedy pojęcia, że jest to tak wybitna postać. Był bardzo sympatyczny, cichy, uważnie słuchał tego, co mówili inni.

Przeżyliśmy też przykrą przygodę. Ojciec Wrzesiński wraz z towarzyszącą mu w podróży panią Alwine de Vos van Steenwijk, przewodniczącą ruchu, pod koniec pobytu w Warszawie zaprosili mnie i moją żonę na pożegnalny obiad do restauracji. I wtedy okazało się, że tego dnia ojcu Wrzesińskiemu ukradziono dużą sumę pieniędzy, którą przywiózł do Polski po to, żeby tutaj dać ją komuś, kto się zajmuje ubogimi. Nawet znalazł takiego księdza, ale właśnie wtedy mu te pieniądze ukradziono. Ojciec Wrzesiński opowiedział nam o tym fakcie niefrasobliwie, jak gdyby z obojętnością. Mnie to zdumiało — jaka w tym człowieku jest zgoda na przyjmowanie ciosów ze strony losu! Nie obraził się na polskie społeczeństwo, którego reprezentantami byli przecież ci, którzy go okradli. A trzeba pamiętać, że o. Józef Wrzesiński miał w swoich żyłach krew polską, bo jego ojciec był Polakiem.

Potem, po powrocie do Francji, napisał książkę, którą mi przysłał: Polsko, jak ty traktujesz swoich najuboższych?3. To był rok 1982, już po zrywie „Solidarności”, po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy całe społeczeństwo i ja też byliśmy udręczeni sytuacją i stęsknieni za wolnością, za normalnym życiem. I ja, prawdę mówiąc, odłożyłem tę książkę na bok, myśląc sobie: Co ten ksiądz z Francji będzie mi mówił o jakichś najuboższych, kiedy my tutaj wszyscy jesteśmy biedakami pozbawionymi bezpieczeństwa, wolności, dobrobytu

Dzisiaj, w trzydzieści lat później, pragnę podzielić się moją opinią, nie tylko zresztą moją: ojciec Józef Wrzesiński był prorokiem. Kim jest prorok? To ktoś, kto mówi swojemu ludowi coś bardzo ważnego, a konkretnie wzywa go do nawrócenia na drogę sprawiedliwości. Prorocy Starego Testamentu wyrzucali ludowi Izraela, że nie przestrzega praw Bożych, bo źle traktuje ludzi ubogich, przybyszów, wdowy. To było pasją proroka. Prorok wołał: Zmieńcie się! Nawróćcie się, bo inaczej będziecie nieszczęśliwi. I jeszcze jedna rzecz cechuje proroka — że idzie pod prąd, mówi rzeczy niemiłe ludziom i jest źle przyjmowany. W pewnym sensie ojciec Wrzesiński został w Polsce źle przyjęty — choćby przeze mnie. Ale w dziesięć lat później przyszedł rok 1989, zmiana ustroju, i oto dziś mamy tę upragnioną, wytęsknioną wolność. Jest prawdziwym cudem historii, że tamten straszny system komunistyczny zakończył się, rozpadł — i to bez wojny, bez masakry, bez przelewu krwi. Jesteśmy wolni, jest demokracja i własność prywatna, gospodarka się rozwija, ale okazuje się, że najubożsi i wykluczeni jak byli tak są, mało tego — jest ich coraz więcej!

1 2 3 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?