Czytelnia
Józef Augustyn SJ, Dojrzewanie do ojcostwa, WIĘŹ 1996 nr 6.
Wydaje się, iż kryzys ojcostwa we współczesnej cywilizacji wypływa także z podważenia doświadczenia religijnego i duchowego. Zakwestionowanie Boga jako praźródła ludzkiego istnienia uderza w człowieka oraz w jego doświadczenie ojcostwa i macierzyństwa. Bez Boga Ojca człowiek przestaje rozumieć siebie i swoje powołanie do miłości i przekazywania życia. Próbę usuwania Boga ze współczesnej cywilizacji dobrze oddaje tzw. teologia śmierci Boga. Jest to „bezbożny mit”, jaki stworzyła dziewiętnastowieczna ateizująca filozofia. Mit o „śmierci Boga” pojawił się w ,,romantycznych majakach” Jean Paul Richtera: Cmentarz nieco przed północą. Groby otwierają się, wychodzą z nich cienie umarłych. Żądają wyjaśnienia od Chrystusa. A Ten odpowiada: „Nie ma Boga... Wszyscy jesteśmy sierotami. Wy i ja nie mamy już Ojca”.13 Podobne „filozoficzne majaczenie” można znaleźć u Heinego: Nic nie mogło Go (Boga) uratować. Czyż nie słyszycie dzwonków? Na kolana! Niosą sakramenty Bogu, który umiera. Mit przyjął formę najbardziej agresywną u Fryderyka Nietzschego w „Zaratustrze”. Ostatni człowiek oznajmia tu, że Bóg umarł, i Nietzsche radośnie głosi tę wiadomość. Co więcej, pragnie sam być aktorem w tym dramacie, w tym morderstwie. Dla niego „śmierć boga” jest uwolnieniem człowieka; przygotowuje ona narodzenia nadczłowieka. (...) Ateizm XIX wieku jest humanizmem. Pragnie on „śmierci Boga” aby mógł żyć człowiek.14
Jeżeli umarł Bóg-Ojciec, przestało istnieć źródło dobra, miłości i życia. Tylko Bóg jest dobry (por. Łk 18, 19), tylko On jedynie jest naprawdę Ojcem (por. Mt 23, 9). To właśnie z „teologią śmierci Boga” wiąże się w sposób ścisły filozofia zazdrości, podejrzliwości, chłodu emocjonalnego, filozofia chciwości, nienawiści, gwałtu, męskiej przemocy i zmysłowości. Śmierć Boga staje się z konieczności także śmiercią człowieka. Śmierć Boga i śmierć człowieka są z sobą ściśle powiązane. Nietzsche zniszczył pojęcie Boga. Na jego miejsce postawił pojęcie człowieka. To jeszcze nic, to dopiero pierwszy etap. Ateizm musi teraz zajść o wiele dalej, musi także zniszczyć pojęcie człowieka – stwierdzi Martin Du Gard.15
Odrzucenie Boga jako Ojca, Dawcy wszelkiego życia, w jakiś sposób istotny rzuca cień na ojcostwo i macierzyństwo. Miłość małżeńska, rodzicielska jest bowiem odbiciem miłości Ojca do Syna w Duchu Świętym. Odrzucenie miłości Stwórcy do stworzenia sprawia, iż traci swój grunt także miłość ludzka. Odrzucając odwieczne Źródło miłości, człowiek współczesny pyta bezradnie: Dlaczego jedynym odniesieniem w miłości ludzkiej (erotycznej i seksualnej) dla mężczyzny ma być kobieta, a dla kobiety mężczyzna, dlaczego nie może nim być drugi mężczyzna, a dla kobiety – inna kobieta? Dlaczego miłość ludzka musi być miłością płodną? Dlaczego miłość małżeńska winna być wierna aż do śmierci? Dlaczego nie można przerwać życia nie narodzonego dziecka? Takie wątpliwości i pokusy zrodzą się w każdym, kto zachwieje się w wyznawaniu wiary w Boga jako Ojca i Dawcę życia ludzkiego. Jeżeli bowiem odrzucimy Stwórcę człowieka, wówczas miłość ludzka traci swój fundament. Tylko doświadczenie Boga jako kochającego Ojca i kochającej Matki (por. Oz 11, 3-4) może być ostatecznym fundamentem miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.