Czytelnia

Mirosław Pilśniak OP

Dorosłe dzieci?, Dyskutują: Anna Radziwiłł, Jacek Hołówka, Mirosław Pilśniak OP, WIĘŹ 2003 nr 12.

Człowiek prawdziwie dojrzały jest jednak otwarty na prawdę, a to znaczy, że nie zatrzasnął w sobie żadnej furtki poszukiwań. Właśnie po to był mu potrzebny cały proces dojrzewania, nauka radzenia sobie z samym sobą, żeby mógł pozostać otwarty. Czym innym jest sprawa wierności podjętym zobowiązaniom i decyzjom życiowym. Jest to znakiem dorosłości. Zdolność wytrwania i twórcza realizacja tych decyzji jest natomiast znakiem dojrzałości.

Dojrzały jak na swój wiek

— Zarysowali tu Państwo bardzo szeroki i ogromnie interesujący horyzont rozumienia tego, czym jest, czym może być dorosłość i dojrzałość. Chciałabym jednak, żebyśmy zeszli teraz na poziom konkretnych doświadczeń i spotkań, jakie każdy z Państwa ma — spotkań z młodymi, dojrzewającymi ludźmi, czy to w liceum, czy na uniwersytecie, czy w duszpasterstwie akademickim. Jacy są ci młodzi ludzie, których Państwo spotykają, których dorastaniu towarzyszą? Czy mają oni potrzebę stawania się dojrzałymi ludźmi? Czy chcą być dorośli? A może właśnie trwanie w niedojrzałości, niechęć do podejmowania trudu dorastania jest dla nich istotną wartością?

A. Radziwiłł: Nie można generalizować. Nie ma czegoś takiego, jak jednorodna zbiorowość młodych ludzi — są różni młodzi ludzie. Młode pokolenia zawsze były bardzo zróżnicowane społecznie — były środowiska chłopskie, burżuazyjne, ziemiańskie, byli bogaci i biedni, bardziej i mniej wykształceni. Jednak wydaje mi się, że były to samodzielne, samowystarczalne kultury, z określoną tradycją, stylami zachowań, obyczajowością, różne, ale nie gorsze ani lepsze. Człowiek wiedział, skąd jest, należał do jakiegoś określonego, posiadającego własne wartości świata, który znał, z którego wyrastał. Nawet, jeśli chciał się buntować, zmienić swoją przynależność, zawsze wiedział, skąd przychodzi.

Obawiam się, że teraz sytuacja wygląda inaczej. Jest świat inteligencko-biznesowo-bogato-wykształcony i świat, który go otacza — bez własnej tożsamości.

Inaczej myśli się o dojrzewaniu, będąc w świecie tzw. elitarnym, a inaczej będąc na zewnątrz. Na dodatek przy tym niezwykle szybko pogłębiającym się podziale następuje pozorna uniformizacja — wszyscy oglądają te same programy w telewizji, obcują z takimi samymi wzorcami, a warunki życia mają ogromnie różne. Ci, których warunki życia są gorsze, nie należą do innej kultury, a po prostu czują się poza nią, są skazani na klęskę. Mówią sobie: Jak mam sobie wyobrazić dorosłość, moją dojrzałość, gdy tak zwany „prawdziwy świat” wydaje się przeciwko mnie, ponieważ nie mam do niego dostępu, chociaż codziennie wieczorem oglądam go w telewizji? Kiedy sklepy są puste i nic w nich nie ma, jest to w gruncie rzeczy o wiele sympatyczniejsza sytuacja, niż wtedy, gdy jest wszystko, a ja nic nie mogę kupić. A ja oglądam te sklepy i przypatruję się stylowi życia, który jest dla mnie niedostępny.

Dyskutujemy tu sobie subtelnie o dojrzewaniu, ale czy naprawdę zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w świecie rzeczywistego bezrobocia i jego widma? Dawniej dorastanie-dojrzewanie łączyło się z pracą, z możliwością zarabiania, z jakimś rodzajem twórczości, z odpowiedzialnością. Teraz nawet jeśli dostanę pracę, żyję w lęku, że za chwilę mogę ją stracić. Jak więc mam myśleć o swojej dorosłości-dojrzałości jako o czymś pożądanym w sytuacji braku poczucia bezpieczeństwa?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?