Czytelnia

Mirosław Pilśniak OP

Dorosłe dzieci?, Dyskutują: Anna Radziwiłł, Jacek Hołówka, Mirosław Pilśniak OP, WIĘŹ 2003 nr 12.

Poruszył Ksiądz jeszcze inny problem, który mnie niepokoi — czy można mówić o czymś takim, jak dojrzałość na próbę? Ja dojrzałość traktuję bardzo serio, a dojrzałość na próbę polegałaby na tym, że mam wrażenie, iż potrafię już ułożyć swój plan życiowy, ale nie jestem jeszcze tego pewien, wobec tego — spróbuję.

— Odnoszę wrażenie, że rozmawiamy przede wszystkim o dojrzałości jako o stanie świadomości i o stylu życia. Chciałabym prosić, żeby spróbowali Państwo przyjrzeć się swoim uczniom, studentom, wychowankom, tym, którzy dopiero wchodzą w dojrzałość. Co my — pokolenie już dojrzałe, a przynajmniej dorosłe — mamy dziś tym młodym do powiedzenia na temat dojrzewania? Jak im pokazujemy dorosłość: jako wartość czy jako zagrożenie; coś, do czego trzeba dążyć, czy coś, przed czym lepiej jak najdłużej uciekać?

M. Pilśniak: Jeżeli w ogóle ich czegoś uczymy, to dojrzałości. Od lat dziewięćdziesiątych mam do czynienia z licealistami, a teraz również z młodzieżą akademicką. To, co powiedziałem o byciu dojrzałym jak na swój wiek, dotyczy przede wszystkim problemu samoświadomości i samostanowienia. Młodzi ludzie chcą wiedzieć, że to, co się w ich życiu wydarza, dzieje się za sprawą ich wyboru i decyzji. Jeżeli my dorośli stajemy wobec młodych jako partner w rozmowie, w próbie konfrontowania poglądów, to pomagamy im samym wypowiedzieć to, co myślą i czego szukają.

Staram się im pomagać, aby mogli być dojrzali — na różnych płaszczyznach: społecznej, patriotycznej, przyjacielskiej. Jeżeli jest okazja, żeby coś takiego pokazać, staram się tego nie przeoczyć. Dojrzewanie na płaszczyźnie religijnej jest może najtrudniejsze, wymaga wiele subtelności, łączenia praktyki i teorii.

Kiedy porównuję ich ze sobą w tym samym wieku, muszę powiedzieć, że budzą mój szacunek. Oczywiście, to są studenci, można więc powiedzieć — elita. Są to ludzie bardzo poważnie myślący o sobie, o swojej przyszłości, o tym, co dla nich ważne, jakim prawdom i ideom chcieliby być wierni. Śmiało mogę powiedzieć, że ta grupa młodzieży, którą znam, z którą się spotykam, jest dojrzała jak na swój wiek. Są to oczywiście ci, którzy trafiają do duszpasterstw, czyli rekrutują się spośród około 5% studentów Warszawy, trudno więc mówić, że jest to grupa reprezentatywna. Tacy młodzi ludzie też jednak istnieją.

Kiedy natomiast spotykam się z grupami bardziej reprezentatywnymi dla tego pokolenia, czyli na przykład ze studentami z akademików, muszę przyznać, że są to często ludzie żyjący bardzo powierzchownie, z dnia na dzień, chcący się bawić, nie myślący o przyszłości. Patrząc z boku, można powiedzieć, że jest to sposób życia dość typowy dla pokolenia dwudziestolatków. Jednak na pewno i tym spośród tych 5%, i tym pozostałym towarzyszą bardzo poważne pytania i trwogi: lęk przed przyszłością, strach, że nie poradzą sobie w życiu, widmo bezrobocia, bycia gorszym i — co za tym idzie — brak warunków do samodzielnego życia, posiadania własnego mieszkania, niemożność założenia rodziny, sensownej pracy, szczęśliwego, normalnego życia.

Tyle widzę na podstawie doświadczeń, natomiast przenosząc problem na poziom refleksji, myślę, że każde pokolenie ma jakiś swój punkt odniesienia w określaniu swojej tożsamości. Dla pokolenia urodzonego w latach dwudziestych i trzydziestych w Warszawie było to Powstanie, dla mojego, urodzonego w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, „punktem tożsamości” była Solidarność i stan wojenny. To były doświadczenia, które łączyły wszystkich, do czegoś można się było odnieść. Czy obecne pokolenie trzydziestolatków ma takie doświadczenie, które ich łączy i każe dorosnąć, stanąć wobec trudnych decyzji? Nie wiem, może jeżeli coś takiego było, to „Pomarańczowa alternatywa”, która oznaczała przede wszystkim świetną zabawę. Być może właśnie to sprawia, że dryfują w tę stronę, o której pisał przywołany przeze mnie Novak — w stronę kultury niedojrzałości, kultury dorosłych dzieci.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?