Czytelnia

Mirosław Pilśniak OP

Dorosłe dzieci?, Dyskutują: Anna Radziwiłł, Jacek Hołówka, Mirosław Pilśniak OP, WIĘŹ 2003 nr 12.

A.Radziwiłł: Ale to nigdy nie dotyczyło wszystkich. Można powiedzieć, że jakaś część każdego polskiego pokolenia miała swoje powstanie, co do tego zgoda. Rzeczywiście współczesne pokolenie takiego doświadczenia nie przeżyło — no i co z tego? Przecież go na siłę dla nich nie stworzymy!

Zgadza się, że oni czegoś takiego po cichu by chcieli, ja sama nieraz słyszałam, że młodzi chętnie poszliby z domu do lasu czy na wojnę. Każdy człowiek marzy o sytuacji, która pozwoliłaby mu zaspokoić potrzebę heroizmu. Jeśli nie ma akurat powstania czy wojny, część z nich zakłada gang. Ale właśnie potrzebą wychowania do dojrzałości jest rewaloryzacja wagi codziennych, zwykłych przeżyć, wyborów i doświadczeń — odnajdywanie sensu w codzienności.

J. Hołówka: Na pewno jestem w wyjątkowo szczęśliwej sytuacji, bo uczę studentów filozofii, a filozofię wybierają ci, którzy mają w zasadzie wszelkie predyspozycje do tego, żeby być dojrzałymi. Są to ludzie obudzeni duchowo, poszukujący prawdy i umiejący ją zyskać, łatwo wciągający się w żywe dyskusje. Nigdy nie miałem takiej sytuacji, że kogoś musiałem na siłę uczyć filozofii i jestem przekonany, że tego nie da się zrobić.

Dlatego tak ogromne wrażenie zrobiła na mnie sprawa szkoły w Toruniu, gdzie uczniowie maltretowali swojego nauczyciela angielskiego. Postawiłem sobie pytanie, czy umiałbym sprostać takiej trudności — czy z takimi młodymi ludźmi, jak ci uczniowie z toruńskiej szkoły umiałbym pracować i próbować razem robić filozofię? To pytanie mnie dręczy i nie mam na nie odpowiedzi. Jest to wielkie wyzwanie. Powiem tak: gdybym wiedział, że takich ludzi umiem uczyć dojrzałości, to byłbym przekonany, że potrafię uczyć dojrzałości.

Natomiast jeżeli uczę dojrzałości tych, z którymi mam do czynienia, czyli studentów filozofii, to w pewnym sensie — przekonuję przekonanych. Przychodzę do nich za późno, bo oni są już duchowo dojrzali i to co robię jest wtedy bardzo łatwe. Zatem to, co mogę robić, to pokazywać im, że dorosłość, nawet dla nich, jest czymś trudnym. Spróbujmy sobie wyobrazić sytuację, gdy mamy wszystkie środki do dyspozycji, żeby szybko z niedojrzałego człowieka zrobić człowieka dojrzałego. Może się nam wydawać, że wystarczy dać mu pracę, duże pieniądze, dom, pomóc mu znaleźć dobrą żonę lub męża, zachęcić do tego, żeby mieli dzieci, niech to będzie szczęśliwa rodzina, niech to będzie człowiek, który ma perspektywy na przyszłość, robi karierę, jest zabezpieczony materialnie. Od razu widzimy, że tego typu konstrukcja jest pomysłem na zdziecinnienie — tą metodą stworzylibyśmy człowieka kompletnie niedojrzałego.

Dojrzałość musi się opierać na realnym stosunku do świata. Los nas rzucił w jakieś miejsce i w jakiś czas, i musimy tu i teraz temu sprostać. Tego przede wszystkim trzeba uczyć — radzenia sobie w konkretnych warunkach, w jakich dane jest nam żyć. Filozofia zapewne pozwala tego uczyć i jest o wiele praktyczniejsza, niż się na pozór wydaje. I tego się staram uczyć moich studentów — jak trudne i jak ważne jest szukanie prawdy i jak wiele od tego zależy.

Bardzo nie lubię postmodernizmu, bo uważam, że jest to rezygnacja ze wszystkiego, czym do tej pory zajmowała się filozofia, ale potrafię docenić argumenty postmodernistów, kiedy mówią o tym, że nie ma ostatecznego kryterium prawdy, że wszystkie ustalenia mają charakter w jakimś sensie relatywny, że nie ma jednego obowiązującego słownika filozoficznego, w którym moglibyśmy się porozumieć, że nie ma takiego systemu politycznego ani takiego społeczeństwa, w którym wszyscy bylibyśmy szczęśliwi. Z tymi argumentami się zgadzam, ale szukać jednak trzeba i to na własną rękę, bo jeśli zrezygnujemy z tych wysokich celów, te przyziemne nas nigdy nie zadowolą.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?