Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Droga do Okrągłego Stołu, WIĘŹ 2000 nr 4.

Istotny wpływ na politykę PZPR, zwłaszcza w drugiej połowie dekady, wywierało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, liczące kilka milionów członków. Dla władz OPZZ był partnerem niezwykle pożądanym, gdyż jego rozwój automatycznie zmniejszał wpływy „Solidarności” w środowisku robotniczym. Toteż OPZZ korzystał z pewnej niezależności, której nie uszczuplano, by wzmacniać jego siłę przyciągania także robotników krytycznych wobec warunków panujących w zakładach pracy. Liberalizacja polityczna była jednak dla OPZZ niebezpieczna, gdyż w zakładach zaczął się ujawniać konkurent - ogniwa „Solidarności”. Odczuwając zagrożenie ze strony nielegalnego, ale jednak istniejącego Związku, OPZZ podjął próbę przelicytowania „Solidarności” jako obrońca ekonomicznych interesów pracowników. Toteż OPZZ kwestionował politykę gospodarczą rządu i wyrażał sprzeciw wobec przerzucania kosztów reform na „ludzi pracy”.15

Sytuację w Polsce w pierwszych miesiącach roku 1988 można określić jako patową. Znaczna część władz państwowych była przekonana o konieczności głębokiej reformy gospodarczej, ale siła przeciwników zmian była na tyle znaczna, że wykluczała prawdziwie radykalne działania. Projekty reform gospodarczych, jak też ograniczona przecież liberalizacja, były kontestowane przez znaczą część (być może przez większość?) aparatu politycznego i administracyjnego. Nie ufające władzy społeczeństwo odmawiało wyrzeczeń, a robotnicy wielkich zakładów, mogący wywierać bezpośrednią presję, sprzeciwiali się próbom uszczuplenia ich zarobków. Do tych nastrojów dostosowywało się OPZZ. Kierownictwo PZPR, wspierając „swoją” centralę w jej walce z „Solidarnością” oraz obawiając się wybuchu społecznych protestów, nie mogło się skutecznie przeciwstawić zgłaszanym żądaniom płacowym. Ograniczona liberalizacja lat 1986-88 miała przynieść wytworzenie proreformatorskiego nurtu w legalnym życiu politycznym i społecznym, który mógłby do pewnego stopnia równoważyć wpływy konserwatystów. Jednocześnie jednak kierownictwo PZPR obawiało się rozbudzenia aktywności społeczeństwa.

Sytuację wielostronnego pata częściowo przełamała fala majowych strajków. Były one bezpośrednim skutkiem wprowadzonej w lutym podwyżki cen. Żądania wzrostu płac i krótkotrwałe strajki w wielu zakładach pracy oznaczały narastanie rewindykacyjnego ruchu robotniczego. Na przełomie kwietnia i maja zastrajkowały Huta im. Lenina w Krakowie oraz Stocznia Gdańska. Na czele strajków stanęli działacze „Solidarności”. Mimo zgody władz (wyrażonej przez Józefa Czyrka i Stanisława Cioska) na akcję mediacyjną Kościoła, a także na rozmowy z Wałęsą pod warunkiem zakończenia strajku w Stoczni16, 5 maja ZOMO brutalnie stłumiło strajk w Nowej Hucie. Strajk gdański władza postanowiła „przeczekać”. Wobec braku szans na sukces i obawy załamania nastrojów, 10 maja strajkujący opuścili Stocznię.17 Reakcja na strajki wiosenne wskazywała na istnienie w kierownictwie PZPR podziałów, o których jednak nic konkretnego dotychczas nie wiemy.

Strajki wiosenne musiały być ocenione jako zapowiedź następnej fali naporu społecznego. KKW „Solidarności” przypomniała swoje główne żądania: zalegalizowanie „Solidarności”, wolność zakładania i działalności związków zawodowych, stowarzyszeń społecznych i fundacji, przekształcenie rad narodowych w rzeczywisty samorząd lokalny, oddzielenie systemu politycznego od ekonomicznego oraz równouprawnienie sektorów gospodarki.18

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?