Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski

Dżihad dialogu

Wielu wyznawców i znawców islamu od dawna protestuje przeciwko jednostronnemu i stereotypowemu – w istocie „fundamentalistycznemu” czy „terrorystycznemu” – obrazowi tej religii, prezentowanemu dziś w światowych mediach. Trzeba przyznać – media bardzo często przedstawiają islam jako religię „fundamentalistyczną”, „z bronią w ręku”, „żądną krwi”, „na szlakach świętej wojny”, jakby brakowało w niej miejsca na współczucie, dialog, pokój, dobro czy piękno. Nowojorska i waszyngtońska zbrodnia tę terrorystyczną wizję religii muzułmańskiej może – obawiam się – utrwalić i pogłębić. W ludzkiej pamięci na długo pozostaną – z jednej strony – obrazy zniszczeń i ludzkiego cierpienia, a z drugiej – zdjęcia grupy Arabek, histerycznie rozradowanych z powodu amerykańskiej tragedii, obozów terrorystycznych bin Ladena, jego samego, czule obracającego karabin w rękach, czy dzieci przygotowywanych w fanatycznych szkołach koranicznych na przyszłych morderców.

Tymczasem islam, jak trafnie starają się przekonywać niektórzy komentatorzy, nie jest religią z natury „fundamentalistyczną”, chociaż ma on – jak właściwie każda inna religia – swoich fundamentalistów. Niestety, islamscy fundamentaliści – z przyczyn zazwyczaj zupełnie niereligijnych – cieszą się protektoratem sporej części polityków świata muzułmańskiego, a ponadto biją na głowę fundamentalistów innych religii w dziedzinie śmiercionośnej wyobraźni.

Rację mają ci, którzy w tragedii z 11 września widzą cezurę w dziejach współczesnego świata – od tej pory już nic nie będzie takie samo jak wcześniej. Sprawa pokoju na świecie domaga się, aby ta zmiana dotyczyła również sposobów przedstawiania u nas islamu. Trzeba zaniechać jednostronnej i stereotypowej prezentacji tej religii, bo w ten sposób nie tylko krzywdzi się ją samą, ale też źle się służy pokojowi na świecie. W interesie pokoju jest oczyszczanie obrazu islamu. Obecnie, w kontekście amerykańskiej tragedii, niezbędna jest korekta naszego rozumienia choćby dwóch – podstawowych dla wizerunku tej religii – spraw: „święta wojna islamu” i „samobójcza taktyka terrorystów”.

Od 11 września swoistą przyspieszoną karierę w mediach robi pojęcie „świętej wojny” jako jednego z niezbywalnych fundamentów islamu. W kontekście wydarzeń w Nowym Jorku i Waszyngtonie sens tego pojęcia na Zachodzie zdaje się nie pozostawiać złudzeń. Tymczasem ze świecą szukać komentarza, że „święta wojna” nie jest jedyną możliwą interpretacją islamskiego pojęcia dżihad i że sami wyznawcy islamu przyjmują bardzo różne jego znaczenia. Islam, podobnie jak inne religie, nie jest rzeczywistością jednorodną, ścierają się w nim różne stanowiska i poglądy. Dżihad, który jest obowiązkiem muzułmanina, to nie tyle „święta wojna”, ile – dosłownie – „wysiłek, trud”, by świat skierować na drogi Boga, które On sam objawił w Koranie. Muzułmanie znają m.in. „dżihad ręki” – wprowadzanie islamu poprzez dobre czyny; „dżihad serca” – duchową walkę o panowanie Boga; „dżihad języka” – krzewienie islamu słowem; ale jest też „dżihad miecza” – zbrojna walka w obronie wiary w przypadku agresji z zewnątrz… Idealnym celem dżihadu – pisze Pierre Crépon w książce „Religie a wojna” – jest bowiem ustanowienie boskich praw i zbudowanie państwa, gdzie będą przestrzegane nakazy Boga, i to w tym sensie współcześni muzułmanie zreinterpretowali pojęcie dżihadu nie jako zbrojnej walki, lecz pokojowego głoszenia wiary. Okazuje się jednak, że niestety nie wszyscy muzułmanie opowiadają się za takim właśnie, pokojowym rozumieniem dżihadu.

1 2 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?