Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Andrzej Talaga, Wiara i odrzucenie. Egipscy chrześcijanie po 11 września, WIĘŹ 2003 nr 3.

Obecnie w Egipcie najbardziej prześladowaną grupą religijną są... muzułmanie, a konkretnie fundamentaliści, co potwierdzają zresztą międzynarodowe organizacje, monitorujące przestrzeganie praw człowieka, choćby Human Right Watch. Po wojnie domowej, stoczonej z bojówkami Dżamma Islamijja w latach dziewięćdziesiątych, władze bezwzględnie zwalczają wszelkie przejawy integryzmu islamskiego. W razie napiętej sytuacji wystarczy nosić brodę, by trafić do aresztu — ot, na wszelki wypadek. A egipskie więzienia nie należą do najprzyjemniejszych Siły bezpieczeństwa mają dużą swobodę w dokonywaniu zatrzymań. Za kratki można trafić za sprawą donosu, za nieprzychylną wypowiedź wobec prezydenta, na podstawie podejrzenia o działalność antypaństwową. Dotyczy to każdego Egipcjanina, niezależnie od wyznawanej religii.

Policja stosuje w Egipcie brutalne metody wobec zatrzymanych, niezależnie od tego, czy są chrześcijanami, czy muzułmanami. Bije podczas przesłuchań i jednych, i drugich. Jednak emigranci nagłaśniają wyłącznie pobicia Koptów, powstaje więc wrażenie, że właśnie nad nimi siły bezpieczeństwa pastwią się szczególnie. Ale to jest obraz nieprawdziwy. Przykładem mogą być choćby aresztowania w Al-Kosz. Po odsianiu niesprawdzonych, sensacyjnych doniesień okazało się, że owszem, bito przesłuchiwanych, ale nie poddawano ich jakimś sadystycznym torturom (co potwierdza ojciec Mettaos), zaś skala przemocy w niczym nie odbiegała tam od egipskiej przeciętnej.

Religia i prawo zemsty

Nie da się za to zaprzeczyć, że ekstremiści islamscy atakowali Koptów z powodów religijnych. Część z nich skłonna jest uważać ich za obce ciało w projektowanym państwie muzułmańskim, które trzeba zawczasu usunąć. Myślenie takie nie znajduje jednak oddźwięku w głównym nurcie integryzmu. Mustafa Maszhur, przywódca Bractwa Muzułmańskiego (Al Ihwan al Muslimun), ugrupowania-matki egipskich fundamentalistów, oświadczył w wywiadzie, że nie widzi przeszkód, by w przyszłym państwie islamskim Koptowie zasiadali na wysokich stanowiskach urzędniczych, jeśli zostaną wybrani. Wykluczył tylko dowodzenie przez chrześcijan armią.

Nie każdy zbrojny napad na Koptów miał pobudki religijne. W Górnym oraz Środkowym Egipcie zachowały się silne więzi rodowe i obowiązuje tam nadal prawo zemsty. Na wsiach oraz w mniejszych miastach mężczyźni — przy cichym przyzwoleniu władz — trzymają w domach ukrytą broń, w tym karabiny automatyczne. W razie waśni rodowych chętnie po nią sięgają. Każdego roku dziesiątki ludzi giną w takich potyczkach. Kiedy jednak ród muzułmański strzela się z innym rodem muzułmańskim, sprawa szybko przycicha i nie informuje o niej nawet egipska prasa. Co innego, gdy dochodzi do zatargu klanu muzułmańskiego z chrześcijańskim, emigranci — a za nimi prasa zachodnia — chętnie nadają mu rangę prześladowań religijnych lub terroru fundamentalistów.

W uznanej za atak islamskich radykałów wspomnianej wyżej strzelaninie pod Nadż Hammadi pięciu zabitych było Koptami, czterech zaś — muzułmanami. Antyrządowi terroryści uśmiercali wprawdzie muzułmanów, jeśli byli policjantami lub żołnierzami, ale nie strzelali do chłopów. Kto zatem naprawdę strzelał w Nadż Hammadi? Słynna masakra w Al-Kosz zaczęła się od sprzeczki między sprzedawcą a klientem. Problem w tym, że w mieście właścicielami sklepów są Koptowie, a ich klienci to muzułmańscy rolnicy z okolic. Zatarg uruchomił mechanizm zemsty rodowej, obie strony sięgnęły po broń. „Strzelali i muzułmanie, i chrześcijanie” — mówi ojciec Mettaos. Nie była to masakra chrześcijan przez fundamentalistów, jak ją przedstawiano, ale lokalna wojna rodowa, przegrana przez Koptów. „Fanatycy muzułmańscy mogli podgrzewać do walki, ale to nie oni zorganizowali zamieszki” — dodaje mnich.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?