Czytelnia

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Encyklika utkana z nadziei, WIĘŹ 2008 nr 1.

Ostatnie fragmenty encykliki są niejako hymnem miłości, który wrażliwy na muzykę Papież wydobywa z biblijnego „Dies irae”. Ponad wszystkie tony trwogi, ponad obrazy przepalającego ognia i groźnego Pantokratora stawia obraz spotkania ze wzrokiem Ukrzyżowanego. To w nim – stwierdza, odwołując się do opinii teologów współczesnych – jest ogień, który spala, a równocześnie zbawia; w nim roztapia się każdy fałsz; w nim następuje wyzwolenie, w którym odzyskujemy prawdziwą, własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i zawalić się. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami – jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, «niby przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga. Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. […] Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską. Gdyby był tylko łaską, tak by wszystko, co ziemskie, było bez znaczenia, Bóg byłby nam winien odpowiedź na pytanie o sprawiedliwość – decydujące dla nas pytanie o historię i o samego Boga. Gdyby był tylko sprawiedliwością, byłby ostatecznie dla nas wszystkich jedynie przyczyną lęku (47).

Warto czytać, warto rozmawiać...

Encyklika jest swoistym „listem otwartym” Następcy Piotra do biskupów, prezbiterów, osób konsekrowanych i katolików świeckich. Niektóre współczesne encykliki były adresowane również do „wszystkich ludzi dobrych woli”. Tak mogłoby być również w przypadku „Spe salvi”. Przecież nadzieja łączy nas wszystkich, uczestników człowieczego losu. Jej chrześcijańskie przesłanie, tak wyraziście odsłonięte przez Benedykta XVI, może stać się „nadzieją dla ludzi dobrej woli”, nawet jeśli zbyt wiele w tym kolejnym wielkim tekście papieskim akademickich rozważań nad słownictwem dotyczącym nadziei w Nowym Testamencie i zbyt dużo trudnych debat filozoficznych.

Mimo to, warto dokładnie czytać „Spe salvi” i warto o encyklice rozmawiać. Warto także dlatego, żeby przyswoić sobie genialne jak zwykle aforyzmy Benedykta XVI – niejako drogowskazy dla życia i myślenia chrześcijańskiego, którymi „Spe salvi” jest usiana. Oto kilka z nich. Chrześcijanie [...] mają przyszłość: nie wiedzą dokładnie, co ich czeka, ale ogólnie wiedzą, że ich życie nie kończy się w pustce (2); Wieczność nie jest ciągłym następowaniem po sobie dni kalendarza, ale czymś jak moment ostatecznego zaspokojenia, w którym pełnia obejmuje nas i my obejmujemy pełnię (12); Adorno sformułował problematykę wiary w postęp w sposób drastyczny: postęp, jeśli się mu przyjrzeć z bliska, jest postępem od procy do megabomby (22); Kogo dotyka miłość, ten zaczyna mieć intuicję, czym właściwie jest „życie” (24); Modlić się, to nie znaczy wychodzić poza historię i chować się w prywatnym kącie własnego szczęścia (33); Każde poważne i prawe działanie człowieka jest czynną nadzieją (35); Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, jakby nic się nie stało (44); Jako chrześcijanie nie powinniśmy pytać się jedynie: jak mogę zbawić siebie samego? Powinniśmy również pytać siebie: co mogę zrobić, aby inni zostali zbawieni i aby również dla innych wzeszła gwiazda nadziei? Wówczas zrobię najwięcej także dla mojego własnego zbawienia (48).

Warto też odmówić długą, piękną modlitwę do „Gwiazdy nadziei” – modlitwę, którą Benedykt XVI zamyka swoją drugą encyklikę.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?