Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Ewangelizacyjna kokieteria, WIĘŹ 2003 nr 3.

Oczywiście nie dotyczy to tylko Mszy niedzielnej. Problem odżywa podczas rekolekcji szkolnych dla dzieci. Gdy na takich rekolekcjach jest Msza święta, mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem przewidzianym przez dyrektorium. Jest to z założenia Msza święta z nielicznym udziałem dorosłych, obecność których ma raczej (tu się zgadzam z Autorem) charakter ochroniarski. Do redakcji gazety, w której pracuję, często przychodzą listy opisujące ciekawsze zdaniem autorów wydarzenia z życia parafii, którymi warto się podzielić z czytelnikami. Zacytuję jeden z takich listów mówiący o rekolekcjach dla dzieci: „Uczniowie zobaczyli księży nie tylko w kapłańskiej sutannie, ale także w sportowym dresie. Głębokie prawdy wiary, prawego życia i nieustannej wędrówki duszy do nieba docierały do serc dziecięcych przez radość, zabawę, piosenkę a także żonglowanie piłeczkami i chodzenie na rękach”. I jeszcze jeden list – tym razem dotyczący rekolekcji w liceum – gdzie o rekolekcjonistach można było się dowiedzieć, że „wykorzystywali całą gamę środków, żeby zwrócić uwagę uczniów. Były więc scenki rodzajowe, żarty słowne, konkurs”.

Wszystko to, rzecz jasna, nie musiało wcale mieć miejsca podczas samej liturgii Mszy świętej. Chodzi jednak o zilustrowanie pewnej tendencji. Nikogo nie trzeba przekonywać, że żyjemy (a już na pewno młodzież i dzieci) w cywilizacji obrazkowej, w której wszystko musi się zmieniać w tempie i poetyce wideoklipu. Współczesne dzieci – pisze jedna z nauczycielek – należą do „video generation”; czekają na to, aby być zabawianymi. Jest pierwszy dzień w szkole w drugiej klasie, a ja jestem obiektem, który pojawia się na ich ekranach. Jestem ograniczona tym, że brak mi cybernetycznego apelu. Jestem tylko nauczycielką rywalizującą z szybko przemierzanym światem, który – poza moją salą lekcyjną – oferuje im technologia2. Ksiądz na Mszy świętej dla dzieci czy podczas tzw. Mszy świętej młodzieżowej podejmuje tę właśnie rywalizację ze światem coraz częściej rozpoznawanym przez młodsze generacje za pomocą ekranu telewizora i komputera. Na tym właśnie ekranie na godzinę pojawia się w niedzielę ksiądz. I co robi? Ano różnie. Jeden robi swoje, nie zważając na to, czy ktokolwiek go słucha, inny próbuje za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę i zabawić audytorium, które wysyła do niego sygnały: „baw mnie”. To oczywiście przypadki skrajne, pomiędzy nimi jest cała gama postaw pośrednich.

Nie bez powodu Mszę świętą dla dzieci bardzo lubią dorośli. Msza święta w tym wydaniu jest bowiem także dla nich – jak pisze ks. Jacek Dunin-Borkowski – lekka, łatwa i przyjemna. Taka Msza przestaje być wymagającą liturgią, a staje się dobrym do oglądania widowiskowym spektaklem. Nie trzeba śpiewać pieśni, bo posłucha się wpadających w ucho piosenek scholi, zamiast trzech czytań bywa jedno, homilia jest krótsza, prostsza, wszystko się sprowadza do dobrych uczynków, a czasami – dzięki spontanicznemu udziałowi dzieci – dostarcza nie lada rozrywki, bo przecież nigdy nie da się przewidzieć odpowiedzi, jaką za chwilę da własna pociecha. A jak ksiądz zrobi homilię na wzór teleturnieju „Milionerzy” (czy to w ogóle jest jeszcze homilia?), to będzie już prawie jak w telewizji.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?