Czytelnia

Mężczyzna

Wojciech Eichelberger, Gdzie się podział mężczyzna, WIĘŹ 2003 nr 7.

Kobiety z pewnością nadal będą szukały bezpiecznych związków. Będą oczekiwały od mężczyzn zobowiązania do lojalności, zwłaszcza w sytuacji gdy pojawiają się dzieci. Zobowiązanie to będzie jednak dotyczyło już nie ekonomii, lecz przede wszystkim odpowiedzialności emocjonalnej i gotowości do budowania i podtrzymywania więzi. Odejdzie do lamusa niefortunny, tradycyjny gwarant trwałości rodzinnych związków, biorący swój początek ze stereotypowych ról: silnego, odpowiadającego za ekonomię mężczyzny i niezdolnej do poradzenia sobie w świecie, uzależnionej finansowo kobiety – zmuszonej do chodzenia na zbyt daleko idące kompromisy, by nie ryzykować katastrofy bytowej dla siebie i dzieci.

W miarę, jak niezależność ekonomiczna kobiet będzie się stawać zjawiskiem powszechnym, nie będą one musiały trwać w upokarzających związkach tylko dlatego, że rozstanie się z partnerem jest zbyt ryzykowne ekonomicznie. Trzeba mieć nadzieję, że mężczyźni nie poczują się w związku z tym całkowicie zwolnieni z wymogu dojrzałości i odpowiedzialności i że dla kobiet przy podejmowaniu decyzji o wspólnym życiu, zasadniczą przesłanką będzie emocjonalna dojrzałość i odpowiedzialność partnera.

Archetypy

Współczesne kobiety też mają poważny problem z ustaleniem, co jest ich pożądanym i właściwym wzorcem, gdyż podstawowe składniki kobiecego archetypu były przez tysiąclecia bezzasadnie uznawane za gorsze i wyszydzane. W rezultacie patriarchalna propaganda odniosła sukces większy niż chciała; kobiety uznały bowiem, że składowe ich archetypu nie tylko są gorsze od męskich, ale że zostały im wręcz złośliwie i celowo przez mężczyzn przypisane. Radykalne feministki w swoich rozliczeniach z patriarchatem idą jeszcze dalej – są skłonne uważać, że sama koncepcja archetypów jest patriarchalną manipulacją mającą na celu dyskryminowanie i upokarzanie kobiet. Odcinają się więc od archetypowych kategorii kobiecości, a sposób na przekroczenie patriarchalnej spuścizny upatrują w nabywaniu i rozwijaniu przez kobiety cech tradycyjnie uznawanych za męskie. Wydają się nie zauważać przy tym, że uznając poziome za gorsze od pionowego, miękkie za gorsze od twardego, ciemne za gorsze od jasnego, a chłodne za gorsze od gorącego, itd. – przyjmują za własny patriarchalny, szowinistyczny punkt widzenia na kobiecość i odcinają się od swoich naturalnych korzeni.

Prawda, którą od zawsze manipulowała patriarchalna maszyna propagandowa, jest taka, że kobiecy i męski aspekt wszechświata są całkowicie równoważne i komplementarne. Dobrze to widać w symbolu krzyża, gdzie poziome stwarza pionowe, a pionowe stwarza poziome i przecinają się nawzajem w punkcie równowagi. Może to patriarchalne odchylenie sprawiło, że odcinek męski w krzyżu chrześcijańskim jest dłuższy od żeńskiego. Prawdziwy i sprawiedliwy krzyż to taki, w którym pion i poziom mają tą samą długość i znajdują swój wspólny początek w centralnym punkcie przecięcia – tam, gdzie znajduje się pierwotna, niezróżnicowana istota tego, co jawi się jako kobiece i męskie.

Czas to dojrzeć i uznać, że poziome nie jest ani gorsze, ani lepsze od pionowego, że jedno bez drugiego nie może istnieć. W czym góra lepsza jest od doliny? Przecież góra nie może istnieć bez doliny, podobnie jak dolina nie może istnieć bez góry.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Mężczyzna

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?