Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Modlitwa

Konstanty Gebert

Wdzięczność

W Torze nie ma przykazania modlitwy. Nie ma, bo być nie musi*. Tora jest bowiem opowieścią o czasach, w których Bóg był namacalny, był na wyciągnięcie ręki — fizycznie towarzyszył Abrahamowi i jego potomkom w ich drodze. Modlitwa nie była wtedy potrzebna. Kiedy bowiem Żydzi chcieli czegoś od Boga, mówili wprost do Niego. Przypuszczam, że ktoś taki jak Izaak bardzo zdziwiłby się światem, w którym istnieje modlitwa. On sam, kiedy chciał o coś poprosić Boga — rozmawiał bezpośrednio z Nim. A kiedy chciał Bogu za coś podziękować — składał ofiarę. Skoro tak, to po co mu była modlitwa?

Modlitwa pojawia się później, w owym przejściowym okresie — po zburzeniu Drugiej Świątyni — kiedy to Bóg powiedziawszy już najwyraźniej, co ma do powiedzenia, i zrobiwszy, co ma do zrobienia, wycofuje się z bezpośredniego udziału w historii. Już nie przemawia do proroków, już nie można Go zapytać tak, jak można zapytać sąsiada na rogu ulicy.

Jest za co dziękować

Ale już wcześniej nasi nauczyciele zaczęli uczyć nas podziękowań — pierwszej formy modlitwy. Mamy tych błogosławieństw-podziękowań bardzo wiele. Dziękujemy za rzeczy wyjątkowe i za rzeczy codzienne, ale wyjątkowe zdarzają się, rzecz jasna, rzadziej. Nie zdarzyło mi się na przykład jeszcze zmówić specjalnego błogosławieństwa, które zmówić należy, gdy się widzi sześćset tysięcy lub więcej Żydów razem1, albo kiedy się widzi nieżydowskiego króla2. Nawiasem mówiąc, Szmul Agnon, wielki izraelski pisarz, dowiedziawszy się, że otrzymał literacką nagrodę Nobla, bardzo się ucieszył: „Tak się martwiłem — powiedział — że tego błogosławieństwa nie uda mi się w życiu zmówić, a tu proszę, zobaczę nieżydowskiego króla i będę mógł Bogu za to podziękować”.

My, Żydzi, dziękujemy Bogu nawet wtedy, kiedy rano korzystamy z ubikacji. To była dla mnie wielka nauka modlitwy.3 Podziękowania spełniają pierwsze podstawowe zadanie modlitwy, którym jest wyrażenie wdzięczności. Wdzięczność to niezwykłe uczucie, podobnie jak miłość. Myliłby się jednak ten, kto twierdziłby, że wyrażanie wdzięczności Bogu ma nas uczyć, że jesteśmy niczym, prochem.

Wdzięczność to raczej coś z zakresu derach erec, dobrego wychowania. Chleb, który zjadam nie jest mój. Wprawdzie zapłaciłem zań w sklepie, ale on nie jest mój. Mogę go kupić, ponieważ to Bóg zechciał go ludziom ofiarować. I byłoby czymś strasznie nieprzyzwoitym, gdybym Bogu nie podziękował za to, że wydobywa chleb z ziemi.

Podziękowania były pierwszymi modlitwami, których nauczyli nas nasi nauczyciele. A w Torze, która wprawdzie nie zawiera nakazu modlitwy, są modlitwy. Nie tylko psalmy, na których wszyscy uczymy się, jak się modlić, ale także i inne. Jest tam przecież poruszająca prośba Mojżesza o ocalenie Miriam, czy modlitwa króla Salomona przy inauguracji Świątyni. Wszystko to jednak odbywało się spontanicznie, bo wówczas byliśmy jeszcze spoufaleni z Bogiem. Kiedy chcieliśmy okazać naszą wdzięczność przychodziliśmy do Świątyni na święta pielgrzymie, składaliśmy indywidualne ofiary. Kiedy jednak Świątynia została zniszczona, nasi nauczyciele wprowadzili codzienną modlitwę, która miała zastąpić ofiarę. Tę samą ofiarę składaliśmy teraz słowami, słowami przywołując to, co czynił kapłan i okoliczności, w jakich ofiara była składana. Wierzyliśmy i wierzymy, że to wystarcza, że te słowa, jeżeli są wypowiedziane z tą samą kawaną, z taką samą intencją, jaką winni czuć wszyscy uczestniczący w obrządku ofiarnym, są wystarczającym darem zaniesionym Bogu.

1 2 3 następna strona

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Modlitwa

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?