Czytelnia
Maria Małgorzata Baranowska
„Głos mają kobiety”, czyli o tożsamości i różnicy
„Głos mają kobiety. Teksty feministyczne”,
zebrała Sławomira Walczewska. Convivium, Kraków 1992.
Pierwsza w Polsce książka feministyczna – sprzedawana na (zastępującej stolik bukinisty) desce do prasowania, pod hasłem „Niech on ugotuje obiad, a ty przeczytaj” – jest zbiorem tekstów wygłoszonych podczas dorocznych sesji feministycznych, odbywających się zawsze w marcu, w Krakowie (wybór marcowego terminu ma podkreślić niechęć środowiska do „tradycyjnego” Dnia Kobiet).
Sprawy, które się tu porusza, nie są ani egzotyczne, ani marginesowe. Nawet pomijając oczywisty fakt, że kobiety to połowa ludzkości, łatwo zauważyć, że problematyka feministyczna obejmuje wiele dziedzin i płaszczyzn, wkracza na teren chyba wszystkich nauk humanistycznych oraz że jej właściwe wątki i sposoby myślenia są charakterystyczne dla współczesnej myśli w ogóle.
Widać to wyraźnie w grającej ważną rolę w myśli feministycznej, tak bulwersującej nie przyzwyczajonych, problematyce płci. Nie dla „epatowania” i „łamania tabu” jest tu poruszana. Wiadomo, przynajmniej od czasu pojawienia się psychoanalizy, jak ważna jest to sfera w życiu człowieka – dla odnajdywania tożsamości, dla samorealizacji. Tym bardziej ważna, gdy chodzi o kobiety, określane przecież zazwyczaj jako żony, kochanki, matki.
Sfera płci, cielesności, seksu – tak fundamentalnie, nieuchronnie i głęboko określająca człowieka – jest przez to samo trudna do analizy: emocjonalnie odbierana, podatna na mitologizację. Jest to również szczególne miejsce męskiej dominacji. Nie tylko bezmyślnej i brutalnej przemocy, także tej subtelniejszej, lecz tym trudniejszej do opisania i zwalczania.
Myśl i wrażliwość współczesna bardzo silnie reaguje na przejawy zafałszowań i manipulacji, nie toleruje automatycznie przejmowanych stereotypów i pozornych, „odwiecznych”, oczywistości. Nikt już świadomie nie chce przyjmować nie przez siebie wybranych ról i cudzych projektów na życie.
Autorkom takich tekstów, jak „Syndrom Ewy, czyli zmysłowość według męskich projekcji” (Bożena Chołuj), „Między nami masochistkami” (Barbara Limanowska), „Mała historia aborcji” (Maria Ciechomska), chodzi właśnie o wykrycie i odrzucenie tego, co w samorozumieniu, sposobie życia i więzi z drugim jest narzucone z zewnątrz, nie-własne, skrojone według cudzych potrzeb. Ostrze krytyki zwraca się nie tylko przeciw tradycyjnemu rozumieniu roli kobiety. Współczesny sposób traktowania spraw płci, ciała, kobiecości, erotyki także często bywa ich instrumentalizacją.
Poszukiwania feministek wpisują się w obręb zjawiska o szerszym zasięgu. Zachwianie tożsamości i utrata przekonania, że określenie miejsca w społeczeństwie i w życiu jest z góry dane, wieczne, wynikające z natury, dotyczy chyba wszystkich grup i ról społecznych, nie tylko ról kobiety i mężczyzny (bo z tym też są kłopoty, o czym panie dobrze wiedzą).
Zmiana stosunku do ciała i seksu też jest powszechna (i najwyraźniej nieodwracalna). Polega na odkrywaniu i uznawaniu piękna erotyki jako czegoś samodzielnego, cennego samego w sobie, a co zostaje wypaczone i poniżone, jeśli się je sprowadzi do roli narzędzia lub gdy takim narzędziem staje się drugi człowiek. Nikt nie jest już skłonny pogodzić się z doznawaniem tej sfery życia jako rodzaju „przekleństwa”, źródła cierpień.