Czytelnia

Benedykt XVI

Zbigniew Nosowski

Hamulcowy BXVI?, dyskutują: ks. Tomasz Halik, Tadeusz Bartoś, o.Tomasz Dostatni, Zbigniew Nosowski oraz Aleksandra Klich, „Gazeta Wyborcza”, 4 października 2008.

Ks. prof. Halik przyznał w jednym z ostatnich wywiadów, że szuka punktów stycznych między myśleniem postmodernistycznym, mistyką i głęboką oryginalną interpretacją tradycji, którą znajduje u Ratzingera czy von Balthasara właśnie. Na czym polega ta głęboka, oryginalna interpretacja tradycji przez Benedykta?

Ks. Halik: Benedykt XVI dobrze zna niemiecką tradycję teologiczną, również protestancką, która Janowi Pawłowi II była raczej obca. Jan Paweł II był tomistą i fenomenologiem, tymczasem dla Ratzingera ważniejszy od św. Tomasza z Akwinu jest św. Augustyn. Tomasz bardziej akcentował znaczenie rozumu, Augustyn ze swoją pesymistyczną antropologią tak bardzo weń nie wierzył. Benedykt XVI pokazuje, że musimy dbać o stały alians między wiarą a racjonalnością, wiarą a nauką. No i podkreśla znaczenie autorytetu w Kościele.

Czy w taki sposób znajdzie drogę do współczesnego człowieka? Na razie nie zanosi się na zmianę stosunku Watykanu ani do rozwiedzionych, ani do antykoncepcji.

Ks. Halik: Moim zdaniem to nie są najważniejsze pytania. Dużo istotniejsza jest np. sprawa wolności sumienia i tego, czy religię można łączyć z siłą. Benedykt jasno odpowiada: nie. Bardzo trafnie rozpoznaje też pozytywny laicyzm, widzi niebezpieczeństwo religijnego fundamentalizmu, ale i relatywizmu, pokazuje drogę środka jako właściwą, akcentując mocno wolność sumienia. To jest dla mnie sprawa podstawowa.

Bartoś: Jeśli nie wybierze się owej drogi środkowej, drogi papieża, to zostaje się albo fundamentalistą, albo relatywistą. Papież wchodzi w dialog, ale do pewnego momentu. Proszę spojrzeć, jak traktuje teologów. W jednym z przemówień we Francji mówił o egzegetach biblijnych, że są arbitralni, każdy ma własne pomysły i nie są Duchem Świętym. Tymczasem biblistyka to wspaniała nauka, a podważanie jej autorytetu jest sprzeczne z tradycją szacunku dla głosu mistrzów teologii. Inny przykład - liturgia. Papież uważa, że liturgia przez wieki rozwijała się organicznie, jak roślina, a celem reform było jedynie przycinanie „narostów”. W takim spojrzeniu mamy jakby wgląd w proces dziejowy. To styl heglowski (bliski Balthasarowi): znamy prawa historii, która jest historią Ducha. Tymczasem badacze mówią, że dzieje zachodniej liturgii to raczej gwałtowne zerwania aniżeli naturalna ewolucja. Jak w słynnej anegdocie o Heglu. Student pyta: profesorze, przecież pana filozofia nijak ma się do rzeczywistości! Tym gorzej dla rzeczywistości, odpowiada Hegel. Co jest pierwsze: życie (fakty) czy teoria (doktryna) - tu tkwi zasadniczy spór.

Zbigniew Nosowski: Nie zgadzam się z panem Bartosiem, że Benedykta interesują przede wszystkim wewnętrzne sprawy Kościoła. Jego pasją jest Bóg, który objawił się człowiekowi w Jezusie Chrystusie. Pytanie o Boga, o pokazywanie Go ludziom nie jest pytaniem wewnątrzkościelnym. Papież prowadzi Kościół w stronę esencjalizacji teologii, kładzie nacisk na to, co jest istotą - czyli właśnie na Boga. Przypomina, że Kościół nie jest organizacją towarzyską ani charytatywną, ale ma głosić Słowo Boże.

Stanowiska Benedykta w sprawie liturgii na pewno nie można streścić słowami: „on chce, żeby wróciła stara liturgia”, jak mówi dr Bartoś. Benedykt próbuje znaleźć jakieś recepty na desakralizację liturgii w świecie zachodnim. Nie chodzi mu o napięcie stare - nowe, lecz duchowe - nijakie. Mówię o tym jako miłośnik liturgii posoborowej, w której wyrosłem i odnalazłem sacrum.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Benedykt XVI

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?