Czytelnia

Sekularyzacja

Natalia Łuczyńska, Hiszpania: nieudana krucjata, WIĘŹ 2006 nr 12.

Antyklerykalizm czasów II Republiki oraz tragiczne wydarzenia wojny domowej skłoniły Kościół hiszpański do opowiedzenia się po stronie generała Franco i narodowców. Należy być ostrożnym, poddając dziś ten krok ocenie moralnej. Nie tak trudno zrozumieć motywację biskupów hiszpańskich, przerażonych wizją zupełnej zagłady Kościoła w Hiszpanii. Decyzja opowiedzenia się jednoznacznie po stronie Franco musiała jednak pociągnąć za sobą bardzo istotne konsekwencje. Kościół hiszpański wyparł się w ten sposób dużej części – może nawet połowy – dusz, nad którymi był zobowiązany sprawować duchową opiekę, usankcjonował też ich zabijanie i represjonowanie w ramach „wojny religijnej” (termin często stosowany w literaturze poświęconej wojnie domowej). Ponadto, legitymizując „krucjatę” przeciw nim, związał się bardzo ściśle z reżimem, który ją prowadził. Więź ta, mimo późniejszych prób zerwania, pozostała w pamięci Hiszpanów i do dziś stanowi ciężkie oskarżenie.

Dyktator arcykatolicki

Po wojnie domowej Kościół hiszpański triumfował. Hiszpania stała się państwem wyznaniowym. Wedle jednej z Zasad Ideowych Ruchu Narodowego (uchwalonych przez Kortezy w 1958 roku)2 naród hiszpański podporządkowywał się Prawu Boskiemu, określonemu przez doktrynę Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego, jedynej prawdziwej wierze3. Generał Franco wybierał biskupów, papież zaś przedstawiał tylko kandydatury. Kościół uzyskał bodaj największy w historii Hiszpanii wpływ na wszystkie dziedziny życia publicznego.

Nie istniała wolność religijna. Obowiązkową naukę religii wprowadzono nawet na uniwersytetach. Jeżeli ktoś nie chciał zawrzeć małżeństwa w kościele, musiał wykazać, że nie jest katolikiem. Krucjata trwała nadal, a jej efektem miało być nawrócenie wszystkich „czerwonych”. Niestety, proces „oczyszczania” Hiszpanii z wrogich idei łączył się z ostrymi represjami i tysiącami wyroków śmierci. Często gorliwymi wykonawcami tej politycznej zemsty stawali się katoliccy duchowni. W latach czterdziestych negatywna opinia wystawiona przez księdza mogła oznaczać czyjąś śmierć. W więzieniach kapelani zmuszali więźniów do uczestnictwa w praktykach religijnych. Kościół hiszpański stał się kościołem triumfu i – niejednokrotnie – zemsty.

Co stało się z „tradycyjnym” antyklerykalizmem w czasach reżimu? Zaczął on stopniowo zanikać i w momencie śmierci generała Franco w 1975 roku lewica hiszpańska nie była już nim naznaczona. Czy to znaczy jednak, że przez kilkadziesiąt lat reżimu udało się przywrócić Kościołowi wyznawców? Otóż krucjata się nie udała. W niektórych regionach kraju uczestnictwo w niedzielnej liturgii było tak samo niewielkie jak w latach trzydziestych i sięgało 30-40%. Katolicyzm stał się sztafażem reżimu i jego ideologią, zaś księża jego urzędnikami. Fakt ten z pewnością nie ułatwiał Kościołowi ewangelizacji, a z biegiem lat coraz bardziej przeszkadzał. Kościół nie odegrał też roli, która pozostała bardzo długo nieobsadzona – roli rozjemcy. Pogodzenie Hiszpanów z Hiszpanami (a przynajmniej dążenie do wyrzeczenia się nienawiści) nie stało się zasługą Kościoła hiszpańskiego.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?