Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Jerzy Kłoczowski, Inwentarz trudnego dziedzictwa, WIĘŻ 2002 nr 4.

Twarda linia polska w dawnej Galicji Wschodniej, jeszcze teraz nazywanej przez Polaków, na przekór Ukraińcom, Małopolską Wschodnią, wywoływała twardy i zdecydowany opór ukraiński. Przybierał on różne formy. Pamięć o niepodległości, bronionej zbrojnie w latach 1918/19 (Zachidnio-Ukrainska Narodna Respublika, powołana we Lwowie 9 listopada 1918 r., z własnym rządem pod przewodnictwem Eugeniusza Petruszewicza, który po klęsce znalazł oparcie we Wiedniu), trwała i jakże łatwo prowadziła do kojarzenia rządów polskich z okupacją. Najbardziej radykalne kierunki, oparte o emigrację, podtrzymywały ideę kontynuowania walki zbrojnej, terroryzmu, dezorganizacji życia. Szukały oparcia w państwach nieprzyjaznych odrodzonej Polsce, w Czechach, na Litwie, w coraz większym stopniu w Niemczech. Po kilku latach wykształciła się z tego ruchu tajna, skrajnie nacjonalistyczna „Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów”, stawiająca sobie za cel bezwzględną, brutalną – łącznie z terrorem – walkę o niepodległą Ukrainę z Polską i ZSRR. Najbliższego sojusznika znajdowała w Niemczech hitlerowskich. Długa seria zorganizowanych akcji terroryzowania ludności polskiej, pod hasłem „Polacy precz za San”, wywołała polską akcję pacyfikacyjną jesienią 1930 r., przy użyciu wojska i policji. Z kolei ta zapadła w pamięci ukraińskiej.

Zdaje się, że gdy sprawa przynależności Galicji do Polski została definitywnie rozstrzygnięta na forum międzynarodowym w 1923 r., kierunki umiarkowane i szukające jakiegoś kompromisowego rozwiązania z Polakami, zaczęły nabierać coraz większego znaczenia. Politycznie wyrażała je głównie partia UNDO (Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-Demokratyczne). Niepodległościowa i antyradziecka, partia ta domagała się rozszerzenia uprawnień narodowo-religijnych Ukraińców, np. równouprawnienia języka ukraińskiego, dopuszczenia do urzędów, utworzenia uniwersytetu ukraińskiego. Strona polska nie była jednak gotowa do poważniejszych ustępstw. Po 1935 r. widać to było dużo lepiej, aniżeli za życia Marszałka, pamiętającego dziedzictwo starej Rzeczypospolitej. Doszło do tego, że pewne koła wojskowe doprowadziły do zburzenia ponad stu prawosławnych obiektów religijnych na Lubelszczyźnie – ku oburzeniu nie tylko ludności ukraińskiej, ale także poważnej, nie szowinistycznej, opinii publicznej polskiej.

Zaprzepaszczone szanse

Ogólna ocena polityki wobec Ukraińców w Polsce międzywojennej wypada ujemnie, zwłaszcza w świetle dzisiejszego spojrzenia na całość złożonej historii. Jerzy Tomaszewski, w nawiązaniu do polskich pacyfikacji, wypowiada zdanie bardzo surowe: Państwo polskie po prostu wychowało sobie zastępy zaciekłych wrogów, którzy wprawdzie zostali zmuszeni do spokoju w obawie przed represjami, ale z tym większą niecierpliwością wyczekiwali momentu odwetu.4 Zaś Ryszard Torzecki kończy swą wnikliwą i bezstronną rozprawę takimi zdaniami, dotyczącymi Lwowa i Galicji-Hałyczyny: Utrzymanie przedpola strategicznego II Rzeczypospolitej, o którym mówił gen. Władysław Sikorski, zbudowanego ogromnym wysiłkiem i ofiarami żołnierza, wynegocjowanego przez polityków, utworzonego na terenach pozyskanych na przestrzeni stuleci przez kulturę polską, zamieszkanego również od wieków przez Polaków rozsianych wśród miejscowej ludności ukraińskiej, okazało się trudniejsze, aniżeli jego uzyskanie. Późniejsze doświadczenie pokazało, że stało się to niemożliwe, ale należało uniknąć zrażania sobie ludności ukraińskiej, aby nie polała się bratnia, polska i ukraińska krew.5

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?