Czytelnia

Andrzej Friszke

IPN ? niezależność mimo wszystko, Dyskutują: Antoni Dudek, Andrzej Friszke, Krzysztof Jasiewicz, Paweł Machcewicz, WIĘŹ 2006 nr 6.

Jeśli już jesteśmy przy konsekwencjach tego niefortunnego wyboru, to zdecydowanie nie podobają mi się przeprowadzone przez nowego prezesa „czystki”. Moje obawy wzbudza też — i to też przypisuję „kuluarom” — pojawienie się wśród kadry IPN osób kontrowersyjnych, z nienajlepszej jakości warsztatem naukowym, ale wygłaszających — zbiegiem okoliczności — poglądy bliskie partii rządzącej. Mam też wrażenie, że niektórym działaniom IPN, skądinąd sensownym, zaczyna towarzyszyć oprawa sprawiająca wrażenie aktu politycznego, a to w ogóle podważa sens istnienia tej instytucji.

A. Dudek: IPN był oskarżany o upolitycznienie od chwili powstania. Stale też pojawiały się zarzuty stronniczego doboru kadry, teraz zaś słyszę o czystkach. Moja ocena jest inna: nowy prezes ma prawo dobrać sobie ludzi, z którymi będzie pracował. Bez tego trudno byłoby od niego wymagać usprawnienia działalności Instytutu.

P. Machcewicz: IPN w pierwszym okresie w pewnym sensie działał w sytuacji komfortowej, dlatego że na te pięć lat cztery przypadły na rządy SLD. Z jednej strony nas krytykowano, obcinano nam budżet, ale z drugiej strony żadnemu politykowi SLD nie przyszło do głowy, żeby zadzwonić do prezesa i żądać określonych działań czy przyjęcia do pracy swoich ludzi. Ta obcość między środowiskiem, które stworzyło IPN, i środowiskiem postkomunistycznym gwarantowała niezależność. Teraz przyszedł czas prawdziwej próby i wyzwania dla nowego kierownictwa tej instytucji, ponieważ środowiska dominujące w rządzie i w Sejmie są dużo bardziej zainteresowane Instytutem, dużo bardziej przyjazne wobec niego. W takich sytuacjach — paradoksalnie — trudniej zachować niezależność niż w warunkach wrogości i dystansu.

PRL — na pierwszym miejscu

K. Jasiewicz: Jako osoba z zewnątrz miałbym też zasadnicze zastrzeżenia, wynikające ze sfery regulacji prawnych. Źle się stało, że mniejszości narodowe Rzeczypospolitej w ogóle wypadły z preambuły ustawy, podobnie jak z jej tytułu. Zamiast mówić tam o Narodzie Polskim, należy mówić o Narodzie Polskim i Obywatelach Polskich, bo inaczej podważamy sens wielowiekowego dziedzictwa Polski wieloetnicznej, a z formalnoprawnego punktu widzenia tak było do 1945 roku.

W ustawie o IPN zabrakło też najistotniejszego celu, jakim winien być ustawowy obowiązek ewidencjonowania strat osobowych — osób poległych, zamordowanych, zaginionych podczas II wojny światowej i w czasach PRL. Taka „Lista strat obywateli polskich”, zrywająca z anonimowością ofiar, jest jedynym właściwym sposobem oddania hołdu naszym bohaterom. Tymczasem IPN zajmuje się w praktyce tylko wczesnym PRL.

A. Dudek: Rzeczywiście, w IPN badania nad PRL mają przewagę w stosunku do badań nad II wojną światową, co wynika z dwóch powodów, w dużym stopniu niezależnych od Instytutu. Pierwszy jest związany z sytuacją w środowisku historycznym, w którym badania nad okresem II wojny światowej, a zwłaszcza nad okupacją niemiecką, zostały po 1989 roku w dużym stopniu zarzucone. W związku z tym IPN nie bardzo miał skąd wziąć ludzi, którzy by się ta tematyką wcześniej zajmowali i mieli jakieś doświadczenie. Obecny tu Paweł Machcewicz jako dyrektor Biura Edukacji starał się jakoś temu zaradzić, ale jest oczywiste, że grupy badaczy specjalizujących się w okupacji hitlerowskiej nie da się stworzyć z dnia na dzień.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?