Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Agata Skowron-Nalborczyk

Agata Skowron-Nalborczyk

Islam jako polska religia?

O mniejszości muzułmańskiej w Polsce

Przez wiele lat fakt wielowiekowej obecności muzułmanów na terenie Polski nie pojawiał się w świadomości polskiego społeczeństwa. O Tatarach mówiło się na lekcjach historii, ale raczej jako o najeźdźcach, albo czytało u Sienkiewicza w „Potopie” czy „Ogniem i mieczem” niepochlebne opisy Tatarów, nawet tych w służbie Rzeczypospolitej. Dopiero po 11 września 2001 roku media „odkryły” dla opinii publicznej naszych współobywateli wyznania muzułmańskiego1. Pisane na ich temat teksty były raz pochlebne, raz bardzo krytyczne, a czasem — niestety — opisywały rzeczywistość w sposób daleko odbiegający od prawdy. Dlatego właśnie warto opowiedzieć o polskiej mniejszości muzułmańskiej.

Miejsca

Opowieść tę trzeba zacząć na Podlasiu, w okolicach Białegostoku. Dwa drewniane meczety, osiemnastowieczny w Kruszynianach i dziewiętnastowieczny w Bohonikach, stanowią dość nietypowy ornament w polskim krajobrazie, choć ze względu na typ architektury i materiał wcale nie tak egzotyczny, jakby się niektórym zdawało — podobnie zbudowane są np. okoliczne drewniane cerkwie. Tamtejsze cmentarze (czyli mizary) pozwalają jeszcze mocniej odczuć, że mamy do czynienia z obecnością wielowiekową, wrośniętą w dzieje naszej Ojczyzny. Wśród traw widać kamienne nagrobki, najstarsze z przełomu XVIII i XIX w., z napisami w języku polskim i arabskim: niezbędną szahadą, czyli muzułmańskim wyznaniem wiary (La ilaha illa Llah, Muhammad rasulu Llah — arab. „Nie ma boga jak tylko Bóg”) i basmalą (Bi-smi Llahi r-Rahmani r-Rahimi — arab. „W imię Boga Miłosiernego i Litościwego”). Rosyjskojęzyczne napisy na nagrobkach z drugiej połowy XIX w. są dalszym śladem polskiej historii — czasu zaboru rosyjskiego. A te czasowo nam coraz bliższe poza szahadą i basmalą, zamiast krzyża i liter „Śp.”, niewiele już różnią się od współczesnych nagrobków na chrześcijańskich cmentarzach. Jednak nazwiska odczytywane z omszonych kamieni w trakcie powolnego, cichego spaceru wśród drzew na mizarze w Bohonikach, Kruszynianach czy Lebiedziewie często niby brzmią swojsko, ale gdzieś w ich głębi dźwięczy egzotyczna nuta. Azulewicz, Alijewicz, Smajkiewicz, Sulkiewicz, Milkamanowicz, Bazarewicz, Józefowicz, Szehidewicz, Korycki, Połtorzycki, Buczacki Imiona czasem są jeszcze bardziej wymowne: Fatma, Ali, Ajsza, Bekir, Mustafa, Selim czy Chalima, ale nierzadko Ali ma jeszcze na imię Adam, obok leżą Leon, Maria i Joanna. Znaleźć można oczywiście też imiona wspólne muzułmanom i chrześcijanom, jak Dawid czy Jakub.

Nastrój smutku za barwną, wieloreligijną i wielonarodową przeszłością panuje szczególnie na nieczynnym już mizarze w Lebiedziewie — wsi, gdzie nie ma już Tatarów.

Można ich wciąż jeszcze w Polsce spotkać, choć może częściej w dużych miastach — w Białymstoku, Warszawie, Gdańsku czy Bydgoszczy. To też część polskiej historii: Tatarzy mieszkali głównie na kresach wschodnich i z innymi „repatriantami” trafili na Ziemie Zachodnie.

Jak zatem wyraźnie widać, losy Tatarów polskich od wieków wplatają się barwną nicią w naszą historię tak ściśle, że stanowią z nią nierozerwalną całość.

Wierni żołnierze Rzeczypospolitej

Obecność Tatarów na ziemiach polskich, ale i na terenie Rosji czy Finlandii, ma swoje źródło w przybyciu na wschód Europy mongolskiej Złotej Ordy pod dowództwem potomków Dżyngis chana, którzy przyjęli islam w XIII wieku. Mongołowie stanowili w państwie Złotej Ordy rządzącą mniejszość i wkrótce zostali zasymilowani językowo przez turkojęzycznych Kipczaków, którzy byli ich poddanymi. Ludność powstała w wyniku tej asymilacji oraz mieszanych, mongolsko-kipczackich małżeństw, to właśnie Tatarzy.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Agata Skowron-Nalborczyk

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?