Czytelnia

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Mirosław Pilśniak OP

Jak nie bać się lęku, Z Andrzejem Kokoszką i Mirosławem Pilśniakiem OP rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 2005 nr 8-9.

M. Pilśniak: Jestem głęboko przekonany, że istnieje coś takiego jak lęk metafizyczny i tu właśnie chyba mamy z nim do czynienia. To nie jest bojaźń Boża, to coś innego. Ten lęk pojawia się w pewnych ekstremalnych sytuacjach, na przykład właśnie po dokonaniu aborcji. Często w momencie podejmowania decyzji wydaje się, że nie ma innego wyjścia, dopiero po czasie – bywa, że po wielu latach – przychodzi refleksja, że zrobiło się coś strasznego, coś przeciwko życiu. Pojawia się żal, że tych dzieci nie ma na świecie, uporczywe pytania, co się z nimi dzieje, gdzie są. W takich wypadkach mądrzy duszpasterze postulują przywrócenie tym dzieciom osobowości – nadanie im imion, dat urodzin, przywrócenie im obecności w swoim życiu – i pożegnanie się z nimi. Wiem, że w terapiach postępuje się podobnie. Człowiek, który tego nie zrobił, nie załatwił do końca takiej bolesnej sprawy ze sobą, z drugim człowiekiem, którego skrzywdził – nosi w sobie tajemnicę zła i nie wie, co z nią zrobić. Chrystus przyszedł po to, żeby nas właśnie z tajemnicy zła uwolnić, ale człowiek, który jest opanowany lękiem, nie jest w stanie tego zauważyć, zdać sobie z tego sprawy. A przecież tylko przebaczenie może z takiego dramatu człowieka wybawić. Przebaczenie, a nie – wytłumaczenie.

Kim zatem – dla kogoś, kto boi się wyznać swoje winy – jest Bóg? Czy jest to miłosierny Zbawiciel, czy raczej karzący Sędzia?

M. Pilśniak: Dla człowieka pogrążonego w lęku Bóg zawsze będzie Kimś groźnym. Ktoś taki ma na ogół skrzywiony obraz Boga. Zło, którego się dopuściłem i ponoszę zasłużoną za nie karę, przysłania obraz Boga. Stwórca jawi się jako Ktoś, kto nie zapomni zła. Jego sprawiedliwość kiedyś mnie dopadnie – jest to figura karzącego rodzica. Bardzo trudno człowiekowi pogrążonemu w lęku tę wizję zmienić.

Co można zrobić z takim lękowym obrazem Boga? Co może zrobić duszpasterz, a co psychoterapeuta?

M. Pilśniak: Tu teoria nic nie pomoże – potrzebne jest doświadczenie spotkania z kimś, komu można uwierzyć, że mi przebaczył. Często pytam ludzi, czy wierzą, że ja mógłbym im przebaczyć? Jeśli ja potrafiłbym wybaczyć, to Bóg tym bardziej przebaczy. Dopiero to pomaga uporać się z lękiem, który nie jest uczuciem, samą emocją, ale wynika z niezgodności własnego życia z prawdą, którą wyznaję, w którą wierzę.

A. Kokoszka: Terapeuta natomiast zajmuje się fałszywym obrazem Boga, jaki ma pacjent. Pyta nie tylko, skąd się taki obraz pojawił, ale zastanawia się nad jego znaczeniem. Współczesna psychiatria wie już sporo na temat biologicznych predyspozycji, które nie wynikają jedynie z urazów w dzieciństwie, ale ze struktury genetycznej. Zastanawiamy się więc bardziej na tym, jak zmienić karzący obraz Boga, niż nad tym, skąd się on wziął.

Jeśli można tu sobie pozwolić na uogólnienia – choć przecież każdy przypadek jest indywidualny – wiąże się to zazwyczaj z jakąś niedojrzałością emocjonalną. Kiedy ktoś boi się utraty kontroli nad swoimi emocjami seksualnymi czy agresywnymi zachowaniami i wyobrazi sobie grożącą mu karę, to ta nieuchronność kary go chroni przed świadomym kontaktem z emocjami. Jest to możliwe w świecie fantazji, ale gdy dochodzi do realnej sytuacji, okazuje się do niej nieprzygotowany. Nie potrafi poradzić sobie ze swoimi emocjami.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?