Czytelnia

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Mirosław Pilśniak OP

Jak nie bać się lęku, Z Andrzejem Kokoszką i Mirosławem Pilśniakiem OP rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 2005 nr 8-9.

Jeżeli mówimy o lęku przed śmiercią, to zwykle dotyczy on – poza stosunkowo rzadką sytuacją umierania – nie teraźniejszości, ale przyszłości. Lęk o to, co się może stać, trzeba sprowadzić do prawdopodobieństwa prawdziwego zagrożenia. Trzeba pytać o to, dlaczego ktoś chce aż tak bardzo kontrolować rzeczywistość i nie jest w stanie znieść możliwości nawet małego ryzyka. Wtedy dochodzimy do różnych scenariuszy – dlaczego w kimś jest tak małe zaufanie do siebie, do losu, dlaczego ktoś chce wszystko przewidzieć i kontrolować, a niewiadoma rodzi w nim lęk? Dlaczego niepewność uniemożliwia zachowanie psychicznej równowagi? W jaki sposób nauczyć się żyć, przyjmując do wiadomości to, że istnieje wiele spraw, wymykających się spod kontroli, których nie mogę przewidzieć ani im zapobiec?

Kto właściwie określa, jakie natężenie lęku jest już patologiczne, a które można uznać jeszcze za normalne?

A. Kokoszka: Sam pacjent musi uznać, że z lękiem, którego doświadcza, jest mu ciężko żyć i coś chce zmienić. Z Pani wypowiedzi można by wnosić, że natężenie lęku jest niekontrolowalne, że nad lękiem nie da się zapanować. Ale tak nie jest, terapia właśnie tym się zajmuje – kontrolowaniem natężenia emocji, tym, co mogę zrobić, żeby emocje i lęki mnie nie obezwładniały, nie uniemożliwiały mi normalnego funkcjonowania. To naprawdę jest możliwe.

Co w takim razie powiedziałby Pan Sørenowi Kierkeegardowi, który całą swoją filozoficzną koncepcję oparł o metafizyczne doświadczenie „bojaźni i drżenia”? Też by go Pan zaprosił do gabinetu?

A. Kokoszka: Nie zaglądałem do książek Kierkeegarda od czasów studiów. Na pewno „bojaźń”, o której pisał Kierkeegard, nie dotyczyła jazdy windą, ale tego, o czym mówił tu ojciec Pilśniak – relacji do Absolutu i uniwersalnych wartości. Analiza tego doświadczenia wkracza poza kompetencje psychiatrii. Wydaje mi się, że obecnie niepokoje metafizyczne zagłuszane są przez nadmierną aktywność. Szybkie tempo życia, w którym praca wypełniania większość dnia i nie pozwala na w pełni satysfakcjonującą odpowiedź na potrzeby życia rodzinnego, powoduje, że brakuje miejsca na konfrontowanie się z „metafizyczną bojaźnią”. Jednak istnieje również odwrotna relacja: aby nie doświadczać tego przeżycia, uciekamy w aktywność, akceptujemy kulturę, która buduje iluzję, że posiadamy obiektywną wiedzę na temat wszystkiego, co ważne. Przyznawanie się do niewiedzy, stawianie pytań, na które nie ma powszechnie uznawanych odpowiedzi – jest „niepoprawne politycznie”. „Poprawna” jest natomiast aktywność i konsumpcja. Takie rozwiązanie lęków metafizycznych przynosi nam rozwój cywilizacji. Zagłuszamy je, uciekamy przed takimi lękami. Ta ucieczka jest jedynie doraźnym sposobem ich rozwiązywania. Na dłuższą metę jest on nieskuteczny. Wierzę, że to się musi w naszej kulturze zmienić, prędzej czy później.

Opr. AKO

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7

Psychologia a duchowość

Anna Karoń-Ostrowska

Mirosław Pilśniak OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?