Czytelnia

Andrzej Friszke

Jacek Borkowicz

Jak opowiadać historię ciekawie?, Dyskutują: Marcin Kula, Wojciech Roszkowski, Henryk Samsonowicz, Andrzej Friszke, WIĘŹ 2004 nr 4.

Marcin Kula: Jestem za, a nawet przeciw. Panowie mówią o pewnej potrzebie, którą historia może i którą zapewne powinna zaspokajać. Jakoś tak jest, że na skutek naszej, zapewne biologicznej konstrukcji, mamy żywą potrzebę posiadania wspólnych korzeni. Gdy brazylijscy Murzyni uciekali do interioru z plantacji trzciny cukrowej — a byli to Murzyni z różnych części Afryki — to oni tam sobie z czasem też wspólnego przodka i wspólną przeszłość dorabiali. Historia jest wspólnym alfabetem. Jest też instrumentem rozpoznawania naszej sytuacji: przyrównując się (w przypadku indywidualnym do rodziców, w przypadku społecznym do poprzednich pokoleń), zastanawiamy się, jak oni rozwiązywali dany problem, a jak my go możemy rozwiązać. Dlatego właśnie tak ciekawe są biografie, bo najczęściej — choć się do tego nie przyznamy — utożsamiamy się z wielkimi ludźmi. Historia może być też schronieniem, może być rozrywką. Ale ja chciałbym, aby zaspokajała potrzebę czegoś więcej, mianowicie potrzebę rozumienia ewolucji naszego świata aż do dnia dzisiejszego. A to jest możliwe wyłącznie przy podejściu problemowym do historii. Dla mnie nie jest warte świeczki rozważnie jakiegoś pojedynczego epizodu historii Polski. Interesują mnie tylko te epizody historii Polski, które mieszczą się w tej samej kategorii epizodów i zjawisk z innych krajów, z innych momentów dziejów.

H. Samsonowicz: A mnie się wydaje, że jeśli historię traktować jako naukę społeczną, to ona ma nieco prostsze zadanie: uczy pewnego typu myślenia. Refleksji o zmienności świata.

W. Roszkowski: To jest też rozumienie wielu mechanizmów, bo historia jest niewiarygodnie bogatą skarbnicą różnych mechanizmów działania. Zgadzam się z postulatem problemowego rozumienia historii. Budowanie wspólnoty jest bardzo ważnym celem, ale powstaje pytanie: jakiej wspólnoty, na jakim poziomie, co z tej historii rozumiejącej?

Andrzej Friszke: Historia, jako część słowa pisanego, przez długi czas pełniła silną rolę kulturotwórczą. Teraz ten świat słowa pisanego zaczyna się poważnie kurczyć lub zmieniać charakter przez nowe środki przekazu. Mam wrażenie, że wyobraźnia przeciętnie inteligentnego człowieka zaczyna dziś być „ustawiana” trochę inaczej. I nie jest łatwo dotrzeć do niego z treściami, z którymi kiedyś się do ludzi dochodziło.

Moje doświadczenia ze studentami pokazują, że w większości przychodzą oni na uczelnię praktycznie bez przygotowania historycznego. Jest rzeczą kompletnie niezrozumiałą i właściwie przerażającą, że o historii XX wieku uczeń dowiaduje się dopiero w wieku piętnastu, szesnastu lat? Cały, podstawowy dla nas — żyjących współcześnie ludzi — obszar doświadczeń pozostaje więc dla nich w dużej mierze zamknięty. Na pierwszych latach studiów tak naprawdę odrabiamy zaległości młodzieży ze szkoły średniej i nieraz uczymy ich rzeczy zupełnie elementarnych.

Dawniej młody człowiek mnóstwa rzeczy dowiadywał się ze świata go otaczającego, z tradycji rodzinnej, przekazów i tak dalej. To była jakaś baza, na której można było budować. W tej chwili współczesna kultura masowa, reklama, telewizja, film, są właściwie wyprane z takiego typu doświadczenia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Andrzej Friszke

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?