Czytelnia

Polacy - Niemcy

Christoph von Marschall

Jak widzą Niemcy integrację Polski z Europą

Gdzież ulotniła się atmosfera entuzjazmu pierwszych lat po rewolucji 1989 roku? W 1992 r. wydawało się, że otwarły się niebiosa. W krótkim czasie Niemcy i Polacy usunęli prawie wszystkie kamienie, jakie leżały na ich drodze ku wspólnej przyszłości – Msza pojednania w Krzyżowej, pod­czas której Tadeusz Mazowiecki i Helmut Kohl wymienili w listopadzie 1989 r. pocałunek pokoju, układ o granicy i o dobrym sąsiedztwie, poza tym dużo drobnych gestów dobrej woli i liczne spotkania elit obydwu narodów, wszystko razem zakrawało niemal na cud. Polscy i niemieccy politycy stwierdzali wielokrotnie: „Jeszcze nigdy nasze stosunki nie były tak dobre jak obecnie”. Racja. W ciągu niewielu lat nastąpiło pomiędzy Polską i Niemcami zbliżenie, dla jakiego Francja i Niemcy po drugiej wojnie świa­towej potrzebowały dziesiątków lat. Dziś powiedzieć można szczerze, że między Polską a Niemcami zachodzi tożsamość interesów. Kiedy po raz ostatni w historii miała miejsce taka sytuacja?

A jednak zauważyć można pewien nagły kryzys nastrojów. Wprawdzie w dalszym ciągu i Polacy, i Niemcy utwierdzają się nawzajem, jak bardzo są zainteresowani integracją Polski ze strukturami zachodnimi, przez co rozumie się przede wszystkim przystąpienie Polski do Unii Europejskiej i do NATO, niemniej jednak wydaje się, że sprawa właściwie nie posuwa się naprzód. Błędne to jednak wrażenie. Faktycznie krok za krokiem podejmo­wane są czynności przygotowawcze, konieczne dla umożliwienia przyjęcia Polski do tych struktur. Jest to jednak skomplikowany proces, wymagają­cy czasu i wiele politycznej energii. Zrozumiałe, że Polska zabiega niecier­pliwie o widoczne postępy. Ale z ręką na sercu – czy Polska obecnie jest w stanie wejść do tych struktur? Czy nie musi jeszcze bardzo wiele uczynić, aby sprostać stawianym wymaganiom? Jak np. przedstawia się sprawa cy­wilnej kontroli nad armią, stanowiącej warunek przyjęcia do NATO? I jak daleko posunięta jest kwestia reformy rolnictwa, bez której przystąpienie do Unii Europejskiej jest prawie nie do pomyśle­nia? I kiedy większość społeczeństwa opowie się tym, aby przepisy dotyczące nabywania grun­w przez cudzoziemców dostosowane zostały do reguł obowiązujących w Unii Europejskiej?

Pogorszenie nastroju można zrozumieć. Po latach euforii, wypełnionych efektownymi, sym­bolicznymi zdarzeniami, w stosunkach polsko­-niemieckich zapanowała normalna codzienność. Dzień powszedni oznacza przede wszystkim pra­ce. Trzeba jeszcze nieco starań, aby przygotować następny spektakularny krok. Jeśli chodzi o zasadnicze stanowisko Niemiec polegające na mktywnym popieraniu przyjęcia Polski do struktur europejskich, to nie gaszły tu żadne zmiany – ani z powodu wyborów prezydenckich, ani także afery Oleksego. Pewnie, że rozwój sytuacji w Polsce obserwuje się na Zachodzie z uwagą. I tak przede wszystkim od samych Polaków zależy, czy polepszą, czy też pogorszą swoje szanse. Cóż, premier, którego podejrzewa lię o szpiegostwo, nie zwiększa zaufania zagranicznych partnerów. Ale rozstrzygające dla opinii Zachodu o Polsce będzie to, jak postąpi ona w sprawie tego kryzysu. Zauważa się usiłowania tuszowania tej sprawy. Ale przyjmie się także do wiadomości, jeśli w końcu zwycięży prawo. W końcu postąpiono w tym wypadku nie inaczej, niż to jest w zwyczaju na Zachodzie – bez ferowania wyroków, ale natychmiast dymisja, skoro tylko rozpoczę­to oficjalne śledztwo. Ważne jest, aby postępowanie to dało rzeczywiście jakieś odpowiedzi.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?