Czytelnia

Sekularyzacja

Cezary Gawryś, Jak z młodzieżą rozmawiać o Bogu?, WIĘŹ 2003 nr 5.

W mojej szkole każda klasa była trochę inna, ale wszędzie osoby „wierzące i słuchające” stanowiły zdecydowaną mniejszość. Inną kategorię stanowili kontestatorzy, których obecność była o tyle cenna, że świadczyła już o jakimś zaangażowaniu. Niestety, dominowała postawa obojętności. Może jednak u wielu była to tylko ostrożność, wstyd przed kolegami, maska, barwy ochronne?

W jednej ze starszych klas miałem jednak ułatwione „wejście”. Zaraz na początku natarli na mnie bowiem krytycy Kościoła. Zaproponowałem im, że skoro tyle rzeczy w Kościele ich boli, to możemy poświęcić tej kwestii całą następną lekcję. Poprosiłem, aby się starannie przygotowali, i zapewniłem, że każdy będzie mógł się w pełni wypowiedzieć. Tak się też stało. Usiadłem między uczniami, a oni po kolei wychodzili na środek klasy i ex cathedra przedstawiali w uporządkowany sposób swoje zarzuty. Słuchałem cały czas w milczeniu, robiąc notatki. Reszta klasy też słuchała w ciszy (a ja w duchu zacierałem ręce, że wreszcie nikt nie rozmawia). Tak minął nam czas aż do dzwonka. Oznajmiłem uczniom, że wypowiem się na następnej lekcji, i wyraziłem nadzieję, że będą mnie słuchali z taką samą uwagą, jak ja słuchałem ich.

Za tydzień przywitali mnie słowami: „Czy pan się przygotował?”... Najpierw doceniłem ich zaangażowanie, ich idealizm, wyrażający się w oczekiwaniu, że każdy ksiądz będzie mądry, święty i nieskazitelny. Wyjaśniłem też pewne nieporozumienia, a potem przeszedłem do tego, co najważniejsze: uświadomiłem im istnienie tajemnicy Kościoła, ludzkiej ułomnej wspólnoty, w której na pewno obecny jest w sposób duchowy i sakramentalny sam Jezus Chrystus, i która tylko dlatego jest święta. Udało mi się przy okazji wspomnieć o Soborze Trydenckim i wyjaśnić zasadę ex opere operato (łaska sakramentalna działa na mocy zbawczej męki Chrystusa, nawet wtedy, gdy szafarz jest niegodny). „Tak więc – zaapelowałem na koniec – krytykując słusznie to, co jest złe w Kościele, nie wylewajmy dziecka razem z kąpielą”... Od tej pory nie skarżyłem się w tej klasie na brak zaangażowania ze strony uczniów, choć nieraz jeszcze toczyliśmy ostre spory.

Kiedy bowiem dopuścimy uczniów do głosu, to – biorąc oczywiście poprawkę na nieuniknione w tak młodym wieku pozerstwo i świadome prowokacje – przekonamy się niestety, do jakiego stopnia ich świadomość podlega dziś szkodliwym wpływom masowej kultury, powodującej swoiste „pomieszanie pojęć”, narzucającej podstępnie różne półprawdy na temat człowieka, ludzkiej seksualności, historii Kościoła itd. Trzeba więc prostować rażące błędy w myśleniu, ale nie można przy tym dać się wciągnąć w pułapkę słownych polemik i w demaskowanie „złego świata”. Młodzi ludzie traktują bowiem często polemikę z dorosłym (wychowawcą czy rodzicem) jako swoisty ring, na którym chodzi im o pokonanie przeciwnika za wszelką cenę.

Zrozumieć

Moje szkolne doświadczenie przekonało mnie, że jeśli chcemy naprawdę rozmawiać z młodzieżą o Bogu, to nie wolno zatrzymać się na poziomie polemik. Trzeba próbować sięgnąć głębiej – do ich serca. Wymaga to czasu, cierpliwości, uwagi, dobrej woli, wzajemnego szacunku i zaufania. Kilka razy udało mi się nawiązać taki głębszy dialog. Mogłem się wówczas przekonać, że w tych młodych dziewczętach i chłopcach są, często szczelnie opakowane i zamaskowane: wrażliwość na krzywdę, pragnienie dobra, tęsknota za prawdziwą miłością i szczęściem rodzinnym, potrzeba bezpieczeństwa, poczucie godności. Z drugiej strony także – różne zranienia i rozczarowania, poczucie zagubienia, lęk przed dorosłym życiem, przed przyszłością.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?