Czytelnia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Jaką miarą mierzyć człowieka, WIĘŹ 2001 nr 1.

Jak to się stanie? Nie wiem. Może kiedyś rozwój medycyny i techniki umożliwi następnym pokoleniom tak dokładnie zobaczyć cud poczęcia i rozwoju życia w łonie matki, że człowieczeństwo płodu będzie równie niepodważalne, jak dzisiaj fakt, że wszyscy ludzie rodzą się wolnymi? Może rozwój medycyny paliatywnej tak bardzo rozszerzy możliwości uśmierzania bólu, że „humanitarny” aspekt eutanazji stopniowo stanie się nieaktualny?

Całe szczęście, chrześcijanie nie są odosobnieni w protestach przeciwko tym zdumiewającym decyzjom. Ponadwyznaniowa koalicja w obronie życia formalnie nie istnieje, ale w różnych sprawach różne środowiska prezentują spojrzenie trzeźwe i zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Lewicowa gazeta francuska „Liberation” przestrzegała po wyroku w sprawie Nicholasa, że stanowi ono groźny precedens. Można będzie teraz żądać odszkodowania już za sam fakt urodzenia się; otwiera to perspektywy eugenice, sugerując, że śmierć jest więcej warta niż życie. Agencja Reutera ironizowała w sprawie państwa Thompsonów: Pragnęli dziecka. Byli nawet gotowi na ofertę „dwa w jednym”. Ale nie planowali wariantu „kup dwa, trzecie dostaniesz gratis”

Decyzje francuskiego sądu i holenderskiego parlamentu zmuszają też do zadania pytań, czym jest ludzkie życie, jak je rozumieć, jaką miarą je mierzyć? Te bulwersujące decyzje są owocem podejścia czysto utylitarnego. Jeśli postrzega się życie tylko jako świadomość i trwanie doczesne, jeśli pomija się wymiar transcendentny, jeśli patrzy się na nie w kategoriach pragmatycznie rozumianej „jakości życia”, to życie wielu ludzi — nie tylko Nicholasa i chorych terminalnie — staje się „niepełnowartościowe”. Otrzymujemy tym samym podludzi oraz ludzi „pełnowartościowych”, którzy mogą decydować, co się będzie działo z innymi.

Takie rozumienie człowieczeństwa fałszuje podstawową prawdę o człowieku. Człowieka należy mierzyć miarą serca — te słowa usłyszałem u progu dorosłego życia z ust Jana Pawła II pod warszawskim kościołem św. Anny w czerwcu 1979 roku. Stały się one dla mnie początkiem świadomego odkrywania wiary chrześcijańskiej, w której zostałem wychowany. Jeśli mierzyć miarą serca, to Nicholas Perruche i moi upośledzeni przyjaciele są zapewne ludźmi pełniej niż ja, francuski sędzia i holenderscy parlamentarzyści razem wzięci.

Zbigniew Nosowski

poprzednia strona 1 2 3

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?