Czytelnia

Konrad Sawicki

Konrad Sawicki, Jedna biografia i dwóch bohaterów, WIĘŹ 2011 nr 1. Recenzja książki "Kapuściński non-fiction".

Domosławski zmaga się z tym pytaniem przez kolejnych kilkaset stron i trzeba przyznać, że robi to wnikliwie. Przytacza zawsze kilka niezależnych opinii, sprawdza źródła, konfrontuje relacje. Stara się wejść w skórę swojego bohatera, byle tylko go zrozumieć. Nie waha się na przykład rozmawiać z psychologiem, gdy nie pojmuje dlaczego Kapuściński stworzył mit swojego ojca jako AK-owca, który uciekł z transportu do Katynia. W tym przypadku — jak i w wielu innych — Domosławski stara się znaleźć jakieś wytłumaczenie. Czy zawsze przekonywujące, to inna sprawa. Poszukiwania doprowadzają biografa do konkluzji: „Lepiej teraz rozumiem przeczucie, jakie towarzyszy mi od początku pisania tej opowieści: Ryszard Kapuściński — bohater książek Ryszarda Kapuścińskiego to także postać literatury pięknej”. I wysnuwa z tej konkluzji nieoczekiwany wniosek: „Kapuściński literacki jest nieocenionym sojusznikiem w zrozumieniu Kapuścińskiego realnego. Ukazuje jasno, tak jasno, że jaśniej nie można, na przykład to, co Kapuściński realny chciałby zapomnieć, wymazać, ukryć, spalić. Jaki chciał być, choćby od czasu do czasu. W jaki sposób chciałby być postrzegany, zapamiętany”. W ten sposób Domosławski znajduje klucz do zrozumienia mitu swojego mistrza. I tak jak Kapuściński nazywany był deszyfrantem zaszyfrowanego mrocznego stulecia — to określenie Salmana Rushdiego — tak Domosławski staje się deszyfrantem Ryszarda Kapuścińskiego.

Dowiadujemy się zatem, że Kapuściński był człowiekiem zachłannym na wszystko: na miłość, na sukcesy, na uznanie, sławę, nagrody. Był słabym mówcą, jako wykładowca wypadał przeciętnie. Niezwykle czuły na swoim punkcie, bardzo łatwo można go było zranić. Mówiło się, że ma „cienką skórę”. Nadwrażliwy, skłonny do przesady, brakowało mu dystansu do siebie. Brał wszystko śmiertelnie poważnie. Lubił plotkować, nie lubił się spierać. Miał wysokie mniemanie o sobie. Mimo pozycji mistrza potrzebował nieustannie potwierdzać swoją wartość. Skomplikowany charakter, pełen tajemnic. Nie był odważny. Potrafił zgubić się w mieście. Zmieniał poglądy polityczne pod presją rzeczywistości. Był kobieciarzem. Współpracował z wywiadem PRL.

Domosławski widzi swojego mistrza — jak mu się wydaje — takiego, jakim faktycznie był. Dla wielu tych cech czy zachowań znajduje mniej lub bardziej logiczne wytłumaczenie. Jeśli zachłanny — to przez doświadczenie wojny w dzieciństwie. Jeśli pisał wiersze i reportaże gloryfikujące stalinizm — to dlatego, że rzeczywiście szczerze i głęboko uwierzył w komunizm (true believer). Jeśli koloryzował fakty w swoich reportażach — to tylko po to, by jeszcze lepiej zobrazować i przekazać istotę opisywanego problemu. Jednak są i takie ciemne obszary biografii Kapuścińskiego, dla których Domosławski nie znajduje żadnego usprawiedliwienia. Okazało się, że reporter nie tylko koloryzował swoje opowieści, ale niekiedy zmieniał fakty, a nawet wymyślał rzeczywistość. To podważa wiarygodność reporterskiej relacji. Czy wobec tego jego książki nie powinny zamiast na półce z literaturą faktu stać w dziale fiction?

Inna kontrowersja dotyczy współpracy Kapuścińskiego z wywiadem PRL. Choć Domosławski widzi fakt, że dla człowieka wierzącego w komunizm taka współpraca mogła być czymś naturalnym, choć opisując zawartość jego teczki dowodzi, że był mistrzem uników i właściwie nikomu nie zaszkodził, to jednak ma do mistrza żal. Po pierwsze za to, że nigdy do tej współpracy się nie przyznał, a po drugie, że popełnił tym samym grzech przeciwko własnej profesji — dziennikarstwu.

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Konrad Sawicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?