Czytelnia

Teologia teatru

Poniższy tekst jest odpowiedzią na ankietę pt. Fauście, gdzie twoja wiara?

Zaproszonych do udziału w ankiecie twórców teatralnych zapytaliśmy o ich stosunek do spraw wiary i Boga w teatrze. Postawiliśmy następujące pytania: Czy kwestia wiary jest ważna dla Pani/Pana jako twórcy? Czy teatr jest sposobem poznawania lub ukazywania Boga i w jaki sposób to robi? Czy teatr ma prawo bluźnić? [Red.]

Paweł Demirski

Jest i nie jest

Wszelkie pytania związane z wiarą są dla mnie na tyle trudne, że wolę nie wypowiadać się na te tematy ze stuprocentową pewnością. Wiara dla mnie jako dla tzw. twórcy jest tak samo ważna jak dla mnie jako tzw. nietwórcy. Pisanie w domu, próbowanie w teatrze, picie kawy w knajpie zawsze wydarza się w obecności Boga; o tyle więc dla mnie jako twórcy wiara jest tak samo ważna, jak nieważna — po prostu nie umiem tego oddzielić.

Jeśli chodzi o tzw. wątki religijne w mojej pracy albo ambicje nawracania kogokolwiek tym, co robię, to takich ambicji nie mam. Stosunek do wiary jest — w moim rozumieniu — na tyle osobistą i nie dającą się okiełznać sprawą, że sam, boksując się ze swoim chrześcijaństwem, nie czułbym się na siłach nawracać innych poprzez teatr; ponadto — jak sądzę — brakuje mi kompetencji. Zresztą w Polsce, kraju gdzie religijność, wiara, katolicyzm kojarzą się ludziom z mojego pokolenia przede wszystkim z sytuacją opresji, narzucania i dogmatycznego niedialogowania, nie miałoby to sensu.

Wydaje mi się zresztą, że strategie ewangelizacyjne w Polsce powinny być gruntownie zreformowane. Jako człowiekowi związanemu z Kościołem katolickim dość skomplikowanym węzłem, ale jednak związanemu, szalenie istotna wydaje się krytyka tej instytucji, dlatego też coraz częściej w swoim pisaniu atakuję polski Kościół katolicki, jego ambicje polityczne oraz niechwalebną rolę, jaką odegrał w kreowaniu religijności tego społeczeństwa. Zbyt często Kościół katolicki w Polsce obraża moje uczucia religijne.

Czy teatr jest sposobem poznawania lub ukazywania Boga? Mogę odpowiedzieć podobnie jak na pytanie poprzednie. Teatr jest sposobem tak samo, jak nie jest. W moim myśleniu o teatrze uciekam od metafizyki na rzecz rzeczywistości społeczno-politycznej. Zwracam jednak uwagę, że widz może odnaleźć Boga w teatrze albo go nie odnaleźć; zresztą zależy to bardziej od Boga niż od widza, a jeszcze mniej zależy to od tzw. twórców.

Można by powiedzieć, że najprostszym sposobem ukazania Boga w teatrze jest pokazanie braku Boga. W tym sensie dramaturgia in-yer-face-theatre (niesłusznie nazywana w Polsce nowym brutalizmem) jest literaturą zstępującą do piekła, przedstawiającą świat bez Boga, a jednocześnie w kilku tekstach otwarcie się Boga domagającą. Podejrzewam, że dla części widzów taki teatr mógł być głębokim, także religijnym, doświadczeniem. Więcej i mądrzej na ten temat pisze dominikanin Adam Szustak OP w artykule „Czy Bóg powinien chodzić do teatru?” („W drodze”12/2004).

Osobiście uważam, że teatr społeczny czy polityczny, taki, który przygląda się wykluczonym, wyzyskiwanym czy poniżonym, jest bliski chrześcijaństwu o wiele bardziej niż np. teatr, który podejmuje tzw. tematy uniwersalne. Tzw. teatr uniwersalny dochodzi do podejrzanie banalnych wniosków — że miłość jest trudna, a Bóg bywa daleko. Teatr społeczny albo polityczny może być narzędziem uwrażliwiającym chrześcijan, wplatającym kwestie dekalogu i miłości bliźniego w zagadnienia polityki bądź systemu politycznego i przerzucającym indywidualne doświadczenie, także religijne, na rzeczywistość społeczną. W tym sensie taki teatr jest w stanie wykonać gest znacznie bardziej uniwersalny.

1 2 następna strona

Teologia teatru

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?