Czytelnia

Polacy - Żydzi

Jesteśmy innymi ludźmi. Dyskusja o Jedwabnem w Jedwabnem, Dyskutują: Krzysztof Godlewski, Stanisław Michałowski, ks. Edward Orłowski, Stanisław Przechodzki, sen. Stanisław Marczuk, WIĘŹ 2001 nr 4.

ks. Michał Czajkowski: Nikt nie domaga się od tutejszych parafian, żeby wyznawali w konfesjonale zło 1941 roku jako swoje osobiste winy. Ale jest jakaś solidarność, nie tylko pozioma, ale sięgająca w głąb. W imię tej solidarności powinniśmy sami przyczynić się do upamiętnienia ofiar, a nie tylko odbierać nauki od dziennikarzy zagranicznych.

Stanisław Michałowski: Tylko że te nauki noszą czasem znamiona szantażu. Przesycenie pouczeniami rodzi w miejscowej społeczności poczucie zagrożenia. A człowiek atakowany w sposób naturalny zaczyna się bronić.

Jacek Borkowicz: Jedwabne – czy chcemy tego, czy nie – staje się symbolem. Istotnym elementem tego symbolu jest to, co nam, Polakom, najtrudniej przechodzi przez usta: niezależnie od kwestii, ilu doliczymy się morderców, niezależnie od stopnia niemieckiej inspiracji, niezależnie wreszcie od problemu, czy był, ewentualnie jak silny był element przymusu – nie możemy powiedzieć, że to nie polskie ręce mordowały. Mordercami byli Polacy. Nie zgodzę się z księdzem, że tak robiono w całej Europie. Jedwabne nie jest typowe - bo gdyby było, to tym symbolem nigdy by się nie stało. Oczywiście Jedwabne nie jest też wyjątkiem: takie rzeczy robiono w tym samym czasie w całym pasie przyfrontowym – na Litwie, na Ukrainie, w Mołdawii, wreszcie w sąsiednich miasteczkach: w Wąsoszy i Radziłowie. Ale taka jest istota symbolu, że „pada” na jedno miejsce – w tym wypadku „padło” na Jedwabne i z tym się trzeba pogodzić, bo to się już nie „odstanie”. Ale teraz jeszcze możemy mieć chyba jakiś – ograniczony co prawda – wpływ na kształt tego symbolu. Niedługo będzie już na to za późno.

Stanisław Michałowski: Ale do takiej refleksji nie da się doprowadzić mądrymi nawet ustawami i decyzjami z zewnątrz. Ona musi dojrzeć w ludziach.

Stanisław Przechodzki: Zbrodnia wydarzyła się sześćdziesiąt lat temu, ale odrzucenie prawdy o niej, a jeszcze bardziej przyjęcie tej prawdy – będzie zmieniało tutejszych ludzi. Zadecyduje też, jak na Jedwabne patrzeć będą ludzie spoza Jedwabnego. Zostawmy historykom rozważania, jakie były przyczyny tamtych konfliktów. Ich skutek jest jeden – i jest to skutek tragiczny. Jeżeli jedwabiniacy będą się tylko okopywać i bronić przed atakiem, jeśli zamkną się we własnym piekle, wtedy ich obrona dobrego imienia miasta stanie się karykaturą samej siebie. Ze strony jedwabiniaków powinno być więcej działań wyważonych i przemyślanych. Powinniśmy pokazać, że myśmy już coś zrozumieli, że zmieniliśmy się.

Powinniśmy jednocześnie być odważni – jedna myśl odważna, jeden odważny czyn powoduje załamanie fali krytyki. A często jest to mały gest, który niewiele kosztuje, gest chrześcijański i bardzo potrzebny. Powinniśmy na koniec pomyśleć o tym, że mamy dzieci i wnuki. Nasi rodzice nie uporali się z tą sprawą. Zgoda, nie było warunków po temu – ale od jedenastu lat są już po temu warunki. Jeżeli my tej sprawy nie wyczyścimy, przejdzie ona na następne pokolenie. A po co mają się męczyć nasi potomkowie? Wystarczy już, że my się z tym męczymy…

opracował Jacek Borkowicz

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?