Czytelnia

Jerzy Sosnowski

Jerzy Sosnowski, Język w potrzasku, WIĘŹ 2005 nr 12.

Denerwuję się — być może z racji wykonywanego zawodu dziennikarza radiowego — gdy przy okazji rozważania dowolnego problemu społecznego stawia się tezę, że wszystkiemu winne są media. Ale faktem jest, iż zrównanie praw polszczyzny wyrafinowanej i knajackiej, ogólnopolskiej i środowiskowej, zawdzięczamy wzmacniającej sile telewizji, radia oraz internetu. Psychologowie społeczni od dawna zwracają uwagę na narastające poczucie, że prawdziwe życie toczy się w mediach; że dawny podział na to, co publiczne (więc godne uwagi, wartościowe, wzorotwórcze), oraz to, co prywatne (więc w razie potrzeby odrzucane na rzecz tamtego), został zastąpiony podziałem na to, co medialne, i to, co dane z bezpośredniego doświadczenia. A skoro w mediach zaczęto posługiwać się polszczyzną potoczną, a nawet gwarową, te właśnie odmiany języka uzyskały status oficjalny. Ich obecność w mediach „tradycyjnych” (telewizja, radio) jest przy tym efektem kokietowania masowego, niezbyt wyedukowanego odbiorcy, natomiast w internecie wynika z właściwego dla tego medium braku instancji kontrolującej. Internet jest wzmocnionym życiem codziennym mas, sumą nagłośnionych zwyczajów i odruchów pojedynczych ludzi, czego skutki pozwoli wobec tego przewidzieć jedynie zastosowana do nauk społecznych matematyczna teoria chaosu.

Ale przenikanie do polszczyzny oficjalnej gwar (nie dialektów! te wciąż, poza góralszczyzną, traktowane są jako objaw językowej niekompetencji), aż po wypieranie tej polszczyzny z sytuacji, którym dotąd służyła, to efekt pewnego, bardziej fundamentalnego mechanizmu.

Bądźmy sobą!

Kontrkultura ma dzisiaj złą prasę. Rozczulająca utopia społeczeństwa dzieci-kwiatów uległa, trzeba to przyznać, zatrważającemu przeobrażeniu: nie trzeba czytać zgryźliwych powieści Houellebecqa, żeby z rezerwą przyglądać się obyczajowym i intelektualnym następstwom ruchu hipisowskiego. U nas zresztą recepcja jego idei odbywała się pośrednio i z opóźnieniem, więc (jak mi się wydaje) odegrała rolę r a c z e j w kształtowaniu się naszych gustów estetycznych, zwłaszcza muzycznych, niż odcisnęła się na świecie praktykowanych przez nas wartości moralnych.

Jedno hasło weszło wszakże bardzo głęboko do krwiobiegu kultury, może dlatego, że miało w polskiej tradycji przygotowane miejsce, a to przez ten jej nurt, któremu patronuje Witold Gombrowicz. Mam na myśli krytyczny stosunek do oficjalnej formy, niewiarę w konwencje, które jakoby nie tyle wyrażają, ile tłumią nasze prawdziwe życie. Autor „Ferdydurke” był przy tym na tyle przenikliwy, by zdawać sobie sprawę, że pozbawianie człowieka kolejnych masek może przypominać obieranie cebuli, bez odkrycia autentycznego jądra, natomiast w potocznej wersji ta nieufność wobec konwencji przybrała kształt prostodusznego wezwania: „Bądź sobą!” Rzecz jasna, ma ono również konsekwencje językowe.

Niezwykle pouczające jest pod tym względem obserwowanie ludzi wtedy, gdy czują się zmuszeni do wygłoszenia zwyczajowych, zrytualizowanych formuł, na przykład kondolencji lub podziękowań. Zasadniczym problemem, z którym najwidoczniej się siłują, jest nie: czy sprawnie zrealizuję określony wzór zachowania językowego, ale: czy będę wiarygodny, czy będę sobą. Okraszają wówczas przyjęte zwyczajowo frazeologizmy wtrętami własnego wyrobu, uzyskując na ogół — bo tak bywa w przypadku rozbijania frazeologizmów — efekty komiczne, jak ceniona przeze mnie skądinąd piosenkarka, która po otrzymaniu nagrody na festiwalu w Opolu zaczęła od tradycyjnego: „Jestem bardzo wzruszona...”, żeby wypalić nieoczekiwanie: „...bo wiecie, to jest kupa forsy!” Mechanizm ten zaczął zresztą już wiele lat temu przenikać nawet do wnętrza świątyń, aż — o ile wiem — wymusił ogłoszenie przez Episkopat jakiegoś oficjalnego upomnienia, by celebransi nie ubarwiali mało autentycznego, w ich poczuciu, języka liturgii. Wystarczy przypomnieć owego księdza, który poświęcając żywność w Wielką Sobotę miał przed laty powiedzieć: „Pobłogosław, Panie, tę kiełbasę, którą z takim trudem wystaliśmy w kolejce”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Jerzy Sosnowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?