Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Juan Karlos Kiszczak?, Z Andrzejem Wielowieyskim dyskutują Zbigniew Nosowski i Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2001 nr 3.

Michnik sugeruje, że ci robotnicy — z perspektywy władzy — chcieli rozwalać państwo...

Oni nie chcieli rozwalać państwa, tylko walczyli o swoje prawa, o które inaczej walczyć nie mogli albo nie umieli. Musiało wtedy dojść do konfrontacji. Pełnego osądu historycznego, zwłaszcza sądowego, jeszcze nie było. Ta sprawa czeka na taki osąd.

— Adam Michnik mówi dzisiaj o generałach: „Dla nich PRL była taką wartością, jaką dla mnie Polska demokratyczna”, „oni służyli państwu tak, jak je pojmowali”. To argumentacja niezrozumiała. Przecież hitlerowcy też służyli państwu tak, jak je pojmowali, a sądzono ich w Norymbedze, i to nie tylko najwyższych przywódców A w perspektywie tego wywiadu nawet Jaruzelski, minister obrony narodowej w grudniu 1970 roku, miałby nie ponosić odpowiedzialności za strzelanie do robotników, bo taki otrzymał rozkaz...

Intencje obu rozmówców są tu dość jasne. Niezwykle interesująca opowieść gen. Kiszczaka o próbach obalenia Gomułki ma udowodnić że próbowali oni bronić tamtego państwa jak najmniejszym kosztem, że chcieli uniknąć zła. Ale to może służyć tylko lepszemu zrozumieniu sytuacji, ewentualnie usprawiedliwieniu. Nie może to jednak zastąpić zadośćuczynienia krzywdom poprzez pełny i uczciwy osąd społeczny.

Chciałbym też przypomnieć tutaj zapominany nieco — i pomijany w wywiadzie Michnika i Kiszczaka — okres kilku miesięcy terroru Gierka wobec uczestników wydarzeń na Wybrzeżu. Był to świadomie nakazany, zaplanowany, konsekwentnie i systematycznie realizowany terror: aresztowania, bicie, nękanie, aby oduczyć robotników buntowania się. Zło komunizmu to nie tylko strzelanie do niewinnych ludzi...

— Ale wciąż nie ma zgody w opinii publicznej, że komunizm był złem, tak jak jest zgoda, że złem był hitleryzm. Brak takiej zgody uniemożliwia jasne rozstrzyganie kwestii odpowiedzialności poszczególnych osób.

— Taka jest również konstrukcja tego wywiadu. Rozmówcy konsekwentnie zmierzają do uniknięcia pełnego osądu. Gdy na przykład Kiszczak mówi, ilu było więźniów politycznych w przedwojennej Polsce, to chodzi mu to, że niczym nie różniło się to od czasów komunistycznych. Podobnie zgadza się, że sędziowie w PRL byli dyspozycyjni, ale twierdzi, że dzisiaj naciski wywierane na sądy są takie same. Przyrównywanie PRL do Polski przedwojennej i dzisiejszej to przecież fałsz i robienie czytelnikom wody z mózgu.

— Kiszczak i Michnik mówią w wywiadzie o rolach, jakie odgrywali. Michnik mówi o Kiszczaku: „był skazany na granie takiej roli, w jakiej był obsadzony”. W wywiadzie nie ma mowy o odpowiedzialności za to, jaką rolę się odgrywało, co najwyżej za to, jak się ją odgrywało. Narzuca się pytanie, czy walka o prawa człowieka, w której brał Pan aktywny udział, to była tylko gra, a role w niej rozdawało fatum, niczym w greckiej tragedii? Czy po prostu przypadkowo wpadało się w role do odegrania? Czy nie było świadomego wyboru?

— Oczywiście, jesteśmy społecznie uwarunkowani, ale nie skazani na z góry zaplanowany życiorys. Ja pochodzę z tradycyjnej rodziny ziemiańskiej, ale wojna i podziemie uformowały mnie w tradycji ludowo-liberalnych środowisk przedwojennych. Jednakże ludzie o podobnym do mnie pochodzeniu byli członkami KC PZPR i ministrami w komunistycznych rządach. Sam Jaruzelski przecież Z drugiej strony np. Henryk Wujec, który miał pochodzenie podobne do Kiszczaka, trafił bardzo świadomie do opozycji, choć mógł powtarzać frazesy o osiągnięciach społecznych PRL i pójść tak zwaną drogą awansu społecznego. Zatem nie ma pełnego uwarunkowania, można i trzeba dokonywać własnych fundamentalnych wyborów.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?