Czytelnia

Język wiary i niewiary

Kościół w Polsce

Zespół Laboratorium WIĘZI, Zalety i przywary polskiego języka wiary, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Według arabistki Agaty Skowron-Nalborczyk, istnieje rozziew między językiem wiary, którym każdy z nas osobiście mówi o swoim doświadczeniu duchowym1, a językiem kościelnym. „Języka kościelnego nikt prawie ze świeckich nie używa na co dzień, jesteśmy zmuszani do używania go w kontaktach z księżmi, np. gdy dziękowałam księdzu katechecie na koniec roku za nauczanie mojego syna i powiedziałam Dziękuję!, poprawił mnie, że powinnam mu powiedzieć Bóg zapłać!”. A. Skowron-Nalborczyk opisuje formuły z języka kościelnego, „które nic nie znaczą w języku codziennym, jak np. pozostawać w łączności czy ubogacać, [] a już mówienie na kobietę, a nawet do kobiety (dorosłej, samodzielnej) per niewiasta (etymologicznie: ta, która nie wie) jest dla mnie przejawem niegrzecznego braku szacunku wobec niej. Język kazań jest często tak hermetyczny, daleki od języka codzienności, że i ich treść wydaje się nie mieć żadnego związku z rzeczywistością poza budynkiem kościoła”.

Właśnie na języku kazań skupia się w swojej diagnozie Ewa Kiedio. Jej zdaniem, największa słabość to „zawieszenie w świecie abstraktów, operowanie słowami, które z trudem poddają się definiowaniu, a w związku z tym są bardzo różnie rozumiane przez odbiorców. Garść przykładów: wiara, nadzieja, miłość, miłosierdzie, dobro, zło, grzech, wspólnota, serce. Często ich znaczenie jest do tego stopnia rozmyte, że bez odwołania się do przykładu z życia, bez zakotwiczenia ich w jakimś konkretnym wydarzeniu, jakiejś przywołanej sytuacji, pozostaje z nich jedynie sam dźwięk. [] Pojawia się też problem wytartych metafor, wyślizganych zdań, zwrotów, które kiedyś przynosiły ożywczego ducha i stawiały przed oczami słuchaczy wyraźny obraz, obecnie jednak na skutek ciągłego używania całkowicie straciły swą moc”. Przykładami takich zdań mogą być: „Jezus jest twoim przyjacielem”, a jeszcze bardziej, oderwane od współczesnych realiów życiowych, „Jezus jest Królem” albo „Jesteśmy Bożą owczarnią”.

O. Śliwiński używa w tym kontekście dosadnego określenia „paplanie” — chodzi mu o „za długie, zbyt zawiłe i niejasne mówienie o wielu kwestiach, np. niezrozumiałość argumentacji w rozstrzygnięciach bioetycznych”. Zdaniem kilku uczestników ankiety, hermetyczność cechuje także język nowych wspólnot religijnych. Nie omawiamy szerzej tego problemu w tym miejscu, gdyż wnioski z wypowiedzi członków Zespołu Laboratorium WIĘZI są pod tym względem analogiczne do tez zamieszczonego obok artykułu Katarzyny Czarneckiej i Małgorzaty Nowak.

Język wiary komunikowany w przestrzeni społecznej — uważa Ewa Kusz — jest często instrumentalizowany, „służy głównie celom pozareligijnym, najczęściej politycznym, społecznym lub po prostu ideologicznym, nawet jeśli jest stosowany przez osoby instytucjonalnie związane z Kościołem”. W podobny sposób pisali inni członkowie Zespołu. Na „uwikłanie polityczne, czy szerzej i ogólniej: manipulowanie językiem religijnym dla potrzeb rozmaitych gier związanych z władzą” wskazuje o. Michał Paluch. Zdaniem o. Knotza, „czasami pod język wiary podszywają się ideolodzy. Ideolog nie troszczy się o przybliżenie ludzi do Boga, dlatego gdy mówi, nawet w obronie wiary, nie widzi przed sobą człowieka pogubionego i poranionego, w którym pomimo jego grzechów mieszka Chrystus. To nie jest już słowo do człowieka, który może kiedyś spotka Boga, ale słowo mające pogrążyć drugą, często zagubioną, osobę, która nie myśli tak, jak zdaniem ideologa myśleć powinna. Język wiary powinien mieć na celu zmianę kultury, a nie zmianę polityczną”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Język wiary i niewiary

Kościół w Polsce

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?