Czytelnia

Język wiary i niewiary

Kościół w Polsce

Zespół Laboratorium WIĘZI, Zalety i przywary polskiego języka wiary, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Nie można jednak przedobrzyć w poszukiwaniu nowego języka. W tym kontekście o. Śliwiński zwraca uwagę na „uleganie, często bezkrytyczne, wpływom popkultury”. Głębokie treści wiary są niemądrze oswajane przez szukających nowości kaznodziejów, stając się „odlotowymi pomysłami Chrystusa” (to jeden z łagodniejszych przykładów). Krakowski kapucyn dostrzega też „wpływy języka New Age, zwłaszcza określeń energetycznych” — łaska nazywana bywa „pozytywną energią”, a Duch Święty określany jako „dar dobrej energii”. Nie jest to przesłanie chrześcijańskie.

Joanna Petry Mroczkowska uważa, że w „polskim języku religijnym (ale i nie tylko, bo dotyczy to niemal wszystkich dziedzin szeroko pojmowanej polskiej kultury) mamy chyba za wiele bezrefleksyjności (och, te przyzwyczajenia, nawyki, obrzędy, zwyczaje), deklaratywności, pustosłowia, górnolotności i ogólnikowości (bez wchodzenia w konkret, bez intelektualnego zniuansowania analizowanego zagadnienia, bez poczucia, że język musi iść w parze z myśleniem i działaniem), [] emocjonalizmu (przez sentymentalizmy, ckliwość, infantylizm język polskiej wiary grawituje nadmiernie w stronę języka kobiecego, maryjnego zamiast chrystocentrycznego), ponuractwa (poprzez przeakcentowanie cierpienia, łez, jakby bez świadomości, że chodzi o Dobrą Nowinę i radość z bycia chrześcijaninem)”.

Według Katarzyny Jabłońskiej, sekretarz redakcji WIĘZI, kościelny język „prowadzi czasami do karykaturalnych uproszczeń i infantylizacji przekazu wiary”. Słychać to często w języku rekolekcjonistów — „uwikłanym albo w patos, albo w żenującą młodzieżowość, schematy językowe i myślowe”. Ewa Kiedio i o. Śliwiński wskazują na — kluczową w przypadku języka wiary — relację między nauczaniem

a świadectwem. Redaktorkę WIĘZI niepokoi myśl, „że za trudnością z sensownym wyartykułowaniem prawd wiary stoi znacznie głębszy problem, dotyczący nie tego, czy ktoś jest dobrym, czy złym mówcą, ale tego, na ile żyje tym, o czym mówi”. Dyrektor Szkoły dla Spowiedników zauważa zaś: „Bywa, że przekaz wiary jest traktowany jako transmisja wiedzy — np. minipopis egzegetyczny podczas homilii — a brakuje mu treści egzystencjalnych, wypływających ze świadectwa”.

Z drugiej zaś strony „dzielenie się wiarą” — podkreśla o. Śliwiński — jeśli nie jest przefiltrowane przez choćby podstawową znajomość doktryny chrześcijańskiej, łatwo może przerodzić się w „czułostkowe paplanie bliskie fideizmowi”. Zgodziłby się z nim o. Paluch, który zwraca uwagę na „bardzo ograniczoną świadomość kontekstu biblijnego i teologicznego głoszonych prawd wiary”, a także „mało mostów łączących język opisu wiary z kulturą wysoką; w ogóle marnie działające sprzężenie kultura — wiara/teologia”.

Warto też pamiętać, że nie tylko język wiary Polaków cierpi na liczne słabości. Piotr Wojciechowski postuluje, aby refleksję nad sprawnością i pięknem języka wiary połączyć z pytaniami o to, co dzieje się z językiem w przestrzeni społecznej, w domenach komunikacji i kultury. A dzieją się rzeczy wysoce niepokojące. „Nie było programem żadnego liberalnego spisku unurzanie polszczyzny w wulgaryzmach i brutalizmach, wymuszenie akceptacji dla języka bezbronnego wobec żargonów internetu, wobec nowomowy politycznych awantur, biurokratycznej tępoty, pseudointelektualnej uczoności. Samo się tak potoczyło, gdy uległy erozji struktury szkoły i rodziny, gdy w mediach zwyciężyła biznesowa skuteczność, a w kulturze doganianie mediów w ich komercyjnym sukcesie”.

Szanse: otwarcie na innych

W jaki sposób członkowie Zespołu Laboratorium WIĘZI patrzą na przyszłość języka wiary w Polsce? Zacznijmy od szans i nadziei.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Język wiary i niewiary

Kościół w Polsce

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?