Czytelnia

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, Kapitan Ameryka w rok po wojnie, WIĘŹ 2004 nr 3.

Autorzy „Kapitana” analizują napięcie między dwoma trendami w amerykańskiej civil religion, religii obywatelskiej – gorliwym nacjonalizmem i profetycznym realizmem. Nacjonalizm oparty jest na przekonaniu, że świat musi być zbawiony przez słuszne zniszczenie wszystkich wrogów. Ideologia zbawczej agresji występuje w tekstach starotestamentowych. Dochodzi do głosu w amerykańskim planie ekspansji zwanym Manifest Destiny – doktrynie zawartej w pismach wpływowego publicysty J.L. O’Sullivana w latach 1839 i 1845, uzasadniającej ekspansję misją dziejową, owym przeznaczeniem wynikającym z doskonałości amerykańskiego systemu społeczno-politycznego i wykorzystanej przez jedenastego prezydenta Jamesa Polka. Pojawia się w stylu polityki zagranicznej niejednego dwudziestowiecznego prezydenta i znajduje wyraz w niedawnej krucjacie przeciw Osi Zła. Profetyczny realizm kładzie natomiast nacisk na sprawiedliwość, tolerancję i podporządkowanie prawu, czerpiąc inspirację z proroków Ozeasza i Izajasza oraz nauki Jezusa. Reprezentuje go w pierwszym rzędzie Abraham Lincoln.

Przepowiednia się wypełniła. USA są owym miastem położonym na górze. Błędy Ameryki są i będą powszechnie odczuwane jako bardziej dotkliwe niż błędy innych państw. Paradoksalnie, to właśnie ideały, na jakie powołuje się Ameryka: prawa człowieka, prawa mniejszości, tolerancja, wolność religijna itp. – wymagają większego taktu, dyplomacji, wysiłku w zrozumieniu innych, niż Ameryka jest skłonna zaoferować. W przeciwnym wypadku mówi się o braku autorytetu moralnego czy wręcz o hipokryzji. Kirsh wyraża opinię, że aby uniknąć zarzutu hipokryzji, Ameryka musi sprawić, by międzynarodowe instytucje, które tworzyła, promowały amerykańskie ideały.

Truizmem będzie stwierdzenie, że nie ma zgodności co do globalnej roli Stanów Zjednoczonych w świecie. Jakkolwiek czterotygodniową amerykańską wojnę w Iraku można uznać za akcję spektakularną, to jednocześnie wpłynęła ona bardzo niekorzystnie na wizerunek USA w wielu miejscach świata. Wzmogła nastroje antyamerykańskie, przede wszystkim w Europie, i pogłębiła jeszcze nienawiść pielęgnowaną przez ekstremistów w krajach muzułmańskich. Pod taką diagnozą podpisuje się senator Edward Kennedy, który w ostrej wypowiedzi w styczniu zarzucił prezydentowi, że poprzez „nieuczciwą wojnę” odwrócił uwagę od zwalczania terroryzmu i naraził kraj na zwiększone ryzyko.

Komentatorzy polityczni czynią rozróżnienia między Wilsonowskim idealizmem multilateralizmu a konserwatywnym realizmem unilateralizmu. Unilateraliści powołują się na trudności w podejściu multilateralnym i jego nieskuteczność. Nigdzie – pomijając już nawet świat islamski – wizerunkowi Stanów Zjednoczonych nie pomaga fakt, że unilateralne działania amerykańskie są odbierane jako nieprawomocne. Ale – odpowiada George W. Bush we wspomnianym orędziu: Aby dyplomacja była skuteczna, słowa muszą być wiarygodne. Nikt nie może teraz wątpić w słowo Ameryki.

Właśnie z wiarygodnością mamy dzisiaj duży kłopot – zauważa jednak Zbigniew Brzeziński. W świecie obserwuje się spadek poparcia dla polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych nawet w krajach, które uczestniczą w koalicji. Załamało się zaufanie, a ponieważ jest ono składnikiem siły, jego utrata będzie miała dalekosiężny wpływ na nasze bezpieczeństwo państwowe. Ameryka, która góruje nad innymi, ale której się nie ufa, jest Ameryką osłabioną.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?