Czytelnia

Sekularyzacja

Józef Majewski

Józef Majewski

Świecki czy po prostu chrześcijanin?
Kłopoty z teologią laikatu

Tematem mojego wystąpienia są soborowe i posoborowe „dobre czy złe owoce” w odniesieniu do relacji między świeckimi i duchownymi w communio Kościoła. Tłem dla tych rozważań, z racji dla mnie oczywistych, musi być – głośna i mocno krytykowana – „Instrukcja o niektórych problemach dotyczących współpracy wiernych świeckich w ministerialnej posłudze kapłanów” (1997 r.). Osiem watykańskich dykasterii alarmuje w niej, że w niektórych regionach Kościoła – szczególnie na Zachodzie – dochodzi do poważnych nieprawidłowości na linii świeccy – duchowni. W Kościołach lokalnych, gdzie – podkreślmy – brak duchownych, świeccy często pełnią funkcje i posługi z zasady przypisane kapłanom, np. głoszą homilie podczas Eucharystii, przewodniczą radom parafialnym czy wręcz kierują parafiami.

Zdaniem autorów instrukcji, chodzi tu o zjawisko klerykalizacji świeckich, które jest zdradą nauczania Soboru Watykańskiego II. Z takim stawieniem sprawy nie zgadzało się jednak wielu krytyków instrukcji, w tym również niektórzy biskupi, nie widząc w tego rodzaju zaangażowaniu świeckich ani ich klerykalizacji, ani zdrady Vaticanum II.

W wystąpieniu swoim, oczywiście, nie zamierzam rozstrzygać sporu wokół watykańskiego dokumentu. Chcę jedynie ukazać soborowe i posoborowe teologiczne tło tego sporu, które zarazem stanowi odwrotną stronę tematu „dobrych czy złych owoców” w relacjach między świeckimi a duchownymi w communio Ecclesiae.

W połowie drogi…

Sobór Watykański II dokonał przełomu w rozumieniu miejsca i roli świeckich w Kościele. Sądzę, że nie trzeba tu tego uzasadniać. Wystarczy uświadomić sobie, jak wiele tysięcy świeckich studiuje dziś w Polsce świętą teologię, przed Soborem zarezerwowaną praktycznie tylko dla duchownych. Świadczą o tym świeccy wykładowcy teologii tak na uniwersytetach, jak i w seminariach duchownych. Wszystko to dokonało się dzięki Soborowi Watykańskiemu II.

Sobór ten bez wątpienia oznaczał przełom w Kościele. Prawdą jest jednak – podkreślał Yves Congar – że w wielu sprawach zatrzymał się w połowie drogi. Rozpoczął dzieło, które nie zostało zakończone. Francuski teolog do takich spraw zaliczył również nauczanie o świeckich. Trudno nie zgodzić się z taką diagnozą.

Soborowe „w połowie drogi” w odniesieniu do laikatu było rezultatem nie tylko ścierania się różnych („konserwatywnych” i „liberalnych”) stanowisk prezentowanych przez ojców soborowych, ale również stanu ówczesnej teologicznej refleksji nad świeckimi. Była ona powiązana z wizją Kościoła sklerykalizowanego, radykalnie podzielonego na dwie grupy: Kościół nauczający, czyli kler, i Kościół słuchający, czyli laikat.

Istotnym elementem przedsoborowej teologii laikatu było negatywne definiowanie świeckiego. W Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 r. czytamy: osoba świecka to nie-duchowny. Już przed soborem pojawiły się w teologii głosy, że takie negatywne definiowanie laikatu nie tylko mija się z głębią tajemnicy Kościoła, ale również jest skutkiem sklerykalizowanej jego wizji. I właśnie w tym punkcie natrafiamy na podstawowy wymiar soborowego „w połowie drogi” w odniesieniu do teologii laikatu.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Sekularyzacja

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?