Czytelnia

Kobieta

Kobiety i polityka

Z Panią Premier Hanną Suchocką rozmawiają Stefan Frankiewicz i Zbigniew Nosowski


„Więź”: Dlaczego w rządzie, którym kieruje kobieta, nie ma kobiet-ministrów?

Premier Hanna Suchocka: Moja rola w konstruowaniu rządu była ograni­czona. To koalicyjne partie przedstawiały kandydatów na ministerialne stanowiska. Ja tylko ostatecznie akceptowałam kandydatury. Jednak nawet kiedy miałam wahania i, co zdarzyło się w kilku przypadkach, prosi­łam o przedstawienie innego kandydata, to nie zastanawiałam się nad płcią, a oceniałam merytorycznie przymioty kandydatów.

- Są jednak w państwie polskim inne kobiety na czołowych stanowiskach, np. prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz, czy działaczki różnych ugrupo­wań politycznych. Czy - patrząc na ich działalność = można powiedzieć, że istnieje szczególna rola kobiet w polityce? Czy istnieje w Polsce kobiecy styl uprawiania polityki? Niektórzy uważają, że kobiety wnoszą w politykę ton uspokojenia i rzeczowości. Ale są i tacy, którzy twierdzą, że historycznie kobiety wnosiły raczej ton fanatyczny. Gdy już angażowały się w politykę, to były zaciekłymi rewolucjonistkami, emancypantkami, wiciarkami czy endecz­kami. Miałoby to być owocem (i zarazem dowodem) bardziej emocjonalnej natury kobiety. A jak jest dzisiaj?

- Nie sądzę, by dało się uchwycić jakąś zdecydowaną różnicę między politykami kobietami a mężczyznami. Dobry polityk pozostaje dobrym, a zły – złym. Jeśli już, to może rzeczywiście kobiety są raczej politykami kompromisu i rzeczowego dialogu niż rzeczniczkami ekstremalnych pun­któw widzenia. Kobiety też, co ważne, często obdarzone są intuicją, co w polityce jest bardzo przydatne.

Opinia przeciwna, według której miałyby one wnosić do polityki ton fanatyczny i być zaciekłymi rewolucjonistkami, emancypantkami itd., daje się wytłumaczyć historycznie. Otóż by kobiety mogły w ogóle wejść na dobre do polityki w zeszłym stuleciu, musiały stoczyć zdecydowaną walkę. Proszę nie zapominać, że w tradycyjnej kulturze europejskiej kobiety miały rolę określoną niemieckim trzy razy „K” – kuchnia, kościół i dzie­ci. Zatem wejście ich do polityki wymagało zdecydowanej kontestacji tra­dycji, podważenia wzorców. Wówczas kobiety, które włączały się w politykę – najczęściej by bronić politycznych praw kobiet, mogły być uważane za radykałki – odwracały wszak dominujące wzory. Ale teraz...

Jeśli spojrzeć na dzisiejszą scenę polityczną – polską również – to okaże się, że jeśli nawet znajdzie się tam kobietę reprezentującą stanowi­sko radykalne, to z pewnością znajdzie się też mężczyzn, którzy w danej kwestii zajmować będą stanowisko jeszcze bardziej radykalne.

Dodałabym jeszcze, że rzeczywiście Polki stosunkowo nieczęsto robią kariery polityczne. Ale nie myślę, by płynęło to z faktu, iż istnieje u nas jakaś dyskryminacja kobiet. Płynie to raczej z trudności polskiego życia i pewnej tradycji. Do niedawna jeszcze – jak dobrze pamiętamy – codzienne zakupy i prowadzenie domu było absolutną gehenną. Tradycyjnie była to rola kobiet i kobiety w większości tę rolę akceptowały. Natomiast jeśli którakolwiek z nas chciała stawać i stawała do konkurencji z mężczyznami, nie była zwykle w żaden sposób z tej konkurencji wyłączana czy nie ograniczano jej możliwości. Moje w każdym razie doświadczenia – doświadczenia kobiety, która całe życie pracowała i konkurowała z mężczyznami – nie daje mi podstaw do tego, by się uskarżać na nieuczciwość męskiej konkurencji.

1 2 3 4 5 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?