Czytelnia

Kobieta

Inka Słodkowska

Inka Słodkowska, Kobiety, katolicyzm, przemoc, WIĘŹ 2005 nr 1.

Należy zatem stwierdzić, że pojawienie się chrześcijaństwa oznaczało nie tylko koniec starożytnego świata, ale i zdecydowane naruszenie fundamentów porządku patriarchalnego. Wraz z chrześcijaństwem zostały zakwestionowane takie powszechne w starożytności zjawiska, jak dzieciobójstwo, niewolnictwo czy walki gladiatorów. Z chrześcijaństwa — ewangelicznej nauki o równości i jedności wszystkich ludzi — wyrosła też emancypacja kobiet, czyli przejmowanie przez nie ról i pozycji społecznych zastrzeżonych dla mężczyzn.

Katolicyzm a patriarchalizm

Droga emancypacji była jednak bardzo długa i wciąż nie widać jej końca. Dziś wydawać by się mogło, że już nie chrześcijaństwo, a ruchy całkowicie świeckie wiodą tu prym. Niektóre z nich głoszą nieraz, że dominujące wyznanie chrześcijańskie, jakim jest katolicyzm, stanowiło zasadniczą przeszkodę dla emancypacji kobiet, podtrzymując patriarchalizm i w szczególny sposób sprzyjając dyskryminacji i przemocy wobec kobiet. Zastanówmy się, czy jest to teza słuszna.

Po pierwsze, trzeba zdefiniować pojęcie patriarchalizmu. Słownikowo pojęcie to określa taki typ organizacji społecznej, w którym dominującą rolę odgrywają mężczyźni. Doświadczenie historyczne wskazuje jednak, że takie społeczeństwo zbudowane jest najczęściej na stosunkach siły, przemocy i wyzysku. W świetle wiary chrześcijańskiej świat patriarchalny jest następstwem grzechu. To zatem nie chrześcijaństwo czy wiara w Boga osobowego spowodowały patriarchalną rzeczywistość, lecz przeciwnie — jest ona rezultatem niedostatku wiary, braku zaufania do Boga i nieposłuszeństwa wobec Niego. Na tyle, na ile kulturowe i społeczne formy patriarchalizmu brały górę w strukturach Kościoła katolickiego jako instytucji, wzrastała jednocześnie dyskryminacja kobiet w jego obrębie.

Zwróćmy uwagę — za ks. Waldemarem Chrostowskim i Józefem Majewskim — że Bóg, który objawia się na kartach Pisma Świętego za pomocą antropomorfizmów, zarazem nie czyni tego tylko na podobieństwo męskie. Tego rodzaju pogląd to stereotyp, gdyż „macierzyńskie oblicze Boga” w Biblii pojawia się wielokrotnie. Ten męski stereotyp dominował jednak w patriarchalnym świecie i na pewno spowodował w sytuacji kobiet dużo złego. Dziś trzeba widzieć Boże Słowo wyzbyte patriarchalnego kontekstu i w jego autentycznym brzmieniu. Jeżeli więc Jan Paweł II przeprasza dziś kobiety za udział ludzi Kościoła w wielowiekowym ucisku wobec nich, to na pewno nie chodzi w tym geście o stwierdzenie, że chrześcijaństwo wprowadziło patriarchat i zniewolenie kobiet. Papież — zgodnie z prawdą historyczną — stwierdza, że Kościół przez stulecia uczestniczył w grzesznych strukturach patriarchatu. Łączyło się to z krzywdą, wielokrotnie wyrządzaną kobietom. Tym samym Kościół zaprzeczał swej apostolskiej misji, dziś więc potrzeba temu zadośćuczynić.

Drugi problem to kwestia, czy kobiety w katolicyzmie były czy są dyskryminowane i uciskane w większym stopniu niż w Kościołach protestanckich? W odpowiedzi na to pytanie trzeba przede wszystkim stwierdzić, że w przeszłości — do czasów najnowszych — sytuacja kobiet w krajach protestanckich była znacznie gorsza niż w krajach katolickich. Przyczyny tego stanu rzeczy są złożone i nie ma miejsca w tym tekście, by je szerzej omawiać. Wystarczy jednak porównać chociażby dziewiętnastowieczne prawodawstwo w krajach anglosaskich i np. na ziemiach polskich.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Kobieta

Inka Słodkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?