Czytelnia

Sekularyzacja

David Sullivan, Kościół stracił więcej niż Pan Bóg. Czy Polacy pójdą w ślady Irlandczyków?, WIĘŹ 2002 nr 3.

W „starej” Irlandii bycie katolikiem było znakiem tożsamości narodowej. Irlandia odzyskała niepodległość dopiero w roku 1922. Irlandczycy mówili po angielsku, byli o wiele biedniejsi i słabsi od Brytyjczyków, a jednak pragnęli pokazać, że zachowują odrębność. W tym kontekście wiara katolicka odgrywała rolę znaku tożsamości Irlandczyków. Irlandia Północna powstała w 1922 roku jako „protestanckie państwo dla narodu protestanckiego”. A skoro 95% mieszkańców Republiki Irlandzkiej należało do Kościoła katolickiego, Republika stała się w pewnym sensie państwem katolickim dla narodu katolickiego.

Z czasem jednak zmiany społeczne w Irlandii Północnej, owocujące np. większą tolerancją i otwartością na inne poglądy, przyczyniły się do podobnych zmian po drugiej stronie granicy. Irlandczycy z Republiki zapragnęli, aby ich państwo stało się otwarte dla wszystkich, nie tylko dla katolików. Chcą pozbyć się wszystkiego, co jest typowo „katolickie”, wszystkich znaków tak zwanego „panowania rzymskiego”, jak złośliwie określali ustrój niepodległej Irlandii protestanci z Irlandii Północnej. Irlandczycy zrozumieli bowiem, że tylko w taki sposób mogą doprowadzić do porozumienia między dwoma społeczeństwami zamieszkującymi Zieloną Wyspę.

I rzeczywiście, dziś stosunki między Irlandią a Wielką Brytanią (której częścią jest Irlandia Północna) radykalnie się zmieniły. Obydwa państwa od 1973 roku należą do Wspólnoty Europejskiej i obecnie są partnerami w ramach Unii Europejskiej. Dzięki rozwojowi gospodarczemu Irlandia przestała być biednym sąsiadem Wielkiej Brytanii. W tej sytuacji podkreślanie przynależności do Kościoła katolickiego nie jest już potrzebne Irlandczykom jako znak ich tożsamości i odrębności.

W przeszłości Irlandia była krajem rolniczym – dziś staje się coraz bardziej miejska. Nastąpił szybki rozwój wielkich miast. Dzisiaj aż 40% ludności kraju mieszka w aglomeracji Dublina. Coraz więcej ludzi na wsi zatrudnionych jest w zakładach przemysłu lekkiego, a zatem styl życia tych ludzi staje się coraz bardziej „miejski”. Rolnictwo – szczególnie skupione w małych gospodarstwach rolnych, które w „starej” Irlandii były powszechne – odgrywa coraz mniejszą rolę w gospodarce kraju. Z kolei w dużych miastach coraz mniejszy wpływ mają tradycyjne wspólnoty, w których istnienie Kościół był bardzo zaangażowany.

Zjawiskiem, które zaskakuje kogoś, kto wraca do Irlandii po dłuższym okresie nieobecności, jest dobrobyt. W latach pięćdziesiątych Irlandia była krajem biednym, z którego ludność stale emigrowała (głównie do USA) z powodów ekonomicznych. Obecnie Irlandia stała się bogatym, szybko rozwijającym się krajem. Prawie wszędzie widać, że ludzie mają dużo pieniędzy. Dobrobyt ma jednak swoją ujemną stronę. Wróciwszy do Irlandii po długiej nieobecności pewien autor napisał niedawno, że wszędzie widzi bogactwo na pokaz, wulgarność, obojętność. W nowej Irlandii pieniądz zastąpił moralność i duchowość6. „Sunday Times”, komentując rezultat badań, przeprowadzonych wśród irlandzkich trzydziestolatków, napisał: ludzie stoją w kolejkach, by oddawać hołd funduszom emerytalnym. Bóg gra drugie skrzypce w stosunku do Billa Gatesa, piekło to jest trzykilometrowy korek samochodów na drodze szybkiego ruchu w Stillorgan, a grzech następuje wtedy, gdy komuś nie udaje się osiągnąć przyzwoitej wartości rynkowej akcji przedsiębiorstwa. To pokolenie woli modlić się na giełdzie papierów wartościowych aniżeli w kościele, a zarazem szuka raczej doradcy ubezpieczeniowego, niż spowiednika.7 Pewien ksiądz, pracujący w sekretariacie episkopatu, stwierdził w rozmowie ze mną, że „w Irlandii powstał konflikt między celtyckim tygrysem a barankiem Bożym”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?