Czytelnia

Sekularyzacja

David Sullivan, Kościół stracił więcej niż Pan Bóg. Czy Polacy pójdą w ślady Irlandczyków?, WIĘŹ 2002 nr 3.

Do lat siedemdziesiątych w Irlandii nawet dziennikarze nie kwestionowali wypowiedzi polityków i duchowieństwa. Dziś ludzie uważają, że każda władza, także kościelna, musi cechować się wiarygodnością i musi umożliwiać pociągnięcie jej do odpowiedzialności.

Urbanizacja i kapitalizm spowodowały, że społeczeństwo przestaje być wspólnotą, a staje się zbiorem jednostek. Człowiek czuje się wolny od autorytetu zewnętrznego. Jednostka sama decyduje, które zasady moralne będą kierowały jej życiem i często odrzuca konserwatywne poglądy Kościoła. W tej sytuacji religia staje się prywatnym przekonaniem, które wywiera coraz mniejszy wpływ na społeczeństwo. Dzisiejsza kultura nie lubi nakazów. Coraz częściej obserwujemy podejście, które można określić jako religijność á la carte: wierni wybierają tylko to, w co chcą wierzyć, wszystko inne zaś odrzucają. Dziedziny, w których wierni najczęściej postępują według własnych zasad, nie biorąc pod uwagę nauki Kościoła, to życie małżeńskie i życie seksualne.

W dziedzinie moralności jest więcej „swobody”, albowiem ludzie pozbyli się strachu. Przestali się bać ostrzeżeń hierarchii i opinii otoczenia. Poza tym dostęp do środków antykoncepcyjnych sprawia, że młodzi ludzie mają bardziej liberalne podejście do kwestii współżycia seksualnego, ponieważ ciąża nie jest już jego nieuchronną konsekwencją.

Żyjemy dziś w świecie, w którym jest wiele atrakcji, a niektóre z nich są o wiele bardziej pociągające, niż niedzielna Msza Święta. Dziś ludzie mogą robić wiele rzeczy w niedzielę: odpoczywają po sobotnich zabawach, lub po ciężkiej pracy podczas tygodnia. Religia musi być dla nich czymś konkurencyjnym. Jeśli Msza nie jest odprawiana w sposób przyciągający zainteresowanie, a kazanie nie jest dobrze przygotowane, zniechęca to wielu ludzi do obecności w Kościele. W dzisiejszej Irlandii także w tej dziedzinie istnieje wolny rynek, w którym również Kościół zmuszony jest prezentować i „sprzedawać” swój „towar”.

W mentalności Irlandczyków silnie obecny był do niedawna model Kościoła klerykalnego i instytucjonalnego. Było w nim dużo uległości ze strony świeckich, ale stosunkowo mało ich aktywnego udziału i angażowania się w życie duszpasterskie. Taki styl Kościoła nie odpowiada nowej sytuacji. Ludzie najczęściej określają go dziś jako „to” (it), synonim „organizacji”, albo mówią o nim „oni”, tzn. biskupi. To, że Kościół to „my”, jakoś nie dociera do świadomości wiernych, którym wydaje się, że Kościół jest tylko instytucją, gdzie dominuje zakaz, i która jest zamknięta na dialog.

Kościół na cenzurowanym

Obecnemu kryzysowi religijnemu i spadkowi autorytetu Kościoła winne są nie tylko czynniki kulturowe o zasięgu światowym. Niestety, za to, co się stało, pewną dozę odpowiedzialności ponosi również sam Kościół. W ciągu ostatnich dziesięciu lat okazało się, że dwa największe dotychczas autorytety w społeczeństwie irlandzkim – polityczny i kościelny – pozostawiają naprawdę dużo do życzenia.

Od 1992 roku mamy do czynienia z prawdziwą falą skandali w Kościele irlandzkim. Najpierw wyszło na jaw, że biskup Eamonn Casey, jeden z najbardziej znanych i lubianych biskupów w kraju, ma dziecko i korzystał z pieniędzy Kościoła, by je wychować i wyciszyć całą sprawę. Kilka lat później, gdy umarł cieszący się ogromną popularnością w radiu i telewizji ksiądz Michael Cleary, okazało się, że przez wiele lat żył on w konkubinacie i był ojcem dwojga dzieci. Później jeszcze ujawniono, że wielu księży dopuszczało się gwałtów na nieletnich. Niektórzy z nich zostali skazani na kilka lat pozbawienia wolności. Dziś wiadomo już, że problem wykorzystywania nieletnich jest zjawiskiem ogólnospołecznym, ale w Irlandii po raz pierwszy został on ujawniony właśnie w Kościele.10

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?