Czytelnia

Kościół w Polsce

Ireneusz Cieślik

Ireneusz Cieślik, Kryzys parafii, WIĘŹ 2000 nr 10.

Parafia musi się zatem zmienić, bo jej aktualny kształt zupełnie nie przystaje do wymagań współczesności. Pozwolę tu sobie zacytować fragment jednego listu, w którym ta nieprzystawalność została celnie i w plastyczny sposób przedstawiona: „Od pewnego czasu mieszkam w 10-tysięcznej parafii miejskiej na osiedlu będącym typową «sypialnią» dużego miasta. W parafii pracuje dwóch księży, plus trzeci, dochodzący. Każda z niedzielnych Mszy św. gromadzi 200-300 osób. Osoby te wcale się wzajemnie nie znają, idą spełnić swój katolicki obowiązek uczestniczenia w niedzielnej Mszy św., są zagubione w tłumie wiernych, pozostają same ze sobą ze swoimi myślami, być może wzruszeniami, pytaniami. Ich uczestnictwo jest całkowicie bierne, anonimowe i można mieć przynajmniej obawy, że w przeważającej części — rytualne i powierzchowne. Kończy się Msza św. i tacy jacy byliśmy wracamy do swoich domów, spraw i świata, który — z okazji niedzieli — opuściliśmy na godzinę «dla Pana Boga». I dzieje się to w takiej sytuacji społecznej, gdy cała współczesna cywilizacja maksymalnie różnicuje potrzeby i gusta potencjalnych klientów, gdy kultura oferuje w każdej dziedzinie nieskończoną gamę ofert dostosowanych do indywidualnej wrażliwości. I tylko w kościele spotykam nudną ceremonię sprawowaną dla wszystkich, czyli dla nikogo osobiście, z kazaniem wygłoszonym ponad głowami, które najczęściej nawet nie dotknie moich osobistych problemów, z kultem sprawowanym gdzieś daleko i niezrozumiale dla mojej wrażliwości I w sumie coraz częściej pojawić się może pytanie: co ja tu robię i jaki to wszystko ma dla mnie sens?”.

O tym, że nie jest to doświadczenie odosobnione i że takie pytania się pojawiają świadczą także niektóre odpowiedzi na ankietę „Więzi” pt. „Dlaczego chodzę, dlaczego nie chodzę do kościoła?”, których książkowy wybór dane mi było opracowywać.4

Najczęściej wskazywane przyczyny kryzysu parafii dają się wyodrębnić także w cytowanym wyżej liście. Chodzi tu z jednej strony o rozrost parafii, a zwłaszcza powstanie ogromnych parafii miejskich, a z drugiej — przemiany dokonujące się we współczesnym społeczeństwie, którym towarzyszy zmiana mentalności jego członków.

Pierwszy z tych czynników (czyli rozrost parafii) wzmaga anonimowość wiernych w parafii (która jak na ironię coraz częściej nazywana bywa wspólnotą, przez co skutecznie pozbawia się to słowo właściwej mu treści). W konsekwencji prowadzi to do traktowania parafii jako stacji usługowej — parafianie to anonimowy zbiór jednostek obsługiwany przez odpowiednio dużą, proporcjonalną do liczebności parafii liczbę księży (warto zauważyć, że choć duszpasterze zżymają się na takie traktowanie parafii, to w praktyce bardzo często się do takiej koncepcji stosują — co konstatując, nie chcę nikogo urazić, a jedynie wskazać na bardzo ograniczone pole manewru w tej sytuacji).

Z drugiej strony mamy zmiany wynikające przede wszystkim z procesu demokratyzacji społeczeństwa. Wywalczeniu sobie przez ogół społeczeństwa praw obywatelskich (także realnego wpływu na kształt i skład osobowy władzy) towarzyszy wzrastające poczucie równości wszystkich obywateli, ale też poszanowanie dla ich różnorodności. W tym kontekście parafia odbierana jest jako twór obcy, z innej epoki — ksiądz z założenia stoi wyżej od innych (w dodatku ta władza przynoszona jest „w teczce”), tożsamość pozostałych parafian wyznaczana zaś jest na zasadzie członkostwa w stadzie, które raczej niweluje indywidualne różnice.

Piramida od góry i z boku

Wspomniany tu już model „parafii-wspólnoty wspólnot” zdaje się wychodzić naprzeciw wymienionym przyczynom kryzysu. Dowartościowuje on małe wspólnoty i ruchy, widząc w nich odpowiedź na pragnienie wyjścia z anonimowości. Dostrzegając pluralizm oczekiwań, więcej miejsca poświęca różnym duszpasterstwom specjalistycznym. Zauważając zaś, że dla współczesnego człowieka poczucie przynależności do danej społeczności i odpowiedzialności za nią wiąże się ze współudziałem w podejmowaniu decyzji (także przez wybór tych, którzy je podejmują) ważne miejsce wyznacza różnym radom, diakoniom i zespołom koordynacyjnym, które w dodatku nierzadko możemy wybierać przez głosowanie. Przemawia do nas także jego graficzne przedstawienie — wydaje się nam, że kiedy jesteśmy w kręgu, stanowimy bardziej wspólnotę niż kiedy stanowimy kolejny stopień piramidy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Kościół w Polsce

Ireneusz Cieślik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?