Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Kultura zaufania, Z Piotrem Sztompką rozmawia Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

W klimacie zaufania staje się ono regułą postępowania, a w każdym razie założeniem wstępnym w relacjach z ludźmi czy nawet różnymi bardziej skomplikowanymi formami życia społecznego – instytucjami czy organizacjami. Warto przyjąć domniemanie, że inny spełni nasze oczekiwania – bardzo różne, od wysokich, wymagających bardzo wiele moralnie, aż do banalnych, że ten drugi będzie po prostu kompetentny i potrafi zrobić to, co do niego należy.

Oczywiście takie założenie może nie być spełnione. Nawet w największej kulturze zaufania spotkamy takich, którzy próbują na skróty zdobyć prywatne korzyści, free riders – pasażerów na gapę, nietroszczących się o dobro ogółu, tylko próbujących szybko coś na skróty zyskać i uciec. Problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy takie sytuacje zaczynają być częste, dominujące, kiedy nasze domniemanie zaufania czy wiarygodności partnera się załamuje w wielu jakościowo różnych sytuacjach życiowych – wobec kolegi, urzędnika, ministra, nauczyciela itd. Wtedy zaczyna się proces przeciwny, wzmacniany przez informacje o podobnych przypadkach, które uzyskujemy w rozmowach, z mediów, których perspektywa z natury rzeczy jest skrzywiona w stronę pokazywania czarnych stron życia, bo taka jest komercyjna logika, z książek. Ten proces może nawet doprowadzić do tego, co nazywamy paniką moralną, to znaczy przekonania, że trzeba uważać, patrzeć drugim na ręce, przyjąć założenie, że wszyscy nas próbują oszukać. Takie założenie o niewiarygodności innych pcha nas w stronę kultury cynizmu, zimnego wyrachowania, nieufności. W takiej kulturze ci, którzy zachowują te idealistyczne marzenia, są traktowani jak dewianci, dziwni, nie z tej ziemi, którzy nie znają życia, nie umieją się przystosować. Zaczynają napotykać na presję, która hamuje ich naturalny, spontaniczny, otwarty, pełen zaufania stosunek do innych.

Sensacja: pies nikogo nie ugryzł!

Badania pokazują że poziom zaufania społecznego zależy od kilku czynników. Po pierwsze, od poczucia optymizmu społecznego. Po drugie, od poczucia sprawstwa, a więc przekonania zwykłego szarego obywatela, że coś od niego zależy w sprawach szerszych niż rodzinne, domowe, codzienne sprawy, na przykład że może zmienić władzę. I po trzecie, od stabilności, to znaczy przynajmniej nadziei, że jutro nie będzie nas zaskakiwać. Będąc w Sztokholmie przeczytałem na pierwszej stronie „Dagens Nyheter” sensacyjną wiadomość, że w centrum miasta pies zerwał się ze smyczy i dzięki sprawnej akcji policji nikogo nie ugryzł...

W budowaniu zaufania ogromnie pomaga świat mediów i to, że mamy możliwość popatrzenia na kulisy oczyma wnikliwych dziennikarzy. Nieszczęście polega na tym, że zawód dziennikarza śledczego z definicji wymaga szukania przestępców. Nie ma natomiast dziennikarzy, którzy by mogli społeczeństwu pokazywać rzeczy pozytywne, bo to się gorzej sprzedaje, jest mnie atrakcyjne. Dla tych Szwedów to, że pies nie ugryzł człowieka, jest newsem. Udało się coś pozytywnego zrobić, policja zadziałała znakomicie, zaufanie do niej rośnie.

Przykład jest budujący, szkoda tylko, że nie z naszej strony Bałtyku...

Na ile kultura zaufania jest Pańskim zdaniem wszechogarniająca, obejmując w sposób względnie równomierny rozmaite dziedziny życia, a na ile selektywna, że na przykład patrzymy na ręce politykom, a ufamy sąsiadom?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?