Czytelnia

Kościół jest kobietą

***

Kościół jest kobietą - ankieta


Co mnie JAKO KOBIETĘ cieszy w naszym Kościele? Co mnie JAKO KOBIETĘ w naszym Kościele niepokoi, co mi przeszkadza, co mnie denerwuje?

Co mnie cieszy? O wiele trudniej powiedzieć – ale: źródła, tzn. teksty = święte teksty, które tłumaczą moją egzystencję jako kobiety, nadają jej sens; obrazy, ukazujące kobiecą moc i przekazujące ją; możliwość spotkania – w najgłębszym sensie – Boga, kobiet wokół mnie, mężczyzn = sfera więzi. Cieszy mnie to, że Kościół rozumie (przynajmniej na płaszczyźnie nauczania) płciowość jako dar, tzn. taki wymiar naszej egzystencji, który nadaje jej sens, który przybliża nas do Boga, przybliża nam Boga. Cieszy mnie to, że Kościół mimo wszystkich ale, o których zaraz, daje płaszczyznę, na której można głęboko oprzeć rozumienie swojej roli w społeczeństwie. Cieszy mnie to, że Kościół zaczyna sobie przypominać, że nie byłoby go bez kobiet, bez słowa kobiet, bez wiary kobiet.

Co mnie niepokoi, przeszkadza, denerwuje? Tu trudność polega na tym, by nie przesadzić z wyliczaniem (i już to mnie niepokoi!). Krótko mówiąc: arogancja i ignorancja (żeby nie powiedzieć: głupota) niektórych, niestety wielu kierujących tą wspólnotą mężczyzn, zwłaszcza tych żyjących w celibacie. Ignorancja, która nie zna ambiwalentnej postawy ludzi Kościoła (mówiąc językiem JPII: „synów Kościoła”) wobec kobiet; która nie dostrzega ogromnego ukrytego wkładu kobiet w życie Kościoła; a zatem nie zdaje sobie sprawy z powielania złych, niekiedy grzesznych wzorów. Arogancja, która nie dostrzega problemów. Nieumiejętność traktowania kobiet jako równorzędnych partnerek: albo poniżanie ich, albo idealizowanie, mające równie niewiele wspólnego z konkretnymi, bardzo zresztą różnymi kobietami. Przeoczenie mnóstwa sytuacji życiowych kobiet, w których potrzebują pomocy, w sensie wsparcia, duchowego wsparcia. Niestety częste wykorzystywanie kobiet, jakoby Ewangelia inaczej mówiła o władzy mężczyzn jako służbie i służbie kobiet jako władzy... Denerwuje mnie pomijanie kobiet w formach językowych, denerwuje mnie niewykorzystywanie szans, które daje nauczanie posoborowego Kościoła. Wielki lament podnoszę nad zmarnowanymi charyzmatami kobiet = zmarnowanymi szansami Kościoła. Ostatecznie teologicznie to jednak prowadzi do kwestii związanych z wykluczeniem kobiet ze święceń kapłańskich, przede wszystkim sposobem uzasadniania tej decyzji oraz celibatem jako wykluczeniem kobiet z życia tego najistotniejszego – najbliższych więzi (równorzędnych! – a nie macierzyńskich np.).

Czy polskie kobiety mają problemy z Kościołem? Czy Kościół w Polsce ma problemy z kobietami?

Na drugą część pytania powiedziałabym: Kościół ma problem z kobietami, ale nie wie, że go ma. Może się wydawać, że kobiety zawsze będą w Kościele, zawsze będą wierne. Być może tak będzie, ale pytanie: jakie kobiety? A może inaczej: które kobiety Kościół straci? Wydaje mi się, że coraz trudniej sensownie ukazać przestrzeń rozwoju w Kościele młodym, wykształconym, krytycznym (w najlepszym sensie tego słowa) kobietom.

Czy i na ile problemy Kościoła z kobietami są częścią problemów ze świeckimi?

Tak, są – ponieważ ze względu na wspomniany wyżej zakaz święceń kapłańskich kobiet są one niejako ex definitione świeckimi, nigdy nie przejdą tej granicy. Socjologicznie patrząc również są, ponieważ znakomita większość zaangażowanych świeckich to kobiety.

Nie, nie całkiem są – na płaszczyźnie samego wprowadzania posoborowego prawa kanonicznego widać wprowadzanie w Kościele w Polsce dodatkowych, nie ustanawianych gdzie indziej barier dla pewnych posług, funkcji i urzędów kobiet. Czyli problemy Kościoła z kobietami są o wiele głębsze niż te ze świeckimi.

Co zrobić, żeby było lepiej? Od czego zacząć?

Nie wiem, od czego – gdziekolwiek! Może od polityki personalnej: tam, gdzie pewne stanowiska, niezwiązane w sposób konieczny ze święceniami, zajmują księża, przyjąć kobiety odpowiednio przygotowane, rzecz jasna.

Oznacza to także szerszy niż dotychczas wpływ kobiet na wykształcenie kleryków i dalszą formację księży.

Zacząć po gospodarsku podchodzić do wykształconych czy właśnie kształconych na wydziałach kościelnych kobiet – nie jako do zagrożenia, ale daru, nowych możliwości. Oznacza to właśnie (por. p. 3) otwarcie dróg realizacji powołań ludzi świeckich też w Kościele.

Wprowadzić konsekwentnie możliwości dane w (ogólnokościelnym) KPK. Zwłaszcza liturgiczne: płaszczyzna symboliczna, przełamanie pewnych głębokich uprzedzeń i lęków.

Przestać w kobietach widzieć tylko matki.

Rozwinąć duszpasterstwo kobiet – być może jako (nie jedyną) dziedzinę działania kobiet jako duszpasterek.

Podjąć wspólnie ze społecznym ruchem kobiet, to, co jest wspólnym dążeniem (np. przeciwdziałanie wobec uprzedmiotowienia kobiet w reklamach).

1

Kościół jest kobietą

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?