Czytelnia
Józef Majewski, Macierzyńskie oblicze Ojca. Konsekwencje „nowych” akcentów w nauczaniu Magisterium Kościoła o Bogu, WIĘŹ 1998 nr 1.
Przedstawicielki teologii feministycznej podkreślają, że kobieco-macierzyńskie oblicze Boga w Starym Testamencie to nie tylko sprawa stosowanej przez autorów biblijnych metaforyki. To również ujmowanie przez nich tego, co boskie, w kategoriach żeńskich. I tak przykładowo – obecność Boga w świecie, pośród ludzi – w Biblii wyrażona jest słowem Szekina, które jest rodzaju żeńskiego; podobnie Duch Boży – Ruach Jahwe – czy prawo Boże, Boży nakaz, Tora. Szczególnie istotny dla samego Jana Pawła II jest fakt, że źródłem rahamim, jednego z najważniejszych starotestamentalnych słów na oznaczenie miłosierdzia Boga, jest rehem. Słowo to oznacza „łono matczyne”. Papież w tym kontekście napisze: [Rahamim] wskazuje na miłość matczyną (...). Z tej najgłębszej, pierwotnej bliskości, łączności i więzi, jaka łączy matkę z dzieckiem, wynika szczególny do tegoż dziecka stosunek, szczególna miłość. Można. o niej powiedzieć, że jest całkowicie darmo dana, nie zasłużona, że w tej postaci stanowi ona jakąś wewnętrzną konieczność: przymus serca. (...) Na tym podłożu psychologicznym rahamim rodzi całą skalę uczuć, a wśród nich dobroć i tkliwość, cierpliwość i wyrozumiałość, czyli gotowość przebaczania. (...) Ta miłość, wierna i niepokalana, dzięki tajemniczej nocy macierzyństwa, wyraża się w pismach starotestamentalnych na różne sposoby, zarówno w ratowaniu od niebezpieczeństw, zwłaszcza od wrogów, jak też w przebaczaniu grzechów (...) – wreszcie w gotowości spełniania obietnicy i nadziei (eschatologicznych) i to pomimo ludzkiej niewierności („Encyklika o Bożym miłosierdziu”, nr 4, przyp. 52).
Nowy Testament znacznie rzadziej posługuje się w odniesieniu do Boga metaforyką kobiecą. Niemniej jednak w Ewangelii Łukasza, w jednej z przypowieści Jezusa, zatroskany o swoje dzieci Bóg ukazany jest pod postacią kobiety poszukującej zagubionej drachmy (15, 8-10). O takiej właśnie interpretacji tej przypowieści wspomina Jan Paweł II w „Encyklice o Bożym miłosierdziu” (nr 4)2.
W porównaniu ze Starym, Nowy Testament jawi się – mając na uwadze tajemnicę Boga – jako zdecydowanie bardziej „ojcowski”: w Starym Testamencie Bóg nazwany jest Ojcem tylko jedenaście razy, w Nowym zaś aż sto siedemdziesiąt razy3. W tym miejscu musimy jednak pamiętać o tym, że Jezus nazywa Boga Ojcem, posługując się niecodziennym – w odniesieniu do Jahwe – w świecie żydowskim imieniem Abba. Imię to jest właściwie nieprzetłumaczalne na język polski. Znaczy mniej więcej „Tatusiu” i zawiera w sobie tę ufność i głęboką wewnętrzną bliskość, jaką w stosunku do ukochanego i kochającego ojca przeżywać może małe dziecko. W czasach Jezusa tak zwracały się do swoich ojców jedynie dzieci i nie do pomyślenia było nazywać w ten sposób samego Boga!
Podsumujmy: w najnowszym nauczaniu Magisterium Kościoła do Boga odnoszona jest metaforyka kobieco-macierzyńska! Mówi się tu przede wszystkim o macierzyńskim obliczu Boga Ojca. On – niczym matka – pochyla się nad nami, swoimi dziećmi. Pochylenie to jest nabrzmiałe od tego wszystkiego, co dziecku może dać kochająca na zawsze i bez reszty matka. Oznacza: ciepło, tkliwość, łagodność, dobroć, cierpliwość, wrażliwość, wyrozumiałość, niesienie pomocy, otaczanie troskliwym bezpieczeństwem, gotowość do przebaczania bez warunków wstępnych, podatność na zranienie bólem dziecka...